Dramatyczna walka na mundialu. Korea ograła Portugalię i wyszarpała awans do 1/8 finału
- Portugalia i Korea Południowa awansowały do 1/8 finału piłkarskich MŚ
- Pożegnanie z turniejem w piątek czekało Ghanę oraz wielki Urugwaj
- Celestes potrzebowali jednego gola więcej, by wyprzedzić Koreańczyków
Piłkarze reprezentacji Portugalii potrzebowali jednego punktu, by przypieczętować triumf w grupie H piłkarskich mistrzostw świata i awansować do 1/8 finału z pozycji, która gwarantowała niemal na pewno uniknięcie starcia z Brazylią już na tym etapie rozgrywek. Korea Południowa w piątek na Education City Stadium w Ar Rajjan walczyła o życie, miejsce w szesnastce dawała tylko wygrana, przy jednoczenej porażce Ghany z Urugwajem.
Azjaci potrzebowali więc piłkarskiego cudu, ale zamierzali walczyć o triumf i swoje marzenia do końca. Tak samo jak Selecao, którzy ruszyli do rywalizacji mocno przebudowanym składem, ale z żądnym rekordów Cristiano Ronaldo i kilkoma filarami drużyny na boisku. Fernando Santos nie zamierzał nic zostawiać przypadkowi, a jego zespół z Koreańczykami chciał sięgnąć po trzeci triumf w fazie grupowej.
I faktycznie od początku meczu starali się wysoko zaatakować Azjaci, wyszli na połowę Portugalii i szukali przechwytu, by uruchomić swoich napastników. Ale już w 5. minucie nadziali się na zabójczą kontrę Selecao. Pepe zagrał klasyczną "lagę" do Diogo Dalota, a ten wpadł przed bramkę Koreańczyków i dograł znakomicie do Ricardo Horty. Zawodnik Sportingu Braga dołożył nogę i dał swojej reprezentacji zasłużone prowadzenie.
Faworyt pokazał, że jego pozycja na szczycie grupy H to nie przypadek, a do tego, że ma na ławce znakomitych dublerów, bo to była ich akcja. W 15. minucie gola mógł strzelić Joao Cancelo, ale Kim Seung-Gyu popisał się świetną interwencją. Azjaci ruszyli odważniej przed siebie, nie mieli już nic do stracenia, bo awans wymykał się w szybkim tempie. I w 17. minucie zaskoczyli Selecao, ale Kim Jin-Su strzelił bramkę piętą po pozycji spalonej. Gola więc nie uznano.
Za to w 27. minucie po rzucie rożnym szczęście dopisało Koreańczykom, piłka odbiła się od pleców Cristiano Ronaldo i spadła pod nogi Kim Young-Gwona, który z bliska wepchnął ją do bramki Diogo Costy. Marzenia piłkarzy Sergio Costy (zastępował zawieszonego Paulo Bento) nie zginęły, brakowało im jeszcze jednej bramki, by wrócić do rywalizacji o awans z grupy. Ale marzenia jedno, a życie na murawie to inna sprawa.
Groźnie strzelali Diogo Dalot i Ricardo Horta, zablokowany został Cristiano Ronaldo, a ataki Selecao były bardzo groźne. W 43. minicue CR7 dobijał głową strzał Vitinhi, ale piłka uciekła mu w bok i efektowny "szczupak" nie przyniósł gola. I jeszcze przed przerwą kolejny znakomity strzał oddał Ricardo Horta, a Kim Seung-Gyu po raz kolejny był na posterunku. Głównie dzięki niemu Korea była w stanie remisować do przerwy z Portugalią.
A w drugiej odsłonie znów do walki zerwali się piłkarze Tygrysów Azji, w 55. minucie świetnie rozegrali kontrę i Son Heung-Min był blisko szczęścia, ale zablokował go jeden z defensorów. Portugalia realizowała swój plan i czekała na kotratak, a w 62. minucie CR7 dostał świetną piłkę od Vitinhi, jednak rywale na czas pozbawili go piłki przed własną bramką. Gwiazdor w 65. minucie zszedł z murawy, w jego miejsce trener posłał do gry Andrę Silvę.
A Koreańczycy rozpaczliwie szukali drugiego gola, coraz lepiej radził sobie Son Heung-Min, jednak Diogo Costa bronił bardzo pewnie. Portugalia nie szarżowała, Portugalia miała pewną pozycję lidera i nie musiała już nic przed meczem 1/8 finału. A ekipie z Korei Południowej brakowało cierpliwości, umiejętności i odrobiny szczęścia. Jak w 70. minucie, gdy Son Heung-Min znów mógł zdobyć bramkę, ale w ostatniej chwili zablokował go Joao Cancelo.
Jedną z kontr, która mogła dać gola Koreańczykom, fatalnie zmarnował Hwang Hee-Chan, którego dopadli rywale. Minuty uciekały, pracowali w pocie czoła piłkarze Paulo Bento, aż w doliczonym czasie gry padł wreszcie gol. Son Heung-Min poprowadził akcję, ruszył na trzech rywali pod ich bramką i podał między nogami w uliczkę. A tam wyskoczył jak diabeł z pudełka Hwang Hee-Chan i wpakował futbolówkę do bramki Selecao.
Trener Paulo Bento oszalał na trybunach z radości. Jego rodacy przgrywali, ale awans Korei Południowej, w której pracuje od czterech lat, stawał się właśnie faktem. I wreszcie sędzia Facundo Raúl Tello zakończył mecz, a piłkarze padli sobie w objęcia, bo zrobili wszystko co w ich mocy, żeby awansować do 1/8 finału MŚ. Musieli jednak czekać na wynik starcia Urugwaju z Ghaną, gdzie Celestes prowadzili cały czas 2:0. Mieli przynajmniej trzy znakomite okazje, ale bramkarz Ghany Lawrence Ati-Zigi ocalił awans... Koreańczykom.
Rywalizację w grupie H wygrała zatem reprezentacja Portugalii, która jako jedyna wygrała dwa mecze i zapewniła sobie awans w pierwszej kolejności. Drugie miejsce, rzutem na taśmę, wyszarpali Koreańczycy i to oni zagają w 1/8 finału, najpewniej z Brazylią. Ghana oraz Urugwaj żegnają się z turniejem już po trzech meczach, choć obie miały w piątek sytuacje, by uratować marzenia o fazie pucharowej mundialu. Klęska Celestes to wielka sensacja.
Korea Południowa – Portugalia 2:1 (1:1) Bramki: Kim Young-Gwon (27), Hwang Hee-Chan (90+1) – Ricardo Horta (5) Żółte kartki: Kang-In Lee, Hwang Hee-Chan Sędziował: Facundo Raúl Tello (Argentyna) Widzów: ok. 45 000