"Dużo kretynizmu i robienia beki". Doradca Dudy podsumował reakcje na wybuch w Przewodowie
- Eksplozja pocisku w Przewodowie na Lubelszczyźnie doprowadziła do śmierci dwóch osób
- Zapewne był to wypadek i spadała w naszym kraju rakieta z Ukrainy, ale dokładnie będą wyjaśniać to jeszcze śledczy
- W międzyczasie, szczególnie na początku, był problem z przekazywaniem informacji w tej sprawie. Skomentował to wymownie doradca prezydenta Andrzeja Dudy
Doradca prezydenta prof. Andrzej Zybertowicz zwrócił uwagę na tzw. szum medialny, jaki powstał po pierwszych doniesieniach o wydarzeniu w Przewodowie. Przypomnijmy, że przez kilka godzin polski rząd nie udzielał informacji, a dziennikarze byli zdani na m.in. amerykańskie media, które powoływały się na tamtejsze służby.
Doradca Dudy komentuje sytuację w mediach po wybuchu w Przewodowie
– Wystarczy wejść na Twittera prezydenta i przeczytać komentarze informacją o tragedii w Przewodowie. Jest tam bardzo dużo kretynizmu, zapiekłości politycznej i robienia beki. Jest bardzo mało rzeczowych reakcji – mówił na antenie Polskiego Radia 24.
Jego zdaniem "niektóre z reakcji, które wydają się być rzeczowe, polegają na głębokiej niekompetencji". – To często jest powtarzane także przez ludzi o dobrej wierze – uznał prof. Zybertowicz.
Polskie władze podkreślają, że odpowiedzialność leży po stronie Rosji
Co wiemy w sprawie wybuchu w Przewodowie? Podsumowanie informacji na ten temat przekazał w czwartek rzecznik rządu.
– Na ten moment wiemy, że 15 listopada Rosja, która przeprowadziła zmasowany atak rakietowy na terytorium Ukrainy, doprowadziła do sytuacji, w której ukraińskie siły przeciwlotnicze musiały podjąć działania obronne – przekazał mediom Piotr Müller, nawiązując do tego, co wydarzyło się we wtorek.
Jak dodał, odpowiedzialność leży po stronie Rosji, gdyż to ona atakuje Ukrainę. – Zgromadzone materiały przez nasze i sojusznicze służby wskazują, że powodem tego zdarzenia były działania obronne Ukrainy przeciw działaniom ofensywnym Rosji. Nic nie wskazuje na to, że mamy do czynienia z bezpośrednim zagrożeniem dla naszego kraju – podkreślił.
Wyjaśnił także dziennikarzom, że sposób informowania o tej sytuacji wyglądał tak, jak wyglądał (przez kilka godzin nie było oficjalnego komunikatu władz), gdyż chciano podawać tylko zweryfikowane informacje. – Zawsze staramy się jak najszybciej przekazywać informacje dziennikarzom, ale chcemy też, żeby były to informacje rzetelne, zweryfikowane – przekonywał Müller.