Maroko odarte z marzeń przez mistrzów świata. Francuzi już tylko o krok od nieśmiertelności
- Francja zagra z Argentyną w finale piłkarskich mistrzostw świata w Katarze
- Les Bleus po mistrzowsku poradzili sobie z Lwami Atlasu i będą bronić złota
- Trójkolorowi mogą zostać pierwszym podwójnym mistrzem świata od 1962 roku
- A Maroko wciąż może napisać historię futbolu, bo zagra o brąz z Chorwacją
Reprezentacja Maroka jako pierwsza ekipa z Afryki w dziejach piłki awansowała do półfinału mundialu, a po drodze zaimponowała zespołowością, ofiarnością i niezmordowaną walką o zwycięstwa z gigantami. Do domów wrócili po starciach z Lwami Atlasu Belgowie (2:0), Hiszpanie (0:0 i 3:0 w karnych) oraz Portugalczycy (1:0), a ekipa Walida Regraguiego miała apetyt na więcej i na pierwszy medal w dziejach mundiali. Musiała "tylko" ograć mistrzów świata, czyli skuteczną i niezwykle groźną reprezentację Francji.
Les Bleus mieli swój plan na ten mecz i zamierzali skorzystać z problemów Marokańczyków, którzy po drodze do finału tracili przez kontuzje kolejnych defensorów. I to była pięta achillesowa czarnego konia MŚ, która mogła i musiała oznaczać problemy Lwów Atlasu w starciu z Kylianem Mbappe, Oliverem Giroudem oraz Ousmanem Dembele, czyli herosami w ekipie Didiera Deschampsa. Jego ludzie cztery lata temu wywalczyli tytuł, a teraz byli o krok od drugiego z rzędu występu w finale, co nie zdarzyło się w piłce od 60 lat.
Francuzi swój plan zaczeli realizować błyskawicznie. Już w 5. minucie fatalnie zagapiła się defensywa Lwów Atlasu, Antoine Griezmann wpadł w pole karne, podał do Kyliana Mbappe, ale ten został zablokowany przed defensorów. Piłka spadła jednak po nogi Theo Hernandeza, który kapitalnie uderzył w powietrzu lewą nogą i otworzył błyskawicznie wynik meczu. Yassine Bounou próbował uratować sytuację, ale rywal był szybszy i efektownie pokonał go uderzeniem z sytuacyjnej piłki.
Lwy Atlasu ruszyły przed siebie, szybko mogło się zrobić 1:1, bo z dystansu wspaniale strzelał Azzedine Ounahi. Ale Hugo Lloris stał czujnie w polu bramkowym i piękną paradą odbił piłkę do boku. Francuzi szybko się cofnęli, ale zaczęli umiejętnie kontrować rywali i szukali drugiego trafienia, które mogło rozstrzygnąć mecz. W 17. minucie znów koszmarnie zagapiła się defensywa reprezentacji Maroka, a na bramkę popularnego "Bono" pognał Oliver Giroud. Snajper zrobił wszystko idealnie, ale huknął w słupek.
W 21. minucie Marokańczycy odebrali kolejny cios, bo uraz odnowił się kapitanowi Romainowi Saïssowi, który nie mógł kontynuować gry i załamany zszedł na ławkę dla rezerwowych. Selekcjoner Walid Regragui dał mu szansę, bo na nią zapracował podczas całego fenomenalnego turnieju, ale uraz okazał się silniejszy i środkowy obrońca dalej grać nie był w stanie. Tymczasem jego koledzy zaatakowali i powinni mieć rzut karny w 27. minucie.
Sofiane Boufal wpadł w pole karne rywali i został ostro zatrzymany przez Theo Hernandeza. Wszyscy kibice na Al Bayt Stadium byli pewni, że sędzia César Arturo Ramos wskaże na wapno, ale on widział faul Marokańczyka i jeszcze pokazał mu żółtą kartkę. Do tego nie było żadnej interwencji VAR, piłkarze z Maroka nie mogli uwierzyć w to, co zrobił sędzia. Ale mecz trwał w najlepsze, Kylian Mbappe skontrował wspaniale, ale bramki nie zdobył, tak samo jak dobijający strzał Oliver Giroud.
Jeszcze przed przerwą defensor Jawad El Yamiq mógł wyrównać stan półfinału i przy okazji strzelić gola turnieju. Po rzucie rożnym dostał wysoką piłkę, zaraz uderzył fantastycznie przewrotką, a Hugo Lloris końcami palców musnął piłkę i przy pomocy własnego słupka ocalił Les Bleus. Ależ to była okazja, jaki wspaniały strzał. Gola jednak nie było. Tak samo jak w ostatniej akcji przed zmianą stron, gdy Hakim Ziyech wrzucił piłkę w pole karne.
Po zmianie stron od razu dwukrotnie przedarł się w pole karne rywali Kylian Mbappe, który najpierw źle podał piłkę, a potem został zablokowany przez defensorów Maroka. W 51. minucie znów pognał as Paris Saint-Germain lewą flanką, ale gonił bo bardzo wytrwale Sofyan Amrabat, który wyciął rywala równo z trawą na linii pola karnego. Sędzia? Nie przerwał gry, choć napastnik został potraktowany bardzo brutalnie i Francuzom należał się rzut wolny.
Gola powinien strzelić w 60. minucie Antoine Griezmann, kolejną akcję rozprowadził świetnie Kylian Mbappe, a jego kolega dobijał z dystansu, został jednak zablokowany i tylko złapał się za głowę. Lwy Atlasu raz za razem starały się zagrozić bramce Hugo Llorisa, ale świetnie bronili się Les Bleus, którzy cofnęli się głęboko i czekali na to, co zrobią przeciwnicy. Didier Deschamps po nieco ponad godzinie gry zdjął z boiska Olivera Girouda, a szansę dostał Marcos Thuram, syn legendy Trójkolorowych Liliana Thurama.
To on w 1998 roku niemal w pojedynkę dał swojej ekipie triumf nad Chorwacją 2:1 i awans do finału pamiętnego mundialu, który zakończył się triumfem Les Bleus w finale nad Brazylią 3:0. Marcus Thuram urwał się rywalom na flance, ale był faulowany i w 71. minucie sędzia podyktował rzut wolny dla mistrzów świata. Antoine Griezmann wrzucił świetnie piłkę w pole karne, ale jego koledzy nie zdołali oddać celnego strzału.
Ostatnie dwadzieścia minut to była przewaga Francuzów i bramka, która zabiła ten mecz, jak mawiają nawet najmłodsi piłkarze. Kylian Mbappe w 80. minucie wpadł w pole karne rywali, zabawił się z nimi w swoim stylu, minął czterech i chciał uderzać. Został zablokowany, ale piłka trafiła wprost pod nogi Randala Kolo Muaniego, który dosłownie przed chwilą wszedł na murawę. Kibice z Afryki ukryli tylko twarze w dłoniach, to był koniec marzeń o finale.
Do końca meczu zostało już niewiele, ale Lwy Atlasu poddawać się nie zwykły. Jeszcze raz zerwali się piłkarze z Maroka do ofensywy, a Azzedine Ounahi świetnie uderzył z dystansu, jednak został zablokowany. A po chwili mógł wepchnąć piłkę do bramki mistrzów świata z bliska, ale Jules Kounde kolanem zatrzymał futbolówkę na linii bramkowej. I to był koniec wielkich emocji w półfinale mundialu.
Francja zagra z Argentyną w finale katarskiego mundialu już w niedzielę 18 grudnia na Lusail Iconic Stadium. Dzień wcześniej, w sobotę 17 grudnia Maroko stawi czoła Chorwacji w meczu o brązowy medal i miejsce w historii. Oba mecze rozpoczną się o godzinie 16:00 czasu polskiego, jest duża szansa, że jeden z nich poprowadzi pan Szymon Marciniak z Płocka.
Les Bleus to pierwszy mistrz świata od 1962 roku, który może wygrać dwa złota pod rząd. Czy śladem Włochów i Brazylii obronią tytuł? Argentyna z pewnością ma swoje atuty i ma Leo Messiego, który na koniec kariery zrobi wszystko, by wspiąć się na szczyt.
Francja – Maroko 2:0 (1:0) Bramki: Theo Hernandez (5), Randal Kolo Muani (79) Żółte kartki: Sofiane Boufal Sędziował: César Arturo Ramos (Meksyk) Widzów: ok. 60 000
Francja: Hugo Lloris – Jules Koundé, Raphael Varane, Ibrahima Konaté, Théo Hernandez – Aurelien Tchouaméni, Youssouf Fofana, Ousmane Dembélé (79. Randal Kolo Muani), Antoine Griezmann, Kylian Mbappé – Oliver Giroud (65. Marcus Thuram) Maroko: Yassine Bounou – Achraf Hakimi, Jawad El Yamiq, Achraf Dari, Romain Saïss (21. Selim Amallah, 78. Ez Abde), Noussair Mazraoui (46. Yahya Attiat-Allah) – Sofyan Amrabat, Azzedine Ounahi – Hakim Ziyech, Youssef En Nesyri (66. Abderrazak Hamdallah), Sofiane Boufal (67. Zakaria Aboukhlal)