Tym wpisem wywołał skandal. Poseł życzy Polsce i Węgrom... wspólnej granicy

Mateusz Przyborowski
13 listopada 2022, 08:38 • 1 minuta czytania
Skrajnie prawicowy poseł László Toroczkai pragnie, aby Polska i Węgry znowu miały wspólną granicę. Na "życzenia" węgierskiego polityka odpowiedzieli polscy internauci. Zareagowało także ukraińskie MSZ.
Skrajnie prawicowy poseł László Toroczkai życzy Polsce, aby miała wspólną granicę z Węgrami Fot. Attila Volgyi / Polaris Images / East News

"Dzisiaj jest Święto Niepodległości Polski. Niech Bóg błogosławi Polskę! Spotkajmy się ponownie na wspólnej granicy polsko-węgierskiej!" – napisał László Toroczkai na Twitterze. Wpis pojawił się 11 listopada, w Święto Niepodległości w Polsce.

Węgierski poseł pragnie wspólnej granicy z Polską

Skrajnie prawicowy polityk dołączył do wpisu fotografię, na której Węgier i Polak podają sobie ręce na wspólnej granicy. Zdjęcie pochodzi z marca 1939 roku i wykonano je na Zakarpaciu, po inwazji Rzeszy Niemieckiej na Czechosłowację.

To wtedy została przywrócona na niewielkim odcinku (ok. 180 km) i na krótko historyczna granica polsko-węgierska. Zdjęcie przedstawia polskiego żołnierza w białym, maskującym kombinezonie narciarskim, witającego się i rozmawiającego z węgierskim oficerem przy słupie granicznym.

Fotografia urosła do rangi jednego z symboli przyjaźni polsko-węgierskiej, a wydarzeniu nadano oprawę propagandową. Zdjęcie pojawiło się nawet na karcie pocztowej wykonanej przez budapesztańską firmę.

MSZ Ukrainy reaguje na "życzenia" węgierskiego posła

Wpis i "życzenia" nacjonalistycznego węgierskiego posła wywołały falę oburzenia.

"Polacy nie są zainteresowani rewizją granic"; "Wstydź się"; "Polska koncepcja władzy to budowanie własnej siły w ramach istniejących granic i silnych więzi z niepodległymi narodami" – czytamy w komentarzach polskich internautów.

Na skandaliczny post zareagowało też ukraińskie ministerstwo spraw zagranicznych. – Wezwanie do rewizji granic jest po prostu niedopuszczalne – podkreślił Oleg Nikołenko, rzecznik MSZ Ukrainy, na antenie ukraińskiego Kanału 24.

Nikołenko wezwał rząd Viktora Orbána do "potępienia nieodpowiedzialnych wypowiedzi". – One podważają stosunki dwustronne i nie odpowiadają duchowi dobrego sąsiedztwa – dodał ukraiński polityk.

Omawiając ostatni popis węgierskiego posła na Twitterze, ukraińskie media przypominają, że rosyjski dyktator Władimir Putin co jakiś czas powtarza kłamstwa, że Polska, Węgry i Rumunia myślą o "roszczeniach terytorialnych wobec Ukrainy". Każdy z tych krajów oficjalnie zaprzeczył tezie wygłaszanej przez prezydenta Rosji.

Warto jednak przypomnieć, że pomysłom – takim jak ten, do jakiego posunął się László Toroczkai – sprzyjają też słowa, ale i działania węgierskiego premiera. W kwietniu, tuż przed wyborami parlamentarnymi na Węgrzech, Orbánowi całkowicie puściły hamulce i straszył naród Ukraińcami.

Pod koniec października ostro z kolei zareagował na sposób, w jaki kraje europejskie pomagają Ukrainie bronić się przed rosyjską agresją. Premier Węgier ostrzegł, że efektem może być eskalacja wojny. MSZ Ukrainy dosadnie wytłumaczyło Orbánowi, że za chwilę rosyjskie czołgi mogą być w Budapeszcie.