Tak Stuhr miał potrącić motocyklistę w Krakowie. "Fakt" publikuje nagranie ze zdarzenia

redakcja naTemat
30 listopada 2022, 15:51 • 1 minuta czytania
Tygodnik "Fakt" dotarł do nagrania z kamery umieszczonej na kasku motocyklisty, którego na jednej z krakowskich ulic miał potrącić Jerzy Stuhr. Na filmie widać całe zdarzenie łącznie z momentem uderzenia samochodu w jednoślad oraz co się działo później.
Tabloid twierdzi, że ma nagranie z kolizji z udziałem Stuhra. Fot. Artur BARBAROWSKI/East News

We wtorek 29 listopada Jerzy Stuhr stawił się na przesłuchanie w Prokuraturze Rejonowej w Krakowie w związku ze zdarzeniem drogowym, do którego doszło 17 października. Aktor usłyszał zarzuty za prowadzenie samochodu w stanie nietrzeźwości.

Jerzy S. usłyszał zarzut prowadzenia pojazdu w stanie nietrzeźwości. Przyznał się do winy i złożył obszerne wyjaśnienia – poinformował w rozmowie z Onetem Janusz Hnatko, rzecznik krakowskiej prokuratury.

Artysta zeznał, że kilka godzin przed incydentem pił wino do obiadu. Wówczas przypomniał sobie o umówionym spotkaniu z dziennikarzem. Podjął decyzję o tym, że wsiądzie za kółko, bo - jak twierdzi - czuł się na siłach, by kierować pojazdem.

Przed wejściem na przesłuchanie gwiazdor oznajmił, że nie chce komentować sprawy na łamach mediów.

Jak poinformował Hnatko, artysta przyznał się do prowadzenia pod wpływem, a kara, jaka mu grozi, to grzywna, ograniczenie wolności lub pozbawienie wolności do lat dwóch. Prokuratura wypowiedziała się także ws. incydentu z motocyklistą.

Nie ma mowy o wypadku drogowym, nie ma mowy o ucieczce z miejsca wypadku – oświadczył prok. Hnatko. Jako wyjaśnienie powołał się na to, że motocyklista nie odniósł obrażeń, które trwałyby powyżej 7 dni.

Zdarzenie drogowe z udziałem Stuhra

Przypomnijmy, że do zdarzenia z udziałem Stuhra i wspomnianego motocyklisty doszło 17 października. 75-letni aktor za pomocą social mediów wydał kolejnego dnia oświadczenie, w którym przyznał, że podjął najgorszą decyzję w swoim życiu, przeprosił i zapewnił, że nie uciekł z miejsca zdarzenia.

"Szanowni Państwo! Bardzo żałuję i przepraszam, że wczoraj podjąłem tę najgorszą w moim życiu decyzję o prowadzeniu samochodu. Deklaruję pełną współpracę z organami powołanymi do wyjaśnienia wczorajszego incydentu. Jednocześnie chciałem zapewnić, że wbrew doniesieniom medialnym, nie zbiegłem z miejsca zdarzenia, lecz zatrzymałem się na życzenie jego uczestnika i razem oczekiwaliśmy na przyjazd policji"– czytaliśmy w oświadczeniu udostępnionym przez jego syna, Macieja Stuhra.

Artysta nie poprzestał jedynie na tym oświadczeniu. Kilka dni później udzielił wywiadu dla "Faktu". – Ja jestem dobrej myśli, bo nikomu nic nie zrobiłem (...). Nagle okazało się, że dziennikarz, z którym wydawało mi się, że jestem umówiony następnego dnia, czeka na mnie wtedy i tyle – komentował wówczas.

Nagranie zdarzenia

Nowe światło na całe zajście rzuca nagranie. Według tygodnika "Fakt" przedstawia ono zdarzenie z udziałem Jerzego Stuhra. Nie możemy na 100 procent potwierdzić, że jednym z pojazdów jedzie wspomniany aktor, gdyż jego tożsamość została zanonimizowana. Nagranie pochodzić ma z kamery umieszczonej na kasku motocyklisty.

Widać na nim co się działo przed zdarzeniem: motocyklista jechał równolegle z osobowym Lexusem. Jednoślad znajdował się na skrajnie prawym pasie, z którego można było skręcić w lewo. Po jego lewej stronie stała osobówka. Kiedy zapaliło się zielone światło oba pojazdy skręciły, ale osobówka z nieznanych przyczyn wjechała w lewy bok motocykla, po czym odjechała.

Motocyklista dogonił kierowcę i zajechał mu drogę. Powiedział, że mężczyzna go potrącił i ma wszystko nagrane. Widać, że był wzburzony, dużo przeklinał. Zadzwonił na policję. W tym momencie kierowca osobówki znowu odjechał. Motocyklista pojechał za nim i po niecałej minucie ponownie udaje mu się zatrzymać Lexusa.

– Bandyto, nie uciekaj. (...) Bandyto, potrąciłeś mnie, nie uciekaj, to się wszystko nagrywa. Potrąciłeś mnie, a teraz co? Myślisz, że jesteś kim? – mówi motocyklista do mężczyzny w osobówce.

Ten odpowiada mu, że nie wie, gdzie go potrącił. W ripoście słyszy, że dowie się, kiedy przyjedzie policja. Mężczyzna po raz kolejny dzwoni i tym razem udaje mu się skomunikować z dyżurnym. Zgłasza potrącenie i podaje, że rozpoznaje mężczyznę w osobówce. Mówi, że to "znany aktor z telewizji". Motocyklista kończy rozmowę i informuje kierującego, że policja przekazała, że ma nie uciekać.