"Koleś w biały dzień obwiesił się skradzionymi rzeczami, łaził po budynku 3 h". Gdzie była ochrona?

Dorota Kuźnik
10 grudnia 2022, 09:57 • 1 minuta czytania
Chcieliście mieszkań na strzeżonym osiedlu? Za bezpieczeństwo jesteście w stanie zapłacić niemałe pieniądze? Po zapoznaniu się z tą historią poziom zaufania do firm ochroniarskich może Wam nieco opaść. Tymczasem sezon na włamania coraz bliżej.
Czy ochrona na strzeżonym osiedlu załatwi nam bezpieczeństwo? Fot. Wojciech Strozyk/REPORTER

Choć w dobie patodeweloperki oczekiwania co do wymarzonego mieszkania trochę nam spadły, nie da się ukryć, że wejście na osiedle do znajomych, którzy mieszkają w bloku z ochroną, dla wielu zalatuje prestiżem. W końcu jak jest osiedle strzeżone, to cena metra mieszkania przecież od razu rośnie.

Wraz z tym rosną jednak też koszty jego utrzymania. Bo przecież żaden pan, który całodobowo siedzi w budce, nie robi tego za darmo. Do tego dochodzi koszt obsługi firmy ochroniarskiej i kwota robi się spora.

Ile? To wszystko zależy od podmiotu, miejscowości i wielkości osiedla, ale nie są to małe pieniądze. Do miesięcznych opłat każdy z właścicieli mieszkań musi doliczyć kilkadziesiąt złotych. Pytanie, po co?

Złodzieje nic nie robią sobie z ochroniarza w bloku

Statystyki policji mówią wprost, że liczba kradzieży z włamaniem rośnie z roku na rok. Przyrost nie jest wielki, ale jest. Wystarcz spojrzeć na Warszawę, w której jak podaje Strefa Biznesu, komenda w pierwszym półroczu 2022 roku odnotowała blisko 13,5 tysiąca takich zdarzeń, czyli o 8 proc. więcej niż w analogicznym okresie poprzedniego roku.

Ale liczby liczbami. Najciekawsze scenariusze pisze przecież życie. Jako przykład weźmy więc Wrocław i jedno z północnych, obrzeżnych osiedli. Bardzo ładnych i zaznaczmy – strzeżonych, co mieszkańców kosztuje 64 złote miesięcznie.

W bloku pojawia się człowiek, który za nic ma porę, o której wiele osób jest już na nogach. Mniej więcej o piątej rano wchodzi do hali garażowej, gdzie szarpie za klamki kolejnych samochodów, sprawdzając, czy te są otwarte. Po czasie włamuje się do komórek lokatorskich, z których kradnie rower i inne gadżety. Wszystko pakuje na rower i obwieszony jak choinka przechadza się po osiedlu.

Mieszkańcy zwrócili uwagę, że był dość bezczelny i zaczepiał ludzi. Niektórych nawet pytał, czy dadzą mu telefon, bo musi zadzwonić, a jak ci się na to nie zgadzali, beształ ich, nie przebierając w słowach.

Na zdjęciach z kamer monitoringu widać też, że mężczyzna "w pełnym rynsztunku", z rowerem pod pachą, jeździł również po bloku windą, paląc przy tym papierosa. Zresztą zdjęcie mówi samo za siebie.

Z opisu mieszkańców wynika, że ktoś się mężczyzną zainteresował i poszedł do ochroniarza. Ten nawet dokładnie opowiedział, co widział na monitoringu. A widział dużo.

Było to szarpanie za klamki, przestawianie wypakowanych plecaków z kąta w kąt, a także obserwacja mężczyzny, jak ten jeździł z rzeczami windą. Doszło nawet do osobistej konfrontacji, bo mieszkanka, która zainteresowała się sprawą podeszła do złodzieja w towarzystwie ochroniarza. Ten powiedział jednak, że mieszka na tym osiedlu, a jak "nie przestaną go inwigilować, to ich połamie".

Co zrobił wtedy pan ochroniarz? Wszystko, co mógł. Wezwał "grupę interwencyjną" i zawiadomił policję. Ta druga nie zdążyła przyjechać na czas, ale na miejscu pojawili się pracownicy firmy ochroniarskiej. Ich obecność jednak, jak wynika z relacji jednej z mieszkanek, na niewiele się jednak zdała.

Grupa interwencyjna, która została wezwana, nic nie zrobiła, bo pracownicy powiedzieli, że się go boją. Pani z tej firmy powiedziała z kolei przez telefon: "o kurczę, to teraz możecie mieć z nim problem!"Mieszkanka okradzionego osiedla we Wrocławiu

Finalnie złodziej odjechał z miejsca kradzieży taksówką. Całą sytuację jednak najlepiej skomentował jeden z mieszkańców, który zwrócił uwagę na bezużyteczność ochrony pracującej dla wrocławskiej wspólnoty mieszkaniowej.

Podobno złodzieja wytropić się udało, szczególnie że kompletnie nie przykładał się do tego, by nie zostać namierzonym. Mieszkańcy ustalili, że to agresywny recydywista i to dzięki ich działaniom, w tym namierzeniu taksówkarza, który wiózł człowieka spod ich osiedla, można było go odszukać. Po kilku miesiącach dowiaduję się jednak, że sprawa jego ukarania nie ruszyła do przodu.

Zakres obowiązków ochroniarza na osiedlu

Bez względu na finał, ta historia pewnie skłoniłaby niejedną wspólnotę do zadania sobie pytania, po co w zasadzie jest im ochrona na osiedlu. Na teren ich nieruchomości wszedł agresywny człowiek, który w biały dzień okradł wiele osób. Do tego był agresywny, a w swojej agresji nie stronił od kontaktów bezpośrednich. Groził ludziom, więc można zakładać, że stanowił dla nich realne zagrożenie. Poza tym sama jego obecność mogła być dla kogoś traumatyczna.

Jaki w tym wkład firmy ochroniarskiej? No niewielki, nie da się ukryć. Udało się go namierzyć w zasadzie wyłącznie przez to, że był wyjątkowo zuchwały i zwrócił na siebie uwagę. Firma ochroniarska nie pomogła w tym jednak niemal w ogóle.

A gdyby był to złodziej-profesjonalista, który niepostrzeżenie okrada domy? Albo inny kwasiarz, nożownik lub gwałciciel? Biorąc pod uwagę zachowanie ochrony z powyższego przykładu oraz fakt, że najczęściej jedynym "narzędziem obronnym" jakie posiada ochroniarz, jest telefon i ewentualnie przycisk, który wzywa posiłki, ochrona już raczej całkowicie na nic by się zdała.

Oczywiście można jeszcze powiedzieć, że przecież ochroniarz jest od tego, żeby śledzić monitoring przez całą noc i patrzeć na niepokojące sytuacje. I może faktycznie ma to sens, pod warunkiem że osoba, która ma wykonywać taką pracę, faktycznie ją wykonuje. Bo trudno zweryfikować, na ile sumiennie swoje obowiązki sprawuje pan w budce za ciemną szybą. A prawda jest taka, że zarobki ochroniarzy z pewnością bardziej motywują do oglądania seriali, niż śledzenia monitoringu czy narażania zdrowia i życia.

Najgorzej płatna praca w Polsce: ochroniarz

Z Ogólnopolskiego Badania Wynagrodzeń przeprowadzonego przez firmę Sedlak&Sedlak wynika, że w 2020 roku najgorzej płatną branżą wśród pracowników szeregowych była właśnie branża ochroniarska. Brutto ochroniarz zarabiał wtedy ok. 2738 złotych, czyli w przypadku umowy zlecenie, na które zwykle zatrudniane są takie osoby, nie dawało to wówczas nawet dwóch tysięcy złotych miesięcznie.

Jak pisał portal money.pl, firmy, które zatrudniają ochroniarzy, stosują także zabiegi, które pozwalają płacić im mniej. Chociażby płacą im pensję co dwa miesiące.

Dziś pracownicy ochrony zarabiają zwykle najniższą, dopuszczalną stawkę godzinową, czyli na rękę niespełna 14 złotych. Często w ogłoszeniach pojawia się informacja, że na stanowiska ochroniarzy wymagane jest orzeczenie o niepełnosprawności.

Co zamiast ochrony na osiedlu?

Kiedy pisałam tekst o tym, że Polacy kochają odgradzać się płotem, już wtedy zarzucano mi, że przecież płot daje bezpieczeństwo. Tymczasem ani płot, ani jak widać na załączonym obrazku płot plus ochrona, nie dają bezpieczeństwa, lecz jego złudne poczucie.

Badania na temat izolowania osiedli, które na całym świecie prowadzone są od lat 70., jednoznacznie pokazują ich negatywne skutki. Co zatem jest alternatywą? Chociażby dobry sąsiad, który pod naszą nieobecność będzie pilnował mieszkania, a kiedy zobaczy, że ktoś włamuje się do naszego samochodu, będzie miał ochotę interweniować, zamiast odwracać głowę w drugą stronę. Do tego w przeciwieństwie do często bezużytecznej firmy ochroniarskiej, jest za darmo.