PiS szykuje rewolucję w ordynacji wyborczej. Chodzi nie tylko o metodę liczenia głosów
- Jarosław Kaczyński zapowiedział ostatnio, że w każdym z lokali musi być przynajmniej dwóch przedstawicieli z ramienia obozu władzy, którzy będą śledzić przebieg wyborów
- Teraz PiS ma już gotowy projekt nowelizacji ordynacji wyborczej
- Ewentualne zmiany należy przyjąć najpóźniej pół roku przed planowanym głosowaniem
O tym, że coś jest na rzeczy ws. zmian w ordynacji wyborczej, Jarosław Kaczyński sygnalizuje wielokrotnie podczas swojej objazdówki po Polsce. Na spotkaniu w Gliwicach w ostatni weekend prezes PiS przekonywał swoich zwolenników, że jest to wręcz konieczne.
Kaczyński zapowiedział zmiany w ordynacji wyborczej
W kontekście metody liczenia głosów Kaczyński nawet nie ukrywał, że PiS chce dostosować metodę w sposób, który będzie najkorzystniejszy dla partii rządzącej.
– Musimy wprowadzić zmiany w ordynacji wyborczej, żeby było trudniej dokonywać jakichś manipulacji czy fałszerstw – mówił prezes PiS. – Dzisiaj metoda liczenia głosów nie jest najlepsza – dodał.
Jarosław Kaczyński zapowiedział, że w każdym z lokali musi być przynajmniej dwóch przedstawicieli z ramienia obozu władzy, którzy będą śledzić przebieg wyborów ("Trzeba ludzi zdeterminowanych, którzy będą tam 24 godziny"). Prezes chce także zwiększyć liczbę obwodowych komisji z nieco ponad 28 do 30 tysięcy.
Dodajmy, że zwiększenie liczby lokali wyborczych było już wcześniej zapowiadane. Pomysł Kaczyńskiego wzbudził kontrowersje, ponieważ mówił o utworzeniu dodatkowych lokali na wsiach, w pobliżu kościołów, a więc w środowisku, w którym PiS ma największe poparcie.
Nieoficjalnie: projekt w ciągu dwóch tygodni trafi do Sejmu
Wygląda na to, że prace przy Nowogrodzkiej odbywają się w ekspresowym tempie, a projekt nowelizacji ordynacji wyborczej niebawem trafi do Sejmu. Jak ustaliło nieoficjalnie RMF FM, wyznaczono już termin: dwa tygodnie.
Wiadomo też, co konkretnie miałoby się zmienić. Według propozycji PiS przewodniczący każdej komisji miałby pokazywać wszystkim członkom każdą kartę wrzuconą do urny i ujawniać, na kogo został oddany głos. Wówczas to cały zespół kolegialnie decydowałby o ważności lub nieważności głosu.
Zdaniem ekspertów prawa wyborczego takie rozwiązanie jest nierealistyczne i doprowadziłoby do wielogodzinnego liczenia głosów. Innego zdania są politycy partii rządzącej. Osoba z kierownictwa PiS w nieoficjalnej rozmowie powiedziała reporterowi RMF FM, że proces ten w żaden sposób "nie wydłuży prac".
A te dodatkowo miałyby być rejestrowane – oficjalnie do celów dokumentacyjnych i pomagać przy rozstrzyganiu protestów wyborczych. Projekt zakłada montaż w każdym lokalu kamery, która udokumentuje liczenie głosów przez członków komisji, ale bez transmisji w internecie. PiS liczy, że w ten sposób ominie unijną dyrektywę RODO.
Przypomnijmy, że w 2018 roku rządzący również proponowali kamery w lokalach i transmisję w sieci, ale nie zgodził się Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych, a pomysł wylądował w koszu. Pytania o to, kto miałby zapłacić za sprzęt i jak długo nagrania miałyby być przechowywane, pozostają otwarte.