Płakała, że mąż ją zmuszał do streamów z basenu. Po wybuchu afery robi to sama: "życie jest lepsze"

Bartosz Godziński
01 grudnia 2022, 18:55 • 1 minuta czytania
Kaitlyn "Amouranth" Siragusa to najpopularniejsza streamerka na Twitchu, która zasłynęła roznegliżowanymi transmisjami z basenu. W zeszłym miesiącu zalana łzami wyznała, że zmuszał ją do tego mąż. Amerykanka po przerwie wróciła do streamowania i... dalej robi praktycznie to samo, czym ściągnęła na siebie gniew internautów. Czują, że to wszystko było ustawką i przypomina im to głośną dramę z Johnnym Deppem i Amber Heard.
Amouranth zszokowała widzów wyznaniem o przemocowym mężu. Po aferze dalej robi streamy z basenów. Fot. Amouranth / Twitch

Każdy, kto przez dłuższy czas wchodził na Twitcha, na pewno natknął się na "baseniary", czyli dziewczyny w bikini streamujące z basenów i chatujące z widzami. Serwis kojarzony głównie z transmisjami gier miał zresztą przez to problemy wizerunkowe. Takie treści nie nadawały się dla najmłodszych użytkowników, którzy przyszli sobie pooglądać "Minecrafta", a trafiali na streamy o wyraźnie erotycznym zabarwieniu.

Dlaczego akurat baseny? To był jeden ze sposobów obejścia regulaminu, który zabrania odsłaniania biustu, ale przecież strój kąpielowy w takich miejscach nikogo nie gorszy. Stąd właśnie niektóre użytkowniczki występowały w jacuzzi czy nawet zwykłych dmuchanych basenach. Generowały przy tym gigantycznych ruch i wyświetlenia, więc mimo kontrowersji Twitch po prostu stworzył oddzielną kategorię "Baseny, jacuzzi i plaże".

Najsłynniejszą baseniarą była właśnie Kaitlyn "Amouranth" Siragusa, która przyciągała na swój kanał miliony użytkowników i zarabiała krocie na wpłatach od fanów (np. 50 dolarów za napisanie markerem imienia na ciele). Ci, którzy chcieli jeszcze więcej wrażeń, mogli też subskrybować jej konto na OnlyFans.

Tam prezentowała (dalej prezentuje, o czym za chwilę) już bez ceregieli hardcore'ową erotykę - miesięcznie zgarniała na tym półtora miliona dolarów. W sumie na sprzedawaniu nagich zdjęć i filmów wzbogaciła się o 33 miliony dolarów - w lipcu pochwaliła się nawet kwitkiem. Pieniądze jednak miał kontrolować jej mąż.

Amouranth żyła w "luksusowym więzieniu". Mąż ją zmuszał do wielogodzinnych streamów z basenu.

15 października jeden ze streamów nie był nadawany z basenu. Amouranth grała sobie w "Overwatcha 2", ale przerwała rozgrywkę, bo ktoś przyszedł do jej pokoju. Rozmawiała z tą osobą przez dłuższy czas, ale wyłączyła mikrofon, więc nie było nic słychać, ani nie było widać, kim ona jest (prawdopodobnie to był jej asystent). Potem zaczęła rozmawiać przez telefon.

Przełączyła się na głośnik, bo chciała, by widzowie też to usłyszeli. Zdenerwowany mężczyzna nie wiedział, że jest transmitowany i zagroził jej zniszczeniem życia (najwyraźniej nie spodobało mu się to, że jego żona nie siedzi w basenie, tylko gra sobie w gierki), a także zabiciem psów. Okazało się później, że to był jej mąż, z którym była od lat w toksycznym związku.

Wszyscy fani byli zszokowani faktem, że w ogóle z kimś jest, bo nigdy się tym nie dzieliła, a nawet zaprzeczała pytaniom o związek. To też miała być część planu jej partnera - wszak będąc rzekomą singielką mogła zarobić jeszcze więcej na donejtach od widzów, a tak to "zrujnowałoby model biznesowy".

Mąż miał ją zmuszać do długich transmisji o wyraźnie erotycznym charakterze (niektóre streamy z basenów potrafiły trwać po 20 godzin), nawet wtedy, gdy nie miała już na to siły, a także kontrolować jej konta bankowe. Wyznała, że obiecał jej zostawić milion dolarów, bo "tak ciężko pracuje", a za resztę kupi kryptowaluty.

Amouranth pokazała też wiadomości, w których m.in. wyzywa ją od najgorszych, grozi skasowaniem profili w mediach społecznościowych, przelaniem z jej konta 500 tys. dolarów na rezerwat dla ptaków czy wyrzuceniem bagaży z hotelu. Stwierdziła, że żyje w "luksusowym więzieniu". Wybuchła jedna z największych afer w historii Twitcha.

Po kilku dniach rozpoczęła kolejny stream, w czasie którego opowiedziała, że "już jest wolna" i odzyskała pełny dostęp do swoich kont. Mąż nieraz jej groził, ale teraz w końcu usłyszał, jak to brzmi... i to najwyraźniej poskutkowało. – Myślę, że kiedy posłuchał siebie w czasie tej rozmowy, dotarło do niego, jakim jest dupkiem – zauważyła.

Powiedziała, że odszedł, by znaleźć pomoc, a ona również rozpoczęła poszukiwania "porad prawnych i emocjonalnych". Była zaskoczona ogromnym wsparciem od widzów - nawet hejterów (podejrzewam, że jej najwierniejsi fani również mogli skutecznie przekonać męża do odejścia). Zapowiedziała, że rozpoczyna nowy rozdział w życiu, w którym będzie sama sobie szefem, będzie miała znowu przyjaciół, a także w końcu będzie mogła chodzić w ubraniu. 19 października ogłosiła przerwę, ale niedługo później wróciła do streamowania.

Amouranth jest już wolna... i dalej nagrywa erotyczne filmiki.

Czy faktycznie zaczęła nowy rozdział? Jej krytycy sądzą, że w zasadzie dalej robi to samo. Na jej głównym kanale YouTube znajdziemy pełno nowych filmików, na których przymierza bieliznę erotyczną, na drugim kanale, na którym nagrywa ASMR-y, są nagrania, na których liże niedwuznacznie mikrofon, a interes na OnlyFans dalej się kręci.

Co z Twitchem? Owszem, transmituje rozgrywki z "Pokemonów" i "Overwatcha 2", pokazuje swoje życie codzienne, ale też dalej transmituje zabawy w basenie (poniżej screen sprzed tygodnia - 24 listopada). Po aferze przybyło jej też sporo subskrybentów - to właśnie po niej przebiła magiczną barierę 6 milionów obserwujących, co jest ogromnym wyczynem w tym serwisie.

Internauci poczuli, że zostali zrobieni w balona, a na całej dramie sporo zyskała. Niektórzy już wcześniej domagali się zwrotu pieniędzy za donejty (potrafili wpłacać po 3 tys. dolarów), bo ukrywała, że jest mężatką, ale teraz oburzenie ma jakieś racjonalne postawy.

Kaitlyn Siragusa jest innego zdania i ma na to dowody. Pokazała statystyki, z których wynikało, że trzy miesiące temu połowa jej streamów była "basenowa", a teraz to tylko 10 procent.

"Grałam więcej w 'Overwatcha' niż byłam w jacuzzi. To nigdy wcześniej nie miało miejsca" – stwierdziła. Dodała też, że nigdy nie zamierzała się "przebranżowić", za to teraz "może robić, co chce i nadal zarabiać 7-cyfrowe sumy. Życie jest lepsze".

Czy cała afera z mężem była ustawką? Tego możemy się nigdy nie dowiedzieć, ale jej obecne transmisje i filmy wcale nie muszą przeczyć przemocowej relacji. Amouranth może po prostu lubi tworzyć erotyczny content, ale teraz po prostu nikt jej już do tego nie zmusza i robi to na własny rachunek. Strach tylko pomyśleć o innych dziewczynach, który mogą być w podobnej sytuacji, ale nie udało im się wyrwać z takiego toksycznego układu.