Szpila wyjaśniła, czemu nie przyjęła Grand Pressa. "Przekroczył moje granice". Skworz odpowiada

Agata Sucharska
15 grudnia 2022, 20:45 • 1 minuta czytania
Agnieszka Szpila wyjaśniła, dlaczego nie przyjęła nagrody "Grand Press". Jak podkreśliła publicystka, chciała wykorzystać galę do tego, aby poruszyć ważne społecznie tematy. Spotkała się jednak z rzekomo gwałtowną reakcją na swoją prośbę ze strony Andrzeja Skworza.
Czemu Agnieszka Szpila nie przyjęła nagrody? "Przekroczył moje granice". Fot. Wojciech Olkusnik/East News

Skandal podczas gali "Grand Press"

Jak informowaliśmy w naTemat.pl, 13 grudnia odbyła się finałowa gala Grand Press. Nagrodzona publicystka Agnieszka Szpila odmówiła jednak przyjęcia nagrody za artykuł dotyczący osób z niepełnosprawnościami. Wyjaśnienie, które wygłosiła ze sceny, było krótkie i dość enigmatyczne. - Stoję tu przed państwem i jest to dla mnie chyba najtrudniejsze zadanie w ciągu ostatnich kilku lat, ponieważ tydzień temu wydarzyło się wokół tej nagrody w moim życiu coś tak bardzo nieprzyjemnego i przemocowego, że dziękując jury, dziękując wszystkim państwu za przeczytanie tego tekstu, niestety nie mogę tej nagrody przyjąć - oświadczyła. Później sama też nie ujawniała szczegółów dotyczących jej decyzji o odrzuceniu nagrody. Aktywistka opowiedziała o powodach podjęcia takiej decyzji dopiero w ostatnim wywiadzie z "Krytyką Polityczną".

"Wciąż przeżywam skutki tej rozmowy"

- Wciąż przeżywam skutki tej rozmowy, odczuwam je przede wszystkim w ciele. Wszystko mnie boli. Czuję się brudna, opluta, zhańbiona - dodała. Szpila wyjaśniła, że wbrew wcześniejszym plotkom nie prosiła założyciela dwumiesięcznika "Press" Andrzeja Skworza o dodatkowy czas na swoje przemówienie.

Jak wyjaśniała, nie wiedziała przecież, że zostanie nagrodzona. Chciała jednak, aby oprócz przemów zwycięzców, poruszone były inne kwestie społeczne.

- Chciałam na fali rozgłosu mojego tekstu móc wyjść na scenę i zaproponować zgromadzonym tam dziennikarzom i dziennikarkom kilka tematów, bez podjęcia których patologiczna sytuacja opisana przeze mnie w nominowanym tekście raczej się nie poprawi. Do tego, by ją odmienić, potrzebny jest szum medialny - dodała.

"Przekroczył już wszystkie moje granice"

Kobieta była zaskoczona gwałtowną reakcją mężczyzny. - Kiedy zwyczajowo przeprosiłam za sprawianie problemu i przeszłam do konkretu, mężczyzna mi przerwał, poirytowany i zniesmaczony prośbą. Jakbym poprosiła go nie o czas na powiedzenie czegoś bardzo ważnego w sprawie osób z niepełnosprawnościami, ale o możliwość wejścia na scenę i zrzygania się wszystkim zaproszonym na głowę - opisuje Szpila. Dodała, że słynny dziennikarz rzekomo ją upokorzył i cynicznie się z niej naśmiewał. - Potem, kiedy przekroczył już wszystkie moje granice, moje ciało odmówiło mi posłuszeństwa. Straciłam głos, chyba pierwszy raz w życiu, zaczęłam się trząść i popłakałam się jak mała dziewczynka - twierdzi.

- Kompletnie nie liczyłam na to, że zdobędę tę nagrodę. Tylko że ja właśnie z tego myślenia o ludziach do niego zadzwoniłam. Mnie chodziło o trudną sytuację osób z niepełnosprawnościami. O możliwość zrobienia czegoś dobrego w tej sprawie właśnie dzięki tej galii... - podsumowała.

Redaktor naczelny "Press" Andrzej Skworz o rozmowie z Agnieszką Szpilą: Jedno zdanie prawdy

Redaktor naczelny "Press" w sprostowaniu wysłanym do redakcji naTemat odniósł się do wywiadu Agnieszki Szpili dla "Krytyki Politycznej".  Stwierdził, że jedynym prawdziwym cytatem, którego użyła pisarka było "Otóż pani się myli: pani nie myśli o ludziach, tylko o sobie". Jak dodał, reszta wyznań Szpili są jej językiem i subiektywnymi odczuciami.

Skworz poinformował, że nie używał wulgaryzmów i nie obrażał Agnieszki Szpili podczas telefonicznej rozmowy, o której kobieta mówi w wywiadzie. Jak zaznaczył, pisarka "była zdumiona" tym, że nie wyraził zgody na wydłużenie czasu jej przemówienia podczas gali. "Każdy zwycięzca Grand Press ma tyle samo czasu na wypowiedź, a ja nikomu nie zagwarantuję ani zwycięstwa, ani dodania czasu na podziękowania" - tłumaczył.

Dziennikarz stwierdził, że tuż przed rozpoczęciem gali Agnieszka Szpila zadzwoniła do niego ponownie w celu negocjacji, ale ten poinformował ją, że w tej sprawie powinna rozmawiać z organizatorką wydarzenia.  Przyznał też, że nie rozumie wyznań pisarki, sugerujących, że ta rzekomo "czuła się zhańbiona", a mimo wszystko próbowała po raz kolejny negocjować czas wystąpienia.

Naczelny "Press"  dodał, że nie informował innych jurorów o naciskach ze strony Szpili. Zaznaczył przy tym, że sprostowanie wystosował tylko dlatego, by "nagrodzeni dziennikarze nie mieli wątpliwości co do standardów Grand Press".