Gdyby nie on, nie byłoby Wednesday. Charles Addams powinien być ikoną, a mało kto o nim słyszał
- Charles Addams był amerykańskim ilustratorem, którego najsłynniejsze prace pochodzą ze stron "The New Yorkera"
- To właśnie dla tego tygodnika artysta rysował komiksy, które później doczekały się serialowej adaptacji pt. "Rodzina Addamsów"
- Ile w "Wednesday" Netfliksa jest autorskiej wizji twórcy?
Charles Addams: rysownik-rozrabiaka
W tym roku Charles Addams obchodziłby 110 urodziny. Artysta urodził się 7 stycznia 1912 roku w stanie New Jersey w rodzinie, która wspierała go w rozwijaniu jego pasji. – Jestem jedną z tych dziwnych osób, które naprawdę miały szczęśliwe dzieciństwo – wspominał wielokrotnie Addams.
Znany w okolicy jak "Chill" przyszły ojciec "Rodziny Addamsów" od małego wykazywał zamiłowanie do czarnego humoru. Charles uwielbiał straszyć swoją babcię i wyskakiwać z piwnicy, a raz przyłapano go na włamaniu do domu w sąsiedztwie i narysowaniu na ścianach kościotrupów.
Sam jednak jako "jedyną ekscytującą rzecz, jaka przydarzyła mu się w dzieciństwie" wymieniał... powieszenie się rodzinnego dentysty na bagnach w pobliżu jeziora Surprise. Addams lubił dodawać, że biedny człowiek powiesił się, gdyż nie mógł poradzić sobie z naprawieniem jego zepsutych zębów.
Z tak makabrycznym poczuciem humoru nic dziwnego, że na pytanie, skąd wzięło się u niego zamiłowanie do wszystkiego, co dziwaczne, odpowiadał, że to tak, jakby "zapytać ptaka, jak nauczył się śpiewać".
Praca dla "The New Yorkera"
Pierwsze doświadczenia artysta zbierał już w szkole średniej, robiąc rysunki do szkolnej gazetki. Już wtedy marzył o pracy dla "The New Yorkera" – wkrótce to pragnienie miało się ziścić.
Najpierw Addams studiował jednak na Uniwersytecie Pensylwanii (gdzie obecnie znajduje się budynek poświęcony jego osobie i twórczości), ale już rok później przeniósł się do Grand Central School of Art w Nowym Jorku (jak twierdził, tam spędził większość czasu po prostu "oglądając ludzi" przechodzących przez dworzec kolejowy Grand Central Terminal).
Jego "ostatnią i jedyną pracą, jaką miał" była ta w dziś kultowej w USA gazecie "True Detective", gdzie zajmował się retuszem zdjęć zwłok (głównie usuwał z nich krew), które później trafiały na strony magazynu.
Pierwsze szkice artysty trafiły na łamy "The New Yorkera" już w 1932 roku, ale serię, którą później nazwano "Rodziną Addamsów" zaczął rysować dopiero pięć lat później.
Komiksy o mrocznej rodzince pojawiały się na łamach tygodnika przez wiele lat, lecz co ciekawe – bohaterowie byli bezimienni. Charakter prac Addamsa był mocno satyryczny i ukazywał konserwatywną amerykańską rodzinę w krzywym zwierciadle – późniejsze adaptacje nie zawsze pozostawały wierne oryginałowi pod tym względem.
Kultowe dziś postacie częściowo miały też mieć swoje inspiracje w realnym życiu. Ochrzczony później jako Gomez ojciec rodziny miał mieć cechy samego autora komiksu, który podobno podobał się kobietom i uwielbiał brylować na salonach. Morticia z kolei miała bazować na pierwszej żonie Addamsa (artysta żenił się łącznie trzy razy).
"Rodzina Addamsów" i inne adaptacje
Pierwszej adaptacji komiksy doczekały się w 1964 roku. Serial "Rodzina Addamsów" oraz wypuszczona z nim równolegle seria zabawek zmusiły artystę do nadania bohaterom imion. W trwającej dwa sezony produkcji postawiono na elementy komediowe, a w cień usunięto wymowę społeczną i straszniejsze elementy.
Serial odniósł sukces, co sprawiło jednak, że "The New Yorker" poprosił go o zaprzestanie rysowania Addamsów dla tygodnika na ponad dwadzieścia lat – popkultura nie była wtedy czymś, z czym chciałby obcować elitarny odbiorca prestiżowej gazety.
Do Polski fenomen dotarł jednak wyjątkowo późno, bo dopiero wraz z dwoma filmowymi adaptacjami komiksu, czyli "Rodziną Addamsów" (1991) oraz "Rodziną Addamsów 2" (1993) z kultową rolą Chritiny Ricci, która wcielała się w Wednesday Addams. Obie adaptacje zachowywały ducha oryginału – podobnie zresztą jak animowany serial emitowany w latach 1992-1995, który konfrontował styl życia Addamsów z typowymi, amerykańskimi yuppies.
Najnowsze adaptacje spuścizny Addamsa to dwa pełnometrażowe filmy animowane (pierwszy trafił do kin w 2019 roku, a jego sequel w 2021) oraz serial fabularny Netfliksa "Wednesday", skupiający się na latorośli Morticii i Gomeza, w którą tym razem wciela się Jenna Ortega (której kreacja prawdopodobnie doczeka się podobnego kultu, co ta Ricci).
Co ciekawe jednak to właśnie dwie wspomniane kinowe produkcje (skierowane głównie do młodszej widowni) czerpały więcej z oryginalnych komiksów i wprowadzały mroczną rodzinę w kontekst społeczny XXI wieku.
Serial Netfliksa, nad którym pieczę trzymał Tim Burton, to raczej klasyczna teen drama, przemieszana z fantastycznym kryminałem. W związku z tym część osób zarzuca tytułowi spłaszczenie wizji twórcy, jednak produkcja generalnie przypadła do gustu publiczności (na popularnym portalu Rotten Tomatoes krytycy wystawili jej 71 proc. pozytywnych recenzji, a widzowie aż 88 proc.).
Twórczość Addamsa była szanowana przez artystów, których nikomu nie trzeba przedstawiać. Pisarz Ray Bradbury ("451 stopni Fahrenheita", "Jakiś potwór tu nadchodzi") planował zrealizować książkę z jego ilustracjami, jednak projekt ostatecznie nigdy nie doszedł do skutku.
Rysownik przyjaźnił się również z Alfredem Hitchcockiem, który nie tylko posiadał jego oryginalne prace, ale również nawiązał do nich w jednym ze swoich najsłynniejszych filmów "Północ-Północny Zachód", w którym z ust Cary'ego Granta pada cytat: "Wasza trójka razem. To jest obraz, który mógłby narysować tylko Charles Addams".
Czy ktokolwiek dzisiaj wyłapałby tę aluzję? Wątpliwe. Przypadek Charlesa Addamsa to typowa historia o tym, jak dzieło przerasta swojego twórcę. Przykre – a może wręcz przeciwnie?