PiS chce odebrać ciężarnym dostęp do "cesarek". Sondaż pokazuje, co sądzą Polacy

Helena Łygas
28 listopada 2022, 15:02 • 1 minuta czytania
Mimo wielkiego planu PiS na zwiększenie dzietności okazało się, że zasiłki i zniżki dla rodzin z dziećmi nie są w stanie skłonić Polek do zachodzenia w ciąże. Ma to zmienić "Strategia Demograficzna 2040", która zakłada m.in. ograniczenie dostępu do zabiegów cesarskiego cięcia. IBRiS sprawdził, jak ten pomysł spodobał się Polkom i Polakom.
Jednym z pomysłów na zwiększenie dzietności w Polsce ma być... ograniczenie dostępu do cięcia cesarskiego fot. freestocks / Unsplash

Uchwałę w sprawie Strategii Demograficznej 2040 rząd przyjął 15 listopada. Oto jak PiS postanowił demograficznie ratować kraj. "Zmniejszenie skali porodów poprzez cesarskie cięcia", "wsparcie trwałości rodzin", "popularyzacja kultury sprzyjającej rodzinie" – tak między innymi zamierza zwiększać dzietność w narodzie. Miejsca dla finansowania zabiegu in vitro wśród tych planów zabrakło.

Strategia Demograficzna 2040 - o co chodzi?

Na rządowej stronie czytamy, że Strategia Demograficzna 2040 to "zbliżenie naszego kraju do poziomu dzietności, który będzie gwarantował zastępowalność pokoleń". Jak na razie do wspomnianej zastępowalności pokoleń jest najdalej od lat, a konkretnie - od 2013 roku, gdy współczynnik dzietności wynosił 1,25.

Dziś jest niewiele lepiej - 1,32 (co przekłada się na 1320 dzieci na 1000 kobiet w wieku rozrodczym). Myliłby się jednak ten, kto uznałby, że to wzrost. W latach 2016-2017 współczynnik dzietności wynosił 1,45, żeby już w 2019 roku spaść do 1,41 i dalej - aż do dzisiejszego poziomu.

Tymczasem szacuje się, że na zastępowalność pokoleniową jest szansa, gdy współczynnik dzietności oscyluje w okolicach 2,10 - 2,15, a więc lata świetlne od dzisiejszego poziomu.

Przyjęta niedawno Strategia Demograficzna 2040 zakłada ambitnie dojście do poziomu dzietności 2,0 (2000 dzieci na 1000 kobiet w wieku rozrodczym) do 2040 roku, a więc w niespełna 18 lat.

Trudno wyobrazić sobie jej powodzenie przy zakazie aborcji z przyczyn embriopatologicznych, szalejącej inflacji, kryzysie na rynku mieszkaniowym, czy niedostatecznej liczbie miejsc w żłobkach i przedszkolach - o dziesiątkach innych systemowych problemów nie wspominając.

Tymczasem w dokumencie można przeczytać o... szczególnej roli małżeństwa: "Najlepiej na rozwój dziecka wpływają trwałe rodziny uformowane przez oboje rodziców. Szczególna rola przypada tu sformalizowanym małżeństwom, które nie tylko są najtrwalszą formą związku (...)" - czytamy w rządowej strategii.

Co Polacy sądzą o ograniczeniu dostępu do cesarskich cięć?

Najwięcej kontrowersji budzi jednak zapis o ograniczeniu dostępu do zabiegu cesarskiego cięcia. Trudno nawet wyobrazić sobie, jak taki pomysł miałby wpłynąć na dzietność w Polsce, a raczej - jak miałby wpłynąć pozytywnie.

I to o ocenę tego podpunktu IBRiS zapytał Polki i Polaków na zlecenie "Rzeczpospolitej". Okazało się, że pomysł budzi niechęć nawet wśród wyborców partii rządzącej.

Z tą opinią zgadza się 51 proc. wyborców PiS, 66 proc. wyborców KO i 80 proc. wyborców Lewicy i - co ciekawe - aż 88 proc. zwolenników Konfederacji

Tyle że to akurat nie do końca prawda, w komentarzu do badania "Rzeczpospolita" pisze, że zaledwie 35 proc. kobiet twierdzi, że lepsza opieka okołoporodowa miałaby wpływ na ich decyzję o powiększeniu rodziny.

Badanie IBRiS dla "Rzeczpospolitej" przeprowadzono w dniach 18-19 listopada br. na 1100-osobowej grupie respondentów.