Stępień wraca do show-biznesu po śmierci synka. "To pewnego rodzaju lekarstwo"

Joanna Stawczyk
23 listopada 2022, 14:32 • 1 minuta czytania
Przez ostatni rok Magdalena Stępień żyła z dala od show-biznesu. Wszystkie swoje siły skoncentrowała na walce o życie chorego synka. Niestety chłopcu nie udało się wygrać batalii z nowotworem. Zmarł w wakacje. Modelka z trudem wróciła do normalnego funkcjonowania. Dziennikarzom nie umknęło to, że teraz od niedawna znowu pojawia się na branżowych eventach. Co powiedziała o swoim powrocie na ścianki?
Magdalena Stępień wróciła do Warszawy i na ścianki. "To jest terapia" Fot. Instagram.com / @magdalena___stepien

Magdalena Stępień wróciła do Warszawy i na ścianki. "To jest terapia"

Przypomnijmy, że Oliwier Rzeźniczak, synek piłkarza Wisły Płock i byłej uczestniczki "Top Model", zmarł 27 lipca 2022 roku. Chłopiec przegrał walkę z rzadkim nowotworem wątroby kilka dni po swoich pierwszych urodzinach.

– Na razie trzeba przeżyć tę żałobę tak, jak powinna ona wyglądać. Pomału, przeżyć każdy etap. Nie chcę od tego uciekać. Czasem się uśmiecham, staram się dawać radość. Nie chcę uciekać od żałoby. Ucieczka to najgorsze, co może być, bo żałoba wróci ze zdwojoną siłą. Przed tym nie da się uciec, bo utrata dziecka jest jedną z najgorszych tragedii – powiedziała Magdalena Stępień w rozmowie z Małgorzatą Ohme.

Od kilku tygodni aktywność Stępień w sieci znacznie wzrosła. Kobieta udzieliła także kilku wywiadów, w których podzieliła się swoimi emocjami i refleksjami. Wyznała m.in., że w trudnym czasie mogła i dalej może liczyć na pomocną dłoń przyjaciółki, Anny Markowskiej, która prywatnie jest dziewczyną Kuby Wojewódzkiego.

– Ona (red. Ania) okazała mi ogromne wsparcie podczas choroby Oliwierka. Ta osoba swoim ogromnym sercem, swoim ogromnym, bezinteresownym wsparciem dała mi poczucie wiary, nadziei i miłości. (...) Jestem jej z całego serca za to wdzięczna. To cudowna kobieta. Wierzę, że razem jesteśmy w stanie przekuć to w coś dobrego – podkreśliła Stępień na łamach "Super Expressu".

To, że Stępień powoli wraca do show-biznesowej stawki spotyka się z różnym odbiorem. Są ludzie, którzy trzymają za nią kciuki i kibicują, ale są też tacy, którzy wytykają wybijanie się na rodzinnym dramacie. W rozmowie z Pudelkiem modelka ustosunkowała się do tego, że ludzie mówią, że ma parcie na szkło.

– Wszyscy, wiadomo, oceniają, ale dzięki temu, że jestem wśród ludzi, jakoś funkcjonuję – zaznaczyła była partnerka piłkarza Wisły Płock.

To jest pewnego rodzaju wsparcie od moich przyjaciół, którzy zapraszają mnie i namawiają, abym wychodziła do ludzi i otaczała się osobami, które mnie wspierają. Praca, spotkania i po prostu powrót do normalnego życia.Magdalena Stępieńwypowiedź dla Pudelka

– To jest pewnego rodzaju lekarstwo dla mnie, aby jakoś żyć i funkcjonować, żeby pchać to wszystko do przodu. Wszyscy, wiadomo, oceniają, ale dzięki temu, że jestem wśród ludzi, jakoś funkcjonuję. Więc to jest pewnego rodzaju terapia, wsparcie ludzi, których mam w Warszawie – dodała, podkreślając, że dla niej kluczowe jest życzliwe otoczenie, a nie to, gdzie będzie mieszkać.

W komentarzach pod filmikiem z wywiadem Pudelka aż zawrzało. Pojawiło się mnóstwo głosów kobiet, które stanęły w obronie Stępień.

"Ta kobieta mierzy się z największą tragedią, jaka może się przytrafić matce, a ludzie ją jeszcze bardziej miażdżą… ja pierd…"; "Nie macie pojęcia (wy ziejący hejtem), jak można przeżywać traumę. Mówienie o tym, epatowanie bólem, wspominanie publicznie dziecka pozwala zrzucić z siebie ciężar. Podzielić go między odbiorców. Nie macie pojęcia, jak działa trauma. Zarzucacie tej kobiecie lans. Jak wam nie wstyd? Lans na śmierci jedynego dziecka?" – czytamy.

"Dlaczego tak was denerwuje wszystko, co ona robi? Bo angażowała się w pomoc dla syna? A teraz was razi, że nie siedzi zapłakana w kącie, tylko jakoś sobie radzi! I bardzo dobrze, że się uśmiecha, że wychodzi do ludzi, że znalazła sposób na to, jak dalej żyć, tylko ona jedna wie, co się dzieje, jak wraca do domu, zmywa makijaż i zostaje sama, na pewno wszystko do niej wraca. Dlaczego do jasnej cholery, nie hejtujecie pierwszego tatusia świata?" – napisała ostro jedna z internautek, uderzając w Rzeźniczaka.