Milimetry dzieliły nas od nieszczęścia. Szczęsny popełnił błąd przy rzucie karnym?
- Bohaterem meczu z Arabią Saudyjską został nasz bramkarz Wojciech Szczęsny
- Jeszcze przed przerwą obronił rzut karny, a potem dobitkę jednego z rywali
- Jak się okazuje, sędzia mógł nakazać powtórzenie jedenastki. Zabrakło niewiele
Wojciech Szczęsny został bohaterem meczu z Arabią Saudyjską, a jego interwencja przy rzucie karnym dla rywali przeszła do historii. Polski bramkarz w końcówce pierwszej połowy obronił rzut karny wykonywany przez Salema Al Dawsariego. Jak się okazuje, cała akcja wzburzyła Saudyjczyków i wywołała spore emocje u polskich fanów. A wszystko przez błędy sędziego z Brazylii.
"Wtedy nadeszła felerna 43. minuta meczu. Krystian Bielik zatrzymywał w polu karnym Saleha Al Shehriego, a ten padł jak rażony piorunem i na pewno dodał sporo od siebie po zagraniu Polaka. Sędzia Wilton Pereira Sampaio ruszył do VAR, po czym wrócił na murawę i wskazał na "wapno". Tylko Wojciech Szczęsny mógł ocalić nam skórę i w kluczowym momencie popisał się interwencją klasy światowej" – relacjonowaliśmy na naszych łamach.
I Wojtek Szczęsny uratował nas, nie raz, tylko dwa razy. Najpierw odbił strzał Salema Al Dawsariego, a tuż po nim dobitkę Mohammeda Al Breika. To była niesamowita interwencja, ale nasz golkiper bronił jak w transie w całym meczu i rywale nie mieli pomysłu, by go pokonać. Jak się okazuje, był blisko fatalnego błędu przy jedenastce. Dlaczego?
Bo przepisy jasną mówią, że przy uderzeniu z jedenastki bramkarz jedną nogą musi stać na linii bramkowej. Mówiąc inaczej, nim strzelec dotknie piłki, golkiper nie może wyjść zbyt szybko z bramki. Kibice na całym świecie zaraz wyłapali powtórki rzutu karnego i zaczął się spór, czy Polak wyszedł za szybko z bramki, czy nie. Jeśli tak by się stało, arbiter dostałby sygnał z VAR i jedenastkę trzeba byłoby powtórzyć.
"Dosłownie milimetry, może centymetr zadecydowały o tym, że obroniony przez Wojciecha Szczęsnego rzut karny nie został powtórzony. Bramkarz reprezentacji Polski w momencie strzału stykał się z linią bramkową tylko piętą. Potwierdzili to sędziowie wideo, którzy analizowali tę sytuację w ujęciach z różnych kamer" – analizował sytuację sędzia Rafał Rostkowski na łamach TVP Sport. I miał rację, nieszczęście było o krok.
Co na to nasz bohater? Skomentował zamieszanie w swoim stylu.
– Nawet gdybym wyszedł trzy metry przed linię, to sędzia wiedział, że drugiego karnego też obronię. I trzeciego też. A gdybym zszedł, to na boisko wejdzie "Skorup" i też obroni. Odkryłem nową zasadę piłki: nie musi być faulu, by był karny. Gdyby go powtórzono, myślę że znów skończyłoby się czerwoną kartką na turnieju – żartował nasz bramkarz w programie "Foot Truck" na YouTube.
Jego uwaga o tym, że karnego w ogóle nie powinno być, wydaje się słuszna. Krystian Bielik ledwo musnął rywala, ale sędzia Wilton Pereira Sampaio dał się zwyczajnie nabrać. Tak samo jak sędziowie VAR. Co gorsza, już podczas samego rzutu karnego rozjemcy nie zauważyli kolejnego błędu. Mohammed Al Breik zbyt szybko wbiegł w pole karne Polaków. To jego strzał odbił nasz bramkarz, a potem mówił, że pewnie ten gol byłby anulowany, bo sam zauważył, że rywal jest tuż obok dosłownie sekundy po strzale z "wapna".
Przed rzutem karnym rywali nasz bramkarz miał jednak inny problem.
– Oglądałem kilkanaście karnych każdego wykonawcy z Arabii Saudyjskiej. Było ich trzech. I miałem problem, bo stanął przed mną jeden, a ja... nie wiedziałem kto to jest. Człowiek podchodził od boku, żeby numer zobaczyć, a on stał przodem. I mówię: odwróć się trochę. W końcu oddał piłkę drugiemu, ale wtedy to już miałem spokój, bo wiedziałem, kto to jest – żartował nasz bohater w "Foot Trucku". I jak przyznał, na strzał rywala był gotowy.
– Analizowaliśmy ich rzuty karne, wiedzieliśmy że ten zawodnik czeka na ruch bramkarza. No nabrał się i fajnie – mówił szeroko uśmiechnięty Wojciech Szczęsny reporterowi TVP Sport. Bohaterem meczu został nie po raz pierwszy, a nasi wygrali i walczą o awans do 1/8 finału na mundialu. Z takim bramkarzem wszystko jest możliwe. No i fajnie.