Sikorski ujawnia dokumenty ws. szpiega. "Tomasza L. powołał Macierewicz"

Klaudia Łyszkowska
09 grudnia 2022, 08:29 • 1 minuta czytania
To Antoni Macierewicz powołał Tomasza L.? Doniesienia ws. byłego urzędnika i członka komisji ds. likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych skomentował Radosław Sikorski. – Sprawą WSI od początku do końca miał się zajmować Antoni Macierewicz – zapewnił Sikorski, który w pierwszym rządzie PiS był ministrem obrony narodowej, a Macierewicz jego zastępcą. Zaznaczył, że decyzję w tej sprawie podjął ówczesny premier Jarosław Kaczyński.
Radosław Sikorski zapewnia, że sprawą powołania Tomasza L. do WSI zajmował się Antoni Macierewicz. Fot. JACEK DOMINSKI/REPORTER

Sprawa Tomasza L., urzędnika stołecznego ratusza zatrzymanego przez ABW pod zarzutem szpiegowania na rzecz Rosji, została ukazana przez TVN24 w reportażu "Historia agenta". Kwestia ta wywołała wiele kontrowersji zarówno wśród opinii publicznej, jak i wśród polityków.

Z materiału wynika, że to Antoni Macierewicz rekomendował L. do komisji ds. likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych w 2006 roku. Natomiast dyrektor Wojskowego Biura Historycznego dr hab. Sławomir Cenckiewicz podał, że podpis pod nominacjami złożył ówczesny szef MON, Radosław Sikorski.

Sikorski czy Macierewicz?

W czwartek w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Radosław Sikorski wypowiedział się w tej sprawie. Zaznaczył, że rzeczywiście powołał tę komisję oraz jej skład, ale zrobił to na wniosek przewodniczącego Sławomira Cenckiewicza. – Powołałem zresztą dwie komisje. Pierwszą likwidacyjną, a drugą weryfikacyjną WSI z Antonim Macierewiczem na czele, na wniosek Antoniego Macierewicza - dodał były szef Ministerstwa Obrony Narodowej.

Sikorski opublikował dokument w tej sprawie na swoim profilu na Twitterze. Jak tłumaczył, nie miał wpływu na obsadę stanowisk, bo zgodnie z decyzją ówczesnego premiera Jarosława Kaczyńskiego kompetencje ws. WSI należały do Antoniego Macierewicza.

Sikorski: "Decyzję podjął premier Kaczyński"

Eurodeputowany wskazał, że w sprawie przebiegu nominacji i jej przebiegu zażądał od Jarosława Kaczyńskiego decyzji na piśmie. – Taki rozkaz na piśmie dostałem, czyli pismo powierzające Macierewiczowi odpowiedzialność za WSI. Decyzję podjął premier Kaczyński – powiedział.

– Potem dowiedziałem się, że to była jakaś przedziwna mieszanina harcerzy, antykomunistów, entuzjastów, przekonanych, że wchodzą do jaskini lwa i ujawnią wielki postkomunistyczny układ, który rządzi Polską. Oni zresztą przede wszystkim zajęli się poszukiwaniem związków między WSI a dziennikarzami i postkomunistycznego układu w mediach - tłumaczył były minister.

Tomasz L. miał dostęp do wrażliwych danych

Tomasz L. został zatrzymany przez ABW 17 marca tego roku pod zarzutem szpiegowania na rzecz Rosji. Został wobec niego zastosowany areszt, który do tej pory jest przedłużany. Śledztwo w jego sprawie jest nadzorowane przez prokuratora ze specjalnej komórki ds. szpiegowskich. 

Informacje o tym, że służby wpadły na jego trop, padały już wcześniej. Wtedy rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn przekazał, że L. to "doświadczony urzędnik ratusza", który "kopiował dane i przekazywał je Rosjanom z cywilnego wywiadu zagranicznego Służbie Wywiadu Zagranicznego Federacji Rosyjskiej".

Potem wyszło na jaw, że L. został zatrudniony w ratuszu za czasów Lecha Kaczyńskiego. Żaryn podawał wówczas, że nie ma to większego znaczenia dla sprawy. Reportaż TVN24 ujawnił natomiast przemilczane fakty w tej sprawie.

Z dochodzenia dziennikarzy wynika, że należał on do wąskiego grona bliskich współpracowników Antoniego Macierewicza. Jak się okazało, w przeszłości mężczyzna miał dostęp do wrażliwych danych, a w 2006 roku otrzymał dostęp do tajemnicy wojskowych służb specjalnych – jako członek komisji likwidacyjnej WSI.