"Jestem zszokowany". Macierewicz zabrał głos i mówi o "eksplozji w salonce nr 3"

Katarzyna Nowak
05 grudnia 2022, 14:41 • 1 minuta czytania
– Jestem zszokowany tym kłamstwem TVN24 – powiedział Antoni Macierewicz, odnosząc się do najnowszych ustaleń stacji, z których wynika, że międzynarodowy zespół biegłych powołany na wniosek Prokuratury Krajowej nie znalazł dowodów na zamach w Smoleńsku.
Antoni Macierewicz Fot Tomasz Jastrzebowski/REPORTER

W weekend dziennikarze TVN24 poinformowali, że dotarli do ustaleń międzynarodowego zespołu powołanego przez Prokuraturę Krajową w 2016 roku. Wynika z nich, że biegli podczas "oględzin i otwarcia ekshumowanych zwłok 83 ofiar katastrofy, analizy dokumentacji medycznej wszystkich ofiar i wydania opinii wstępnych, uzupełniających oraz opinii końcowej" nie znaleźli dowodów na to, że w Smoleńsku doszło do wybuchu.


Końcowa opinia ekspertów, na którą powołują się dziennikarze TVN 24, miała zostać wydana 20 września tego roku, a więc politycy PiS najpewniej zdążyli się z nią zapoznać. Teraz opozycja domaga się odtajnienie tej opinii w całości i zarzucają politykom PiS świadome budowanie narracji o "kłamstwie smoleńskim". Do nowych ustaleń ws. smoleńskiego śledztwa odniósł się w poniedziałek w Polskim Radiu sam Macierewicz.

Macierewicz o informacjach ws. raportu biegłych. "Dysponujemy badaniami, doszło do eksplozji"

– TVN24 próbuje sfałszować stanowisko prokuratury i pominąć kluczowe stanowisko międzynarodowych biegłych, którzy mówią, że w tym miejscu, w salonce nr 3 doszło do zniszczeń ciał, które wskazują na eksplozję – powiedział, dodając, że "jest zszokowany tym kłamstwem TVN24".

Polityk PiS dodał też, że "to próba zakwestionowania stanowiska sądu, który orzekł przecież, że mieliśmy do czynienia z zamachem, który trzeba zbadać i aresztować funkcjonariuszy, którzy są za ten zamach odpowiedzialni". Przypomnijmy, że chodzi o ostatnie postanowienie Sądu Okręgowego w Warszawie ws. tymczasowego zatrzymania Pawła Plusnina, Wiktora Ryżenki i Nikołaja Krasnokutskiego, którzy 10 kwietnia 2010 r. kierowali ruchem lotniczym na lotnisku w Smoleńsku.

– Dysponujemy badaniami zespołu międzynarodowych biegłych, które jasno stwierdzają, że jeżeli chodzi o salonkę nr 3, gdzie siedzieli polscy generałowie, doszło do eksplozji. Badania ich ciał, sporządzone przez międzynarodowych biegłych, wskazują, że "niemożliwe jest wykluczenie hipotezy o gwałtownym wyzwoleniu energii o charakterze eksplozji" – mówił Macierewicz w Polskim Radiu. Dodał także, że "w raporcie, a dokładnie w załączniku nr 5 raportu jest to dokładnie przytoczone, zacytowane i wskazane, których ciał to dotyczy".

Katastrofa smoleńska. Zatajony wynik analizy i "wrzutka" o Rosji w uchwale

Przed paroma miesiącami dziennikarze programu "Czarno na białym" TVN24 ujawnili, że Macierewicz próbował ukryć analizę amerykańskiego Narodowego Instytutu Badań Lotniczych, za którą Polska zapłaciła 8 mln zł. Wyniki badań potwierdzały, że w Smoleńsku doszło do katastrofy, a nie do zamachu.

W rozmowie z "Czarno na Białym" do doniesień odniósł się wówczas były członek podkomisji Macierewicza, Marek Dąbrowski. – Niewygodne dowody albo są przemilczane, albo są interpretowane niezgodnie z ich treścią. W sprawie Smoleńska pisanie raportów z przyjętą wcześniej tezą to standard od początku – powiedział.

Temat przyczyn katastrofy powrócił po tym, jak pod koniec tygodnia posłowie PiS próbowali przepchnąć do uchwały poprawkę z zapisem, że Rosja jest odpowiedzialna za katastrofę w Smoleńsku. Autorem poprawki miał być właśnie Macierewicz, którego na sali plenarnej nazwano m.in. "ruskim agentem".