Uratowali skrajnie zaniedbanego kucyka od radnej PiS. Wtedy do akcji wkroczył Rutkowski
- Sylwestra W. miała doprowadzić do skrajnego zaniedbania swojego kucyka, Lusi. Zwierzę odebrali jej wolontariusze Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt
- "Bez siana, suchego posłania i wody. Ból wykrzywionej nogi był na tyle silny, że powodował krwotoki z nosa" – tak stan Lusi opisali wolontariusze
- W obronie Sylwestry W. stanął Krzysztof Rutkowski. Celebryta zwołał konferencję prasową, podczas której doszło do konfrontacji z prezesem DIOZ
- W trakcie spotkania z mediami doszło do szarpaniny. Na miejscu stawiła się policja. Wolontariusze mówią, że zostali opluci
Uratowali skrajnie zaniedbanego kucyka. Do akcji nagle wkroczył Rutkowski
Na początku listopada DIOZ opisało wstrząsającą historię kucyka uratowanego z działki należącej do Sylwestry W. Kobieta, jak opisują wolontariusze, to nadkomisarz wałbrzyskiej policji, przewodnicząca rady powiatu wałbrzyskiego z ramienia PiS oraz... gminny lekarz weterynarii w Czarnym Borze.
W oświadczeniu na Facebooku przekazali, że kucyk "latami konał z bólu i cierpienia". "Zwierzę stworzone do ruchu, u doktor Sylwestry nie było chociażby w stanie ustać na czterech nogach" – przekazali.
Teraz Lusia musi przejść specjalną operację, by móc normalnie funkcjonować. Jedno z jej kopyt jest bowiem wykrzywione, co doprowadza do ogromnego bólu. Sprawa została także zgłoszona organom ścigania.
Mogłoby się zdawać, że historia radnej Prawa i Sprawiedliwości na tym się zakończy. Do akcji postanowił jednak wkroczyć Krzysztof Rutkowski, który uznał, że mamy do czynienia z kradzieżą zwierzęcia.
Celebryta zwołał konferencję prasową, która odbyła się w minioną środę w Wałbrzychu. Na miejscu stawił się także szef DIOZ Konrad Kuźmiński. Działacz na rzecz praw zwierząt próbował dojść do głosu, jednak został odsunięty przez mężczyzn w kamizelkach i kominiarkach, ochraniających Rutkowskiego.
"Poszarpani, zwyzywani, opluci, odchodzimy z briefingu"
Ostatecznie bezpieczeństwo zgromadzonych zabezpieczała policja. Do przepychanek doszło bowiem kilkakrotnie. Rutkowski zaś stwierdził wprost, że czuje obrzydzenie do prezesa DIOZ. Zarzucił aktywistom także czerpanie korzyści z krzywdy innych zwierząt.
Ostatecznie wolontariusze podsumowali przebieg kłótni w mediach społecznościowych. "Poszarpani, zwyzywani, opluci, odchodzimy z briefingu prasowego z podniesionymi głowami. Celebryta z kryminalną przeszłością zadeklarował, że będzie wspierał oprawców, od których odbieramy zwierzęta" – czytamy.
"Dopóki żyjemy, bez względu na to, czy to się komuś podoba, czy nie, będziemy ratować zwierzęta z patologii, od ludzi polityki, władzy i służb publicznych. Nie boimy się mówić głośno o tym, kto jest oprawcą" – podsumowali.
DIOZ zapewniło także, że współpracuje z prokuraturą, która bada sprawę Sylwestry W.