Wybuch gazociągu Nord Stream. Szwedzka prokuratura oficjalnie ujawniła przyczynę

Natalia Kamińska
01 grudnia 2022, 15:07 • 1 minuta czytania
Do wycieku gazu z rurociągów Nord Stream na Morzu Bałtyckim doszło pod koniec września. Znane są już ustalenia szwedzkiej prokuratury w sprawie tego, co się wydarzyło na Bałtyku.
Nord Stream po wybuchach Fot. AA/ABACA/Abaca/East News

Szwedzki prokurator Mats Ljungqvis w rozmowie z "Expressen" przekazał, co ustalono ws. zniszczenia Nord Stream. – Wydaje nam się, że wiemy, co się wydarzyło na miejscu – poinformował. Jak dodał, "wiemy też, jaki to materiał wybuchowy".  

Szwedzi: Wybuch gazociągu spowodował ładunek

Z ustaleń Szwedów wynika bowiem, że wybuch gazociągu Nord Stream spowodował ładunek umieszczony na zewnątrz rury.

Szwedzkie media podają również, że operacja mogła być kierowana z jednego lub więcej statków. Hans Liwång, docent systemów obronnych na Szwedzkim Uniwersytecie Obronnym, jest zdania, że ​​ładunki zostały prawdopodobnie zrzucone ze statku. – To nie jest mały ładunek precyzyjny, ale większy ładunek, który został umieszczony na dnie obok rur – tłumaczył.

Do wybuchu Nord Stream doszło we wrześniu

Do wycieku gazu z rurociągów Nord Stream na Morzu Bałtyckim doszło pod koniec września na południowy zachód od wyspy Bornholm – na wodach międzynarodowych, tuż przed wejściem gazociągu na wody terytorialne Danii.

Wycieki z gazociągów 26 września odkrył wówczas myśliwiec F-16 duńskich sił powietrznych, a silne eksplozje odnotowała w miejscu wystąpienia awarii Szwedzka Narodowa Sieć Sejsmologiczna.

Dodajmy, że drugiego listopada spółka Nord Stream AG zakończyła zbieranie wstępnych danych w miejscu uszkodzenia rurociągu na pierwszej nitce gazociągu w szwedzkiej strefie ekonomicznej.

Po wybuchu powstały kratery technogeniczne

"Zgodnie ze wstępnymi wynikami kontroli miejsca uszkodzenia, na dnie morskim w odległości ok. 248 m od siebie znaleziono kratery technogeniczne o głębokości od 3 do 5 metrów" – przekazała wtedy spółka Nord Stream AG.

Odcinek rury pomiędzy kraterami jest zniszczony, a promień rozproszenia fragmentów rury wynosi co najmniej 250 m. Eksperci – według wówczas przekazanej informacji – kontynuują analizę danych z badań.

Kraje Zachodu uważają, że za atakami na Nord Stream stoją Rosjanie. Ci jednak od początku odrzucają te oskarżenia. Rzecznik Kremla Dmitrij Peskow uznał oskarżenia o sabotaż jako "przewidywalne, głupie i absurdalne". – Dość przewidywalne, a zarazem głupie i absurdalne jest dopuszczanie takiej narracji do debaty – mówił mediom, kiedy doszło do incydentu.