Wyjątkowy gol Embolo na wagę sukcesu Szwajcarii. Następca "Lewego" bez trafienia

Maciej Piasecki
24 listopada 2022, 12:57 • 1 minuta czytania
Reprezentacja Szwajcarii skromnie pokonała 1:0 (0:0) Kamerun na otwarcie rozgrywek grupy G mundialu w Katarze. Helweci wygraną zawdzięczają golowi zdobytemu przez Breela Embolo. Napastnik Szwajcarów okazał szacunek po trafieniu dla rywali, mając kameruńskie korzenie. Kamerun zagrał dobre 25 minut meczu.
Breel Embolo w tej sytuacji zdobył gola, który otworzył mundial w Katarze dla Szwajcarów od trzech punktów. Fot. Petr Josek/Associated Press/East News

Piąty dzień turnieju rozpoczął się od rywalizacji europejsko-afrykańskiej. Szwajcaria to przeciwnik, który polscy kibice mogą kojarzyć przede wszystkim z meczu o ćwierćfinał Euro 2016. Wówczas Biało-Czerwoni eliminowali Helwetów po serii jedenastek, a decydującego karnego wykorzystał Grzegorz Krychowiak.

Od tamtego czasu "trochę" się zmieniło, ale niektóre ważne nazwiska zarówno w polskiej, jak i szwajcarskiej kadrze, nadal funkcjonują. Trener Murat Yakin ma kilku liderów drużyny, którzy mają spore doświadczenie w grze na najwyższym, klubowym poziomie. Granit Xhaka to dowódca drugiej linii Arsenalu Londyn, swój błysk ma również nadal Xherdan Shaqiri. A szwajcarska drużyna, to po prostu solidna firma.

W przypadku Kamerunu nie ma mowy o najlepszym pokoleniu od lat. Trener Rigobert Song sam był na czterech mundialach, do tego dwukrotnie triumfował w Pucharze Narodu Afryki, ale zapewne nie przyjeżdżał do Kataru z przekonaniem, że awans z grupy jest pewny. Wręcz przeciwnie.

Największa gwiazda kadry Kamerunu? Tu można wybierać pomiędzy dwoma nazwiskami. Po pierwsze Andre Zambo Anguissa, pomocnik SSC Napoli. A druga postać to... następca Roberta Lewandowskiego w barwach Bayernu Monachium, ekscentryczny Eric Maxim Choupo-Moting.

Budowanie pewności gry Kamerunu

Pierwsze dziesięć minut czwartkowe meczu stało pod znakiem układania gry przez Szwajcarów. Podopieczni trenera Yakina mieli piłkę przy nodze, ale brakowało pomysłu na odpowiednie sforsowanie defensywy Kamerunu. Drużyna z Afryki konsekwentnie wciągała za to rywala na swoją połowę, zaczynając groźnie kontrować po wspomnianej 10. minucie.

Pierwsza okazja to wejście w pole karne Bryana Mbeumo. Skrzydłowy lewą stroną przedarł się przez szwajcarską obronę, ale zamiast podawać do Choupo-Motinga, kropnął bez zastanowienia. Niestety dla afrykańskiej reprezentacji, obok bramki.

W 29. minucie swoją szansę miał za to Martin Hongla. Niegroźne, wydawało się, uderzenie kiepsko sparował jednak Yann Sommer i Kameruńczycy mogli pluć sobie w brodę, że nikt nie dopadł do bezpańskiej piłki w polu karnym. Okazję w 34. minucie miał również Karl Toko Ekambi. Ofensywny gracz Kamerunu w ostatniej chwili został uprzedzony przez świetnie interweniującego Silvana Widmera. Gdyby nie obrońca i jego wślizg, byłoby 1:0.

Szczególny gol dla Embolo

Na drugie 45 minut Szwajcarzy wyszli z zupełnie innym, lepszym pomysłem na grę. Kameruńczycy nie zdążyli na dobre skupić się na swoich zadaniach, a już stracili gola. Trafienie zaliczył Breel Embolo, wykorzystując idealne dogranie z prawej strony od Shaqiriego.

Po zdobytym golu napastnik Szwajcarów w przepraszającym geście nie cieszył się z trafienia. Warto uzupełnić, że szwajcarski reprezentant jest pochodzenia kameruńskiego. Jego rodzice wyemigrowali jednak do Europy, a sam zawodnik swoje życie związał właśnie ze Starym Kontynentem. Embolo piłkarsko prezentował się poza Szwajcarią m.in. w lidze niemieckiej, a obecnie to zawodnik z ligi francuskiej, konkretniej AS Monaco.

Szwajcarzy chcieli pójść za ciosem, znajdując sporo problemów Kamerunu na bokach obrony. W 66. minucie świetną okazję zmarnował Ruben Vargas. Szwajcar dostał idealną piłkę w polu karnym, ale skierował piłkę niemal w środek bramki, gdzie świetnym refleksem popisał się Andre Onana.

Po drugiej stronie próbował Choupo-Moting, m.in. efektowymi rajdami, ale dryblingi Kameruńczyka nie przynosiły niczego konkretnego.

Obaj szkoleniowcy szukali też rozwiązań w postaci zmian. Żadna z nich nie przyniosła jednak radykalnej zmiany w obrazie gry. Szwajcarzy po trafieniu na wagę trzech punktów pokazali, że po swojej stronie mieli przede wszystkim większą kulturę gry, spoglądając na kontrolę meczu. Kamerun potrafił przejąć kontrolę na maksymalnie 25-30 minut, jeszcze w pierwszej części spotkania. To za mało, żeby myśleć o sukcesie na turnieju rangi MŚ.

W drugim spotkaniu tej grupy Brazylia zmierzy się z Serbią, początek spotkania o g. 20:00.

Szwajcaria – Kamerun 1:0 (0:0) Bramka: Breel Embolo (48) Żółte kartki: Nico Elvedi, Manuel Akanji (Szwajcaria) oraz Collins Fai (Kamerun) Sędziował: Facundo Tello (Argentyna) Widzów: ok. 35 000 Szwajcaria: Yann Sommer – Ricardo Rodriguez (90. Eray Comert), Nico Elvedi, Manuel Akanji, Silvan Widmer – Remo Freuler, Granit Xhaka, Djibril Sow (72. Fabian Frei) – Ruben Vargas (81. Fabian Rieder), Breel Embolo (72. Haris Seferović), Xherdan Shaqiri (72. Noah Okafor). Kamerun: Andre Onana – Nouhou Tolo, Nicolas N'Koulou, Jean-Charles Castelletto, Collins Fai – Samuel Oum Gouet, Martin Hongla (68. Gael Ondoua), Andre Zambo Anguissa – Karl Toko Ekambi (74. Georges-Kevin N'Koudou), Eric Maxim Choupo-Moting (74. Vincent Aboubakar), Bryan Mbeumo (81. Nicolas Moumi Ngamaleu).