Polski dyplomata wezwany "na dywanik" do MSZ Rosji. Wyjawiono szczegóły rozmowy
- Najpewniej ukraińska rakieta przez nieszczęśliwy wypadek zabiła dwie osoby w Przewodowie na Lubelszczyźnie
- Jednak na początku pojawiła się teoria, że pocisk wystrzelili Rosjanie
- W związku z tym incydentem rosyjskie MSZ wezwało na rozmowę polskiego dyplomatę
– Potwierdzamy, że chargé d'affaires Ambasady RP w Moskwie Jacek Śladewski został w środę wezwany do rosyjskiego MSZ. Ta rozmowa trwała około 20 minut i była związana oczywiście z wczorajszym wezwaniem pana ambasadora Siergieja Andriejewa tutaj w Warszawie. Tyle możemy na tę chwilę przekazać – przekazał mediom rzecznik polskiego MSZ Łukasz Jasina.
Polski ambasador w Moskwie jest obecnie w Warszawie
Dodał jednocześnie, że ambasador Krzysztof Krajewski wyjedzie dziś do Moskwy, "ale znajduje się w tym momencie w Warszawie, gdzie przyjechał w związku z obchodami Dnia Służby Zagranicznej".
Informację na ten temat podaje także rosyjska agencja TASS. – MSZ Rosji wezwało ambasadora Polski w Moskwie Krzysztofa Krajewskiego – poinformowała w środę rzeczniczka resortu Maria Zacharowa.
Polska również wezwała ambasadora Rosji w Warszawie
Agencja prasowa zależna od władz Rosji przypomniała też, że polskie MSZ wezwało w środę ambasadora Rosji w Warszawie Siergieja Andriejewa, aby przekazać mu notę dotyczącą incydentu rakietowego we wschodniej Polsce. Według Andriejewa, w nocie było napisane, że na polską ziemię spadła rakieta rosyjskiej produkcji i żądała od Moskwy "natychmiastowego udzielenia wyjaśnień".
Wcześniej również rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow odniósł się do eksplozji, która miała miejsce koło Hrubieszowa. – Niestety nie mam żadnych informacji na ten temat – stwierdził krótko. Jak informowaliśmy w naTemat.pl, polski prezydent Andrzej Duda przekazał w środę, że "nie była to rakieta wymierzona w Polskę. I dodał: "Nic nie wskazuje na to, że rakieta, która spadła w okolicach Hrubieszowa, została wystrzelona przez siły rosyjskie". – Jest wysokie prawdopodobieństwo, że była to rakieta ukraińskiej obrony przeciwlotniczej, która spadła na terytorium Polski – wyjaśniła polska głowa państwa.
Ukraińcy zaprzeczają, że to ich rakieta uderzyła w Polsce
Ukraina uważa, że za ten incydent odpowiada jednak Rosja. – Opowiadamy się za wspólnym zbadaniem incydentu z lądowaniem rakiety w Polsce – informował w środę po południu Ołeksij Daniłow, sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy.
To stanowisko wieczorem powtórzył także prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. – Nie mam wątpliwości, że to nie była nasza rakieta – przekonywał w środę prezydent Ukrainy, cytowany przez agencję Interfax-Ukraina. Jak dodał, ukraińskie dowództwo przekazało raporty, "którym nie można nie ufać".