PiS nie straci władzy na Dolnym Śląsku, są kulisy. "To Tusk zablokował"

Katarzyna Nowak
16 grudnia 2022, 10:05 • 1 minuta czytania
Opozycja podjęła próbę "odbicia" Dolnego Śląska z rąk Prawa i Sprawiedliwości, ale zakończyło się to porażką. Donald Tusk miał nie zgodzić się na wzmocnienie frakcji Grzegorza Schetyny i związanych z nim samorządowców – wynika z nieoficjalnych ustaleń.
Donald Tusk Pawel Wodzynski/East News

Po tym, jak w listopadzie Prawo i Sprawiedliwość straciło władzę w śląskim sejmiku (a dodatkowo stało się to tuż po wizycie Jarosława Kaczyńskiego w regionie), opozycja zapowiedziała, że ma apetyt na więcej. Na celowniku był m.in. Dolny Śląsk.


Z nieoficjalnych doniesień wynikało, że w tamtejszym sejmiku może powstać nowa większość, a wtedy marszałek lokalny wobec PiS będzie musiał albo złożyć rezygnację, albo pozostać na stanowisku i być marszałkiem mniejszości. Do decyzji miało dojść jeszcze na ostatniej sesji sejmiku we Wrocławiu. Jednak z tych planów nic nie wyszło – wynika z ustaleń Onetu.

PiS nie straci Dolnego Śląska. Dlaczego? "Tusk nie chciał wzmocnienia frakcji Schetyny"

Jak informują dziennikarze portalu, za fiaskiem rozmów ws. zbudowania nowej większości w sejmiku stoi brak porozumienia wśród przedstawicieli opozycji. – To Donald Tusk zablokował powstanie nowego klubu "Tak! Dla Polski". Nie chciał wzmocnienia frakcji Grzegorza Schetyny i związanych z nim prezydentów – mówi jeden z rozmówców zbliżonych do sprawy.

Schetyna politycznie wywodzi się z Dolnego Śląska. W latach 90. był dyrektorem Urzędu Wojewódzkiego we Wrocławiu, a potem przez lata budował m.in. dolnośląską Platformę (w latach 2016-2020 był jej przewodniczącym). O tym, że Schetyna ma gorszą pozycję w regionie, pisała rok temu dolnośląska "Gazeta Wyborcza".

"Nawet swoje obecne stanowisko piastuje nie z wyboru, a dzięki temu, że trzy miesiące temu miejsca ustąpił mu eurodeputowany Jarosław Duda, od lat uważany za jego człowieka. Dzięki temu trikowi Schetyna nie traci kontaktu z partyjnym życiem" – pisano wówczas. Zaznaczano też, że "po dawnej chemii pomiędzy nim a Tuskiem od dawna nie ma śladu".

Na Dolnym Śląsku rządzi koalicja, w której jest PiS oraz klub Bezpartyjni i Samorządowcy. Z ramienia partii rządzącej o sejmik troszczą się Michał Dworczyk i Elżbieta Witek. Jak dodaje Onet, gdy pojawiły się zapowiedzi, że opozycja może przejąć władzę w regionie, lokalni działacze zostali "postawieni na baczność" i byli dyscyplinowani.

Szef klubu KO w sejmiku dolnośląskim, Marek Łapiński, zapytany o to, czy radni PiS mogliby zostać przeciągnięci na stronę opozycji, odpowiedział w rozmowie z Onetem: "nie sądzę".

Wojciech Kałuża z nowym stanowiskiem

Po tym, jak PiS stracił władzę na Śląsku, w urzędzie marszałkowskim znaleziono kilkanaście worków ze zniszczonymi dokumentami. Z kolei w czwartek media obiegła informacja, że były wicemarszałek województwa śląskiego, Wojciech Kałuża, który cztery lata temu po wygranej w wyborach dzięki głosom wyborców opozycji przeszedł do PiS, a w listopadzie stał się symbolem utraty władzy partii rządzącej w regionie, rozpoczął pracę w państwowej Jastrzębskiej Spółce Węglowej na stanowisku zastępcy prezesa zarządu ds. rozwoju spółki XI kadencji.