FIFA, idź się wal, czyli jak przetrwać mundial i móc spojrzeć w lustro

Krzysztof Gaweł
16 listopada 2022, 08:01 • 1 minuta czytania
Święto? Jakie święto?! To będzie pokaz chciwości, wyższości i siły, jaką dają pieniądze. To będzie najgorszy turniej w dziejach i nic tego nie zmieni. Nawet sportowe uniesienia, które w pewnych sytuacjach muszą zejść na dalszy plan. FIFA to ohydna, cyniczna i zepsuta pieniędzmi mafia, która zniszczyła piłkę. I już nic tego nie zmieni, niestety. "FIFA, idź się wal" – apelujemy słowami, które nawet Gianni Infantino zrozumie. A jeśli nie, pomoże mu przyjaciel Władimir Putin.
FIFA, idź się wal, czyli jak przetrwać mundial i móc spojrzeć w lustro Fot. AP/EAST NEWS

Piłkarskie mistrzostwa świata muszą już wkrótce się rozpocząć i zgodnie z planem się rozpoczną. Nie przeszkodzi wojna w Ukrainie, nie przeszkodzi ohydna postawa działaczy FIFA i nie przeszkodzą kontrowersje związane z Katarem. Gigantyczna machina poszła w ruch, a jej siły rozpędu zatrzymać się nie da. I dobrze to sobie uświadomić na początek rozważań, czy mundial śledzić, czy też nie. Nasz świat idealny nie jest i nigdy nie był.

To oczywiście nie jest żadne wytłumaczenie. Tegoroczny mundial będzie absolutną aberracją i zaprzeczeniem idei, która go stworzyła. I choć wielu się oburza i wielu oburzać będzie, skonsumujemy ten turniej niemal tak samo, jak poprzednie. Nie przeszkodzi w tym fakt, że granie zburzy nam typowo polski listopad, a potem czas przedświątecznej gorączki w grudniu. Nie przeszkodzi to, że FIFA wespół z Katarczykami zbudowała ten turniej na krwi.

Nie chcę uderzać w tony, których nie lubicie, a które tutaj należy przywołać. Galopująca korupcja, pogwałcenie sportowych zasad, chory pomysł na sam turniej i niepohamowana chciwość organizatorów, którzy przygotowania do mundialu zamienili w krwawą orgię. To będą najgorsze mistrzostwa świata w historii, czy się wam to podoba, czy nie. I z tego względu nie powinniśmy ich śledzić, pokazując FIFA środkowy palec.

Bo jak spojrzeć w lustro ze świadomością, że człowiek bierze udział w takim spektaklu?

Cóż, zdecydowana większość kibiców na świecie nie ma i nie będzie miała z tym problemu. Nie oszukujmy się. Zasady to jedno, wiadomo. Ale nasz świat nie takie zasady łamie i każdy z nas ma na swoim koncie mniejsze lub większe kompromisy. Czy nam się to podoba, czy nie. Żyjemy ponad stan, nie bacząc na to, że gdzieś na końcu świata znika deszczowy las, wysycha wielkie jezioro, ocean tonie w śmieciach, a afrykańskie dziecko umiera na plaży na południu Europy i nie może liczyć na nic więcej, niż chwilowe współczucie.

To trwa mniej więcej tyle, ile przyklejenie na Instagramie serduszka albo podanie dalej posta, co ma być wskaźnikiem naszego ostrego sprzeciwu. Prawda? Spowszedniała nam śmierć w trakcie pandemii, nie robią wrażenia kolejne wojenne wiadomości i wszechobecne trupy, które co i rusz pojawiają się w mediach i social mediach. Tak trupy ukraińskich cywili, ich obrońców i agresorów, którzy z racji bycia "orkami" są dehumanizowani bez mrugnięcia okiem. Ale to nadal ludzie, choć po drugiej stronie frontu i dziś nasi zapiekli wrogowie.

Dziś oburza nas to, że niemal sześć tysięcy osób, pracujących w nieludzkich warunkach i ponad stan, straciło życie, budując mundial. Nie dotyka nas chciwość oraz rozrzutność Katarczyków, którzy wydali 220 mld dolarów na organizację MŚ, a to w jakiś sposób oficjalna kwota i na pewno zaniżona. Choćby o 1,5 mld USD, które musieli wydać na łapówki. Już nawet nie martwi nas los kibiców, którzy słono zapłacą za udział w turnieju, w którym będą w zasadzie nieproszonymi gośćmi.

Tegoroczny mundial to naturalna konsekwencja tego, co działo się w FIFA przez lata i jak ta organizacja nauczyła nas myśleć o samej sobie. Skorumpowana, przeżarta do cna cynizmem i niepohamowaną żądzą zysku. Dobrze napisał w "Krytyce Politycznej" Wojtek Borowicz: "Dla kogoś, kto interesuje się piłką nożną, mundial w Katarze to żadna niespodzianka, bo chciwość i cynizm stały się w futbolu tak powszechne, że przeszliśmy nad nimi do porządku dziennego". Prawda?

Dziś widzimy, jak krok po kroku FIFA szykowała nas na to, co mamy dziś. Szalony pomysł z mundialem w RPA, gdzie społeczne podziały i problemy lekceważone przez lata nie zostały przez futbol (wbrew zapowiedziom) zażegnane, a tylko na chwilę przykryte kołderką emocji na zielonej murawie. Potem Brazylia i mistrzostwa zorganizowane mimo wielkiego oporu społecznego i wbrew wszelkiej logice. Fawele i stadiony, biedacy i futbolowa elita, która bawiła się na swoich igrzyskach, zasłaniając cieniem ubóstwo i niedolę tych, którzy nie mogli protestować.

Dziś widzimy, jak FIFA zbudowała z turnieju nie tylko maszynkę do zarabiania miliardów dolarów, ale też poprawiania wizerunku i ocieplania go dzięki piłce. Podręcznik do sportwashingu ma dwóch autorów: Josepha Blattera i Gianniego Infantino. Chciwych, bezwzględnych, okrutnych i cynicznych do granic rozsądku. Kolejny rozdział napisano w 2018 roku w Rosji, gdzie turniej również nie miał prawa zawitać. Ale Władimir Putin dopiął swego, a w zasadzie pieniądze, których na mundial nie żałował.

I choć trwa wojna, choć Ukraina każdego dnia zasypia niepewna swego jutra i ze strachem przed świstem spadających na wsie i miasta rakiet, Gianni Infantino śmie apelować, by wojnę tak po prostu przerwano, bo przecież idzie mundial. Nie rusza go rzeź w Buczy, nie rusza tragedia Mariupola, nie obchodzi los mordowanych i krzyk dzieci, które straciły w wojnie rodziców. On już od dawna wie, jak należy pomagać Rosji, i wie, że musi to robić. A gdyby się udało? Agresor mógłby się przygotować przed zimą do walk, a Infantino odpłaciłby Putinowi...

Jest obrzydliwy do granic możliwości, to fakt. Ale też ma świadomość, jak MŚ trafiły do Rosji, kto za to płacił i kto ma - zapewne tak jest, bo skąd takie przywiązanie do Rosji i Rosjan, które manifestuje od miesięcy bez żenady? - odpowiednie kwity. Infantino i jego ludzie zrobią każde świństwo, by nie utonąć i nie pójść na dno. Niedawno tańczyli z samym diabłem, a teraz nie zapominają, ile mu zawdzięczają. I nie zapomną długo, bo diabeł potrafi przypomnieć.

Niewiele da prezydentowi FIFA azyl i ciepły kąt u Katarczyków. Oni zapłacili pewnie jeszcze więcej od reżimu Putina, by ściągnąć do siebie MŚ. By ogrzać się w ich blasku, poprawić PR i mieć kolejną perełkę do kolekcji, którą się mogą pochwalić. Pieniądze płyną do FIFA, turniej i tak się odbędzie, a my będziemy musieli go oglądać, choćby z obrzydzeniem. Pomogą nam sponsorzy, pomoże medialna tuba, pomoże wreszcie to, że będą tam i nasi. A potem?

Każdy z nas wstanie rano i zdecyduje przed lustrem, czy mu taki mundial odpowiada. Osobiście czuję obrzydzenie na myśl o tych mistrzostwach, a religia, jaką był dla mnie futbol upadła właśnie z hukiem. Ostatecznie. I mam przekaz dla FIFA i dla jej prezydenta, tak zżytego i zapewne uzależnionego od Rosjan. Przekaz prosto z Moskwy, a w zasadzie z flagowego radzieckiego krążownika Moskwa, który szoruje po dnie Morza Czarnego.

Wybaczcie mocne słowa i wybaczcie, drodzy czytelnicy, taką, a nie inną parafrazę. Niestety w obecnym stanie inna nie pasuje. Ta organizacja już jest na dnie, teraz czas ją zaorać i zbudować futbol od nowa. Inaczej co jakiś czas będziemy świadkami i współuczestnikami paskudnego spektaklu zbudowanego na krwi i cholera wie, na czym jeszcze. Sport? On już dawno przestał być FIFA potrzebny. Liczą się rosnące zyski i miliardy na kontach. I już.

"FIFA, idź się wal!"