Gwiazda koszykówki trafiła do kolonii karnej w Rosji. Szokujące kulisy całej sprawy
- Rosjanie przenieśli koszykarkę Brittney Griner do jednej z kolonii karnych
- Amerykanka została latem skazana przez sąd na dziewięć lat więzienia
- Zdaniem Rosjan przemycała narkotyki, co jest kompletną bzdurą
- Koszykarka jest więźniem politycznym reżimu Władimira Putina
Sprawą Brittney Griner cała Ameryka i w ogóle świat koszykówki żyją od 17 lutego 2022 roku. Tydzień przed inwazją Rosji na Ukrainę koszykarka została zatrzymana na lotnisku Szeremietiewo za posiadanie narkotyków. Jeszcze rok temu sprawa rozeszłaby się po kościach, a władze UMMC Jekaterynburg załatwiłyby zwolnienie swojej zawodniczki z aresztu. Ale wobec sytuacji politycznej na świecie wszystko się skomplikowało.
Amerykanka trafiła przed oblicze sądu w Rosji, a ten już wiedział, co zrobić ws. koszykarki. W sierpniu dwukrotna mistrzyni olimpijska (2016 oraz 2021) i jedna z gwiazd ligi WNBA została uznana winną posiadania i przemytu narkotyków. Tak, właśnie tak zakwalifikowano posiadanie przez zawodniczkę olejku do e-papierosa, który zawierał haszysz. Jak tłumaczyła sama Griner, nie złamała celowo prawa w Rosji.
W tym kraju grała w koszykówkę od siedmiu lat, będąc kluczową postacią UMMC Jekaterynburg. Rosjanie pięknie odpłacili jej za lata trudu i występów w ich kraju.
Głos po wyroku zabrał wzburzony prezydent USA. "Amerykańska obywatelka Brittney Griner została skazana na karę więzienia, która jest przypomnieniem tego, co świat już wie: Rosja niesłusznie przetrzymuje Brittney. To niedopuszczalne i wzywam Rosję do natychmiastowego uwolnienia jej, aby mogła być z żoną, bliskimi, przyjaciółmi i kolegami z drużyny" - napisał Joe Biden, który nie kryje, że jego rodaczkę Rosjanie trzymają z powodów politycznych.
Teraz okazuje się, że przebywająca w areszcie w Moskwie zawodniczka zniknęła. Jest w kolonii karnej – taką informację przekazał Reuters. Ale jej obrońcy nie wiedzą, do której kolonii trafiła oraz jakie warunki w tym miejscu panują. Prawnicy apelowali w sprawie koszykarki, jednak pod koniec października sąd zadecydował, że nie ma mowy o uchyleniu wyroku czy nawet jego złagodzeniu. Griner ma zostać dziewięć lat w więzieniu i zapłacić karę miliona rubli.
Adwokaci argumentowali przed sądem, że koszykarka nieumyślnie przywiozła ze sobą do Rosji wkłady do e-papierosów z marihuaną i używała ich tylko do leczenia bólu spowodowanego typowymi w sporcie kontuzjami. Podkreślali też, że olejki znalazły się w jej bagażu z powodu pospiesznego pakowania się przed podróżą i przez pomyłkę. Przedstawili nawet oświadczenie lekarza, który przepisał jej marihuanę w celach medycznych.
Na niewiele się to zdało, bo Brittney Griner pozostanie w areszcie.
Media spekulują, że złamaną karierę i przyszłość 32-latki z Teksasu mogą uratować władze w USA. Być może Rosjanie zgodzą się wymienić ją za Wiktora Buta, biznesmena, który został skazany za przemyt broni i który ma silne powiązania z Kremlem. Na razie ciężko o wszelkie rozmowy, wojna w Ukrainie trwa, a Amerykanie nie kwapią się do oficjalnych rokowań z Rosjanami.