Nie powstrzymał się nawet w liście na adwent. Jędraszewski straszy zagrożeniem z Zachodu

Natalia Kamińska
27 listopada 2022, 16:54 • 1 minuta czytania
Metropolita krakowski arcybiskup Marek Jędraszewski wystosował list na adwent. Padły w nim kontrowersyjne tezy, duchowny napisał m.in. o naciskach wywieranych na nasz kraj przez Zachód.
Marek Jędraszewski Fot. MAREK LASYK/REPORTER

List zaczyna się od wątku wojny w Ukrainie i sytuacji w Polsce. "Ostatnie tygodnie i miesiące naznaczone są wieloma niepokojami, które wszyscy głęboko przeżywamy. Związane są one z wydarzeniami, które dzieją się zarówno poza granicami naszej Ojczyzny i spoza niej do nas dochodzą, jak i wewnątrz naszego kraju" – pisze Marek Jędraszewski.

Jak wskazuje, "wydarzenia zewnętrzne wiążą się przede wszystkim z okrutną i bezwzględną wojną, którą Rosja wypowiedziała wolnej i suwerennej Ukrainie".

Dużo polityki w liście Jędraszewskiego z okazji adwentu

"Niedawno jej tragiczne skutki dotknęły również polskiego terytorium, powodując śmierć dwóch naszych rodaków w Przewodowie w województwie lubelskim. Wiele niepokojów budzą także różnego rodzaju naciski wywierane z Zachodu na Polskę, które częstokroć mają charakter czysto ideologiczny, bezsprzecznie wrogi wobec głęboko wpisanego w tożsamość naszej Ojczyzny chrześcijańskiego systemu wartości" - konkluduje dalej duchowny, by od tragedii w Przewodowie przejść do wyimaginowanych ataków na Polskę.

W liście nie zabrakło także wątków stricte politycznych i jak możemy mniemać odniesień do działań opozycji. "Natomiast to, co staje się przedmiotem naszej wzmożonej troski, gdy chodzi o życie społeczne i narodowe w dzisiejszej Polsce, wynika z postaw niektórych środowisk, które swój ewentualny sukces wyborczy programowo wiążą z przemocą słowną budowaną na oczywistych kłamstwach, fake newsach i półprawdach. Bardzo często ich celem jest również Kościół i jego ewangelizacyjna działalność" – brzmi fragment listu.

Zdaniem duchownego "z dawniejszych i bliższych nam czasowo smutnych wydarzeń doskonale wiemy, że droga od przemocy słownej do fizycznej jest niezwykle krótka". "Sztucznie wytwarzana atmosfera agresji może prowadzić do czynów przestępczych, zagrażających zdrowiu i życiu drugiego człowieka. Niedawno boleśnie doświadczył tego kierowca księdza biskupa Roberta Chrząszcza" – dodaje.

Dalsza część listu dotyczy już bardziej zagadnień religijnych. "W obliczu tych różnego rodzaju zewnętrznych i wewnętrznych zagrożeń tym bardziej upragniony przez wszystkich staje się Chrystusowy pokój" – zwraca uwagę Jędraszewski.

O co chodzi z kierowcą biskupa Chrząszcza?

Przypomnijmy, że w połowie listopada 30-letni mężczyzna wyjął nóż i zadał kilka ciosów kierowcy biskupa Roberta Chrząszcza. Do zdarzenia doszło blisko kościoła w Myślenicach. Ranny kierowca trafił do szpitala.

30-latek przyznał się do winy, a prokuratura postawiła mu zarzut usiłowania zabójstwa. – Zarzut ten wynika z tego, że mężczyzna, zadając ciosy w okolice głowy i serca powinien przewidywać, że jego działanie może doprowadzić do śmierci poszkodowanego – informowała wówczas krakowska prokuratura.