Glinka udzieliła pierwszego wywiadu po rozstaniu. "Wydawało się, że to koniec świata"

Kamil Frątczak
08 listopada 2022, 15:28 • 1 minuta czytania
W lipcu media obiegła informacja o rozpadzie związku Katarzyny Glinki i Jarosława Bienieckiego. Aktorka potwierdziła spekulacje na łamach jednego z tabloidów. Bez wątpienia za nią więc bardzo trudny czas. W jednym z najnowszych wywiadów Glinka opowiedziała, jak się czuje po rozstaniu i jaki ma teraz stosunek do związków.
Katarzyna Glinka w pierwszym wywiadzie po rozstaniu. Nie traci nadziei Fot. WOJCIECH STROZYK/REPORTER

W mediach zrobiło się głośno, kiedy na światło dzienne wyszła informacja o rozstaniu Katarzyny Glinki i Jarosława Bienieckiego. Opinię publiczną zalała fala informacji dotycząca zerwania zaręczyn, co potwierdziła sama aktorka.

W wywiadzie dla "Super Expressu" poinformowała o zakończeniu relacji. – To prawda, nasz związek się zakończył, ale tylko tyle mogę powiedzieć. Brak mi po prostu słów, by to komentować – przyznała.

Narzeczeni byli ze sobą od 2018 roku, a dwa lata później na świat przyszedł ich synek, Leo. To drugie dziecko Glinki. Aktorka ma 10-letniego syna, Filipa z poprzedniego związku z Przemysławem Gołdonem. Gwiazda w najświeższym wywiadzie opowiedziała o tym, co było dla niej najtrudniejsze, kiedy o rozpadzie twojego związku mówiła cała Polska.

Katarzyna Glinka w pierwszym wywiadzie po rozstaniu. Nie traci nadziei

Fala hejtu wśród celebrytów to codzienność. Jak się okazało, Katarzyna Glinka po rozstaniu z ojcami swoich dzieci musiała mierzyć się z przykrymi wiadomościami, które otrzymywała. W nich kilkukrotnie czytała wyświechtane frazesy takie jak "stara panna", "samotna matka" czy "rozwódka, której już nikt nie zechce".

Aktorka powiedziała, że czuła się piętnowana, a określanie jej w tej sposób tylko pogarszało sytuację, która i tak nie była zbyt kolorowa. – Te słowa były jak stygmaty, a moje niskie poczucie własnej wartości nie pozwalało ich ignorować. Miałam 37 lat, poczucie absolutnej porażki i jeszcze większe poczucie winy. Wydawało mi się, że to koniec świata – opowiedziała w wywiadzie dla magazynu "Party".

Glinka sama przyznała, że straciła ładnych parę lat życia na zadręczanie się, tym co inni sądzą o niej, jako o samotnej kobiecie. – Tak, jakby o wartości kobiety świadczyło posiadanie partnera – stwierdziła. Tym samym aktorka podkreśliła, że nie jest zwolenniczką rozwodów, a jeżeli jest nadzieja, aby uratować związek, to należy o niego z całą starannością walczyć.

– Nie jestem orędowniczką rozwodów. Uważam, że jeśli ze strony obojga partnerów uczucie nie wygasło, trzeba o tę rodzinę zawalczyć. Pójść wspólnie na terapię, rozmawiać, nie odpuszczać, bo wierzę, że problemy można przepracować – przyznała.

Artystka opowiedziała również o swoich planach na życie. Nie traci nadziei na przyszłość, ale także nie zamierza się poddawać ze względu na swoje dzieci, ale przede wszystkim przez wzgląd na siebie.

– Mam 45 lat, dwoje dzieci, w tym jedno naprawdę małe, i nie zamierzam zaszyć się w kącie i płakać, bo nie wiem, jak potoczy się dalej moje życie. Choć kiedyś pewnie tak bym zrobiła. Ale postanowiłam się zmierzyć z tym, jaką historię napisało mi życie i zwyczajnie chcę zawalczyć o siebie (...) Jeśli ktoś kiedyś do mnie dołączy, to (red. życie) będzie po prostu jeszcze piękniejsze – podsumowała Katarzyna Glinka.