Afera pedofilska w "Tęczowym Music Boxie". Kontrowersyjna decyzja prokuratury

Klaudia Łyszkowska
07 listopada 2022, 10:18 • 1 minuta czytania
W 2019 roku w mediach ukazały się zarzuty, że kompozytor i pianista, Krzysztof Sadowski dopuszczał się molestowania i gwałtów na swoich podopiecznych "Tęczowego Music Boxu". Zdarzenia miały mieć miejsce w latach 90. Prokuratura podjęła decyzję – śledztwo zostało umorzone z powodu przedawnienia.
Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie Krzystzofa Sadowskiego i molestowania w "Tęczowym Music Boxie". Fot. Mariusz Gaczyński/East News

W lutym 2019 roku Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła śledztwo w sprawie gwałtów na dwóch małoletnich pokrzywdzonych, które w tym czasie nie miały ukończonego 15. roku życia. Jak się okazało, sprawa dotyczyła znanego muzyka, Krzysztofa Sadowskiego – prywatnie ojca piosenkarki Marii Sadowskiej.

Kobiety, które oskarżyły pianistę o molestowanie i gwałty, jako dzieci występowały w zespole "Tęcza", a także w programach "Tęczowy Music Box" i "Co Jest Grane". Jedna z nich twierdziła, że do molestowania i współżycia doszło, gdy miała 12 lat, a jej prześladowca 61 lat. Inna opowiadała, że kompozytor zabierał ją "do kina na filmy dla dorosłych" i tam ją molestował.

Nagłośnienie sprawy 

W sierpniu 2019 roku sprawę nagłośnił Mariusz Zielke. Po tym, jak zgłosiło się do niego kilkanaście osób skrzywdzonych w przeszłości przez muzyka, dziennikarz ujawnił tożsamość oprawcy w facebookowym wpisie. Stwierdził też, że wie o 20 ofiarach Sadowskiego na przestrzeni 40 lat. Pierwsze przypadki były z lat 70. 

Zdaniem Zielkego w latach 90. Sadowski molestował i gwałcił dzieci, które brały udział w programach telewizyjnych TVP i Polsatu, a środowisko wiedziało o tym i milczało.  Dziennikarz w swoim wpisie podkreślał, że kompozytor zniszczył życie wielu utalentowanym ludziom. 

Dziewczyny z zespołu Tęcza przerwały milczenie

Niedługo po nagłośnieniu sprawy na łamach "Dużego Formatu" ukazał się reportaż Izy Michalewicz. Autorka w tekście "On miał 61 lat, a my 12. Dziewczyny z zespołu Tęcza po latach przerywają milczenie" opublikowała wspomnienia dwóch dziewcząt, które były ofiarami muzyka. 

Według relacji skrzywdzonych Sadowski kazał wybranym osobom mówić do siebie "wujek", chociaż inni członkowie zespołu zwracali się do niego per pan. Kobiety wracając wspomnieniami do lat 90., opowiedziały o tym, jak były traktowane przez jazzmana. 

Kupował im sukienki, bransoletki, wspierał finansowo. Zdarzało się, że po trwających do późna nagraniach, nocowały w domu Sadowskich. To właśnie m.in. tam dopuszczał się molestowania i gwałtów. Jak relacjonowały kobiety, muzyk przychodził do nich w nocy, odsłaniał kołdrę, całował w piersi. Zaprowadzał ofiary do swojego pokoju i "po cichu robił z nimi to, na co miał ochotę". Co więcej, Sadowski dopuszczał się tych czynów, nawet wtedy, gdy za ścianą była jego żona.

Umorzenie śledztwa

W sumie w prokuratorskim śledztwie występowało sześć kobiet, które oskarżały muzyka o molestowanie i gwałty. W ostatnich miesiącach sprawa ucichła, aż do teraz. 6 listopada dziennikarka Iza Michalewicz poinformowała w mediach społecznościowych o umorzeniu śledztwa.

"Dzisiaj kobiety odebrały pismo z Prokuratury Okręgowej w Warszawie zawiadamiające je o umorzeniu śledztwa z powodu… przedawnienia" - napisała Michalewicz. Jak dodała, "trzy lata przesłuchań ofiar pedofila w obecności psychologów, kamer i ponownego traumatyzowania ich poszło na marne. Czy nie istnieje już w tym kraju żadna siła, która sprawiłaby, że krzywdzone dzieci doczekają sprawiedliwości? Jaki to jest sygnał dla ofiar molestowania? Siedźcie cicho, bo i tak nic nie wskóracie".

Sadowski od początku zaprzeczał zarzutom 

Krzysztof Sadowski to znany pianista i kompozytor jazzowy. Dziś ma 85 lat. W latach 90. założył fundację dla dzieci muzycznie uzdolnionych "Tęcza", był także współautorem programu "Tęczowy Music Box". Sadowski miał nie tylko rozwijać muzyczne talenty podopiecznych, ale też wykorzystywać je seksualnie. Jego ofiary przyznały to po dwóch dekadach.

Muzyk od początku zaprzeczał stawianym mu zarzutom. Podkreślił to także w oświadczeniu, które ukazało się w sierpniu 2019 roku. "Wszystkie pojawiające się na mój temat rewelacje oparte są na pomówieniach jednej osoby, której personaliów nie ujawnię, nie chcąc jej zaszkodzić. Jest to osoba znana mi i mojej rodzinie od przeszło 20 lat i przez większość tego czasu pozostająca z nami w bliskich stosunkach" - napisał muzyk. 

Jak dodał, rok wcześniej opisywana osoba poprosiła go o przekazanie jej dużej kwoty pieniędzy. Sadowski nie zgodził się na to, wówczas skierowane zostało przeciwko niemu zawiadomienie o podejrzeniu przestępstwa. Jak wynika z relacji jednej ze skrzywdzonych, to kompozytor proponował jej 100 tysięcy złotych za milczenie.