"Było to zaskoczenie mocno nieprzyjemne". Kaczyński szczerze o utracie władzy na Śląsku

Tomasz Ławnicki
23 listopada 2022, 16:38 • 1 minuta czytania
Poniedziałkowe wydarzenia w samorządzie województwa śląskiego ułożyły się zdecydowanie nie po myśli partii rządzącej. Po czterech latach od zdrady radnego Koalicji Obywatelskiej Wojciecha Kałuży i przejęciu władzy w regionie przez Prawo i Sprawiedliwość, na początku tygodnia nastąpił zwrot. Partię opuścił marszałek Śląska Jakub Chełstowski wraz z trojgiem radnych, a zatem PiS utracił większość w sejmiku. – Nie ukrywam, było to zaskoczenie mocno nieprzyjemne – skomentował to w wywiadzie dla PAP prezes PiS Jarosław Kaczyński.
"Było to zaskoczenie mocno nieprzyjemne". Jarosław Kaczyński szczerze o utracie władzy na Śląsku Fot. Maciej Witkowski/REPORTER

W weekend prezes PiS odwiedził kilka miast Śląska. Tuż po weekendzie partia Jarosława Kaczyńskiego poniosła w tym regionie spektakularną porażkę. W czwartą rocznicę uzyskania przez PiS większości w sejmiku województwa śląskiego (w wyniku zdrady wybranego z list KO Wojciecha Kałuży) partię opuścił marszałek Jakub Chełstowski, a także troję radnych: Rafał Kandzior, Maria Materla oraz Alina Nowak.

Nieoficjalne informacje z Nowogrodzkiej wskazywały, że prezes PiS był bardzo niezadowolony z obrotu sprawy. "Jarosław Kaczyński miał być wściekły, kiedy dowiedział się o tym, że na starcie kampanii przed najważniejszymi wyborami od lat jego partia traci władzę w tak ważnym województwie" – donosiła Wirtualna Polska.

Oficjalnie sekretarz generalny partii Krzysztof Sobolewski komentował to tak: "Lokalne interesy, interesiki, przełożyły się na to, co się stało". Dodawał, że trzeba będzie "wyciągnąć z tego daleko idące wnioski".

Teraz w rozmowie z PAP głos zabrał prezes partii. "Nie ukrywam, było to zaskoczenie mocno nieprzyjemne, ale cóż, takie rzeczy się zdarzają. Jeżeli pan Chełstowski chce być od następnej kadencji, a w końcu do wyborów samorządowych zostało troszeczkę więcej niż rok, w opozycji na Śląsku, to wybrał drogę dobrą, celną" – powiedział Kaczyński.

Prezes PiS zauważył, że gdy cztery lata temu Wojciech Kałuża porzucił Koalicję Obywatelską na rzecz Prawa i Sprawiedliwości, w mediach okrzyknięto to zdradą. "Teraz przeszły aż cztery osoby, może nie wprost do Platformy, ale wiadomo, że ruch "Tak! Dla Polski" jest to przybudówka PO, i jakoś nie słyszę głosów oburzenia, wstrząsu moralnego nie widzę po drugiej stronie" – stwierdził.

Czytaj także: To on rozwalił PiS na Śląsku. "Arogancja, skuteczność, determinacja - tymi słowami bym go określił"

Kaczyński nie przewiduje, aby taka sytuacja mogła wydarzyć się w polityce centralnej.

Jeśli chodzi o Sejm, to są to marzenia opozycji. Jeśli o regionalne sprawy, to nie chcę w tej chwili mówić, że nic w tej sprawie nie może się zdarzyć, bo są ludzie silniejsi i słabsi. Ci słabsi, jeśli jest taki napór propagandy jak w tej chwili, to odpadają. Zawsze występuje słabość i występuje siła, dobrze będzie, żeby tej słabości było bardzo niewiele. Nic oczywiście nie można wykluczyć, ale nie ma tu jakichś większych obaw.Jarosław KaczyńskiPrawo i Sprawiedliwość

Prezes PiS dodał, że partia zamierza wdrożyć środki zaradcze. "Musimy uważniej obserwować różnych ludzi, którzy są wysuwani na wysokie, bardzo ważne stanowiska. Na pewno będziemy się zabezpieczali przed tego rodzaju błędami" – zapowiedział Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla PAP.