Nawet zwolennicy PiS nie popierają tego pomysłu prezesa. Wyniki sondażu nie pozostawiają złudzeń
- Niemcy zaproponowali przekazanie do Polski systemów Patriot po tym, jak w przygranicznym Przewodowie doszło do eksplozji
- Rząd RP zasugerował, że lepiej będzie jak system trafi na Ukrainę
- Zdaniem Polaków systemy powinny zostać rozlokowane na terenie naszego kraju, na co wskazują ostatnie badania sondażowe
Po tym, jak w przygranicznym Przewodowie w powiecie hrubieszowskim doszło do eksplozji jednej z rakiet, nasz zachodni sąsiad zaproponował, by na terenie Polski rozlokować należące do Niemców systemy Patriot. Na decyzję początkowo entuzjastycznie zareagował szef polskiego MON Mariusz Błaszczak, jednak jego reakcja okazała się przedwczesna.
Do mediów przedostały się informacje, że reakcja Błaszczaka była niezgodna ze zdaniem Jarosława Kaczyńskiego. Ostatecznie Polska zasugerowała Niemcom, by przekazali systemy do Ukrainy, a ta umieści je na zachodzie swojego kraju.
Systemy Patriot powinny trafić do Polski
Propozycja ministra obrony niespecjalnie spodobała się Polakom. Z sondażu przeprowadzonego na zlecenie "Rzeczpospolitej" przez IBRiS wynika, że tylko 12,5 proc. Polaków jest zdania, iż rakiety Patriot powinny trafić na Ukrainę.
Z polityką obraną przez rząd, nie zgadza się nawet elektorat partii rządzącej. Spośród wyborców PiS pomysł popiera zaledwie 29 proc. respondentów. 34 proc. uważa, że o ich lokalizacji powinni wspólnie zdecydować członkowie NATO.
To, że polski rząd powinien przyjąć propozycję Berlina, aby na wschodniej granicy ustawić baterie Patriot, uważa 40,2 proc. Polaków. Nieco mniej, bo 28,6 proc. ankietowanych odpowiedziało, że decyzję o rozmieszczeniu systemów powinny wspólnie podjąć kraje NATO. Wśród wyborców opozycji aż 64 proc. ankietowanych opowiada się za wzmocnieniem polskiej granicy.
12,5 proc. badanych odpowiedziało, że to Niemcy powinny się zgodzić na polską propozycję i przekazać baterie Patriot Ukrainie. 11,8 proc. nie ma zdania w tej kwestii.
Co dalej z Patriotami?
Decyzja o tym, czy Polacy ostatecznie przyjmą baterie od Niemców, jeszcze nie zapadła. Argumentem przeciw miał być fakt, że niemieckie systemy musieliby obsługiwać niemieccy żołnierze, a Jarosław Kaczyński sobie tego nie wyobraża. Z drugiej strony obecność niemieckich wojsk na terenie Ukrainy mogłaby zostać zinterpretowana jako włączenie się NATO w konflikt z Rosją.
O konieczności rozmieszczenia broni na terenie Polski przekonani są jednak polscy wojskowi. Po wybuchu w Przewodowie mówił o tym w naTemat gen. Stanisław Koziej.
– NATO powinno ustanowić wysuniętą strefę obrony przeciwrakietowej dla pocisków lecących w kierunku polskiej granicy – komentował wówczas gen. Koziej, który wyjaśnił, że chodzi o strefę, która w sytuacji zagrożenia będzie w stanie zestrzelić rakiety i pociski lecące w kierunku Polski.
Do informacji o tym, że Polska nie chce przyjąć Patriotów, bardzo krytycznie odniósł się także w rozmowie z naTemat gen. Roman Polko.
– Dwie baterie Patriot to nie są dwa nagie miecze. Na tym polega kolektywna obrona sojuszu NATO, że mimo niesnasek wyciąga się rękę. Trzeba było przyjąć, podziękować – powiedział gen. Polko i dodał, że to decyzja, która ma "znamiona polityczne".
– Ja nie wiem, kto tam z tylnego siedzenia tym posterował, słyszałem tam wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego, ale głupich podpowiedzi nie ma co słuchać – skomentował Polko.
Przy tej okazji warto zauważyć także, że na sprowadzeniu z Niemiec baterii Patriot zależy także prezydentowi Andrzejowi Dudzie, który miał zostać pominięty w procesie decyzyjnym w tej sprawie.
W uzasadnieniu pomysłu na przekazanie Patriotów Ukrainie Mariusz Błaszczak napisał, że to skutek zmasowanych ataków rakietowych, jakie Rosja prowadzi na Ukrainie. Baterie Patriot miałyby zostać rozmieszczone na zachodniej ścianie Ukrainy.