Przerażające doniesienia ws. śmierci 4-letniego Leona. Mógł zostać pogrzebany żywcem

Agata Sucharska
15 grudnia 2022, 19:14 • 1 minuta czytania
Pojawiły się nowe informacje ws. śmierci 4-letniego Leona, którego ciało znaleziono pod koniec października zakopane we wsi pod Garwolinem. Kilka dni przed jego śmiercią miało dojść do niebezpiecznego wypadku. Sprawę komentuje prokuratura.
Śmierć 4-letniego Leona. Chłopczyk mógł zostać pogrzebany żywcem. Fot. Jakub Kaminski/East News

Chłopiec mógł być pogrzebany żywcem

Przypomnijmy, że w środę 26 października policja podała makabryczną informację o odnalezieniu zwłok 4,5-letniego dziecka w lesie w Rudzie Talubskiej w woj. mazowieckim, niedaleko Garwolina. Okazało się, że to poszukiwany od 21 października Leoś, syn Karoliny W. Policjanci odnaleźli jego matkę, 19-letnią Karolinę W., oraz jej partnera, 19-letniego Damiana G., który nie jest ojcem dziecka. Mężczyzna przyznał się do winy, czyli zamordowania 4-latka. Odmówił jednak składania zeznań przed sądem.

Jeszcze nie wiadomo, jaka była przyczyna śmierci 4-latka. Biegli przyznają, że konieczne będą dalsze ekspertyzy. Tymczasem w sprawie pojawiły się doniesienia, że dziecko mogło zginąć w wyniku wypadku lub żyć jeszcze w momencie zakopania przez swoich opiekunów, o czym pisze portal "Życie Siedleckie".

"Feralnego wieczoru Karolina W. wlała wrzątek do wanienki, by wykąpać Leonka. Prawdopodobnie odwróciła się na chwilę i w tym czasie dziecko wpadło do wrzącej jeszcze wody" - czytamy. Zamiast wezwać pogotowie matka dziecka w obawie przed odpowiedzialnością oraz jej partner mieli "robić mu różne okłady".

Oczekiwanie na wyniki sekcji zwłok

"Chłopczyk zmarł w potwornych męczarniach, po tym, jak wpadł do pełnej wrzątku wanienki. Opiekunowie to jest matka dziecka i jej przyjaciel nie zawiadomili pogotowia, bo się bali" - podkreślił portal.   Poparzony Leon kilka dni miał słaniać się na nogach. "Przestał jeść i wreszcie zasłabł na podłodze. Damian G. chwycił go jeszcze na ręce, lecz Leoś się nie ruszał. Przestraszeni opiekunowie zawinęli go w kocyk i zakopali za domem" - relacjonuje serwis. - Podobnej treści wyjaśnienia, że dziecko wpadło do brodzika, w którym był wrzątek i nie zostało zaprowadzone do lekarza, złożyli podejrzani, ale my jesteśmy od tego, żeby to weryfikować. Ustaleń sekcji zwłok jeszcze nie ma - skomentowała cytowana przez RMF FM rzecznika Prokuratury Okręgowej w Siedlcach Krystyna Gołąbek.

Karolina W. i Damian G. wynajmowali mieszkanie w miejscowości Górki pod Garwolinem na Mazowszu. Niedaleko tego miejsca znaleziono zwłoki dziecka. Onet ustalił, że rodzina wyprowadził się z niego w sierpniu tego roku. Właściciel lokalu w rozmowie z portalem podkreślił, że para płaciła za nie regularnie, ale wyprowadzili się kilka miesięcy przed końcem umowy wynajmu. Jeżeli chłopiec rzeczywiście żył w momencie jego zakopywania para będzie sądzona jak za zabójstwo. 19-letnia Karolina W. obecnie jest w 7 miesiącu ciąży i ma jeszcze 8-miesięczne dziecko. Nie przyznała się do winy, w tej chwili przebywa w areszcie.