To było za dużo nawet dla USA. Próbowali powstrzymać atak Ukraińców na szefa rosyjskiej armii

Agnieszka Miastowska
18 grudnia 2022, 09:58 • 1 minuta czytania
Jak donosi "New York Times", USA próbowały zapobiec zamachowi na szefa rosyjskiego sztabu generalnego. Ludzie Wołodymyra Zełenskiego planowali bowiem zabicie Walerego Gierasimowa, gdy ten przebywał w strefie działań wojennych. Amerykanie prosili Ukraińców o porzucenie tych starań, strona ukraińska się nie powstrzymała, jednak rosyjski wojskowy przeżył.
USA chciały zapobiec zabiciu szefa rosyjskiego sztabu generalnego przez ludzi Zełenskiego. Fot. UKRAINIAN PRESIDENTIAL PRESS OFFICE / Associated Press / East News

USA chciały zatrzymać zamachowców z Ukrainy

Urzędnicy amerykańscy próbowali powstrzymać zamach na Walerija Gierasimowa. Swoje działania rozpoczęli już od niepoinformowania ukraińskiej strony o tym, że generał planuje wyjazd na linię frontu. W Białym Domu obawiali się, że zamach na jego życie mógłby doprowadzić do wybuchu wojny między USA a Rosją.

Wywiad ukraiński okazał się jednak dobrze poinformowany i służby zaczęły planować zamach na życie szefa rosyjskiego sztabu generalnego. Amerykanie podjęli wtedy kolejne działania i po wewnętrznej debacie w Waszyngtonie postanowili zwrócić się do Ukraińców, by ci powstrzymali swoje działania. Jak podaje amerykański urzędnik w rozmowie z "New York Times", ostatecznie "wiadomość przyszła za późno".

Ukraińscy wojskowi powiedzieli Amerykanom, że przeprowadzili już atak na pozycję generała. W uderzeniu miały zginąć dziesiątki Rosjan - relacjonuje "NYT". Co jednak stało się z generałem Gierasimowem? Według strony ukraińskiej przeżył, ale został ranny.

28 kwietnia ukraińscy dziennikarze podali ze swoich źródeł, że Gierasimow przybył do Izium, aby osobiście dowodzić wojskami okupacyjnymi. Ukraińcy nieoficjalnie podają, że  ich wojska uderzyły w polową siedzibę dowództwa wojsk rosyjskich pod Izium, gdy przebywał tam Gierasimow, a chociaż nie zginął, to jego obrażenia były poważne. Po tym zamachu rosyjscy dowódcy ograniczyli swoje wizyty na froncie.

Czytaj także: https://natemat.pl/446239,biden-podniosl-glos-na-zelenskiego

Zamach na córkę "mózgu" Putina

To oczywiście niejedyny zamach, który Ukraińcy przeprowadzili od początku wojny. W sierpniu po serii eksplozji na Krymie doszło do zamachu w obwodzie moskiewskim. Na środku autostrady wysadzono samochód, w którym jechała córka głównego propagandysty Władimira Putina. Zabita wtedy została Daria Dugina. Jej ojcem był Aleksander Dugin. Co ciekawe, zdarzenia nie tuszowała rosyjska prasa. To właśnie proputinowska agencja TASS oficjalnie potwierdziła doniesienia, powołując się na bliskiego znajomego zmarłej, Andrieja Krasnowa. – To był pojazd ojca. Daria zazwyczaj prowadziła inne auto, ale dziś wzięła jego samochód – powiedział. – Aleksander przyjechał na miejsce tragedii. O ile rozumiem, to on był celem – dodał.

Rosyjscy śledczy ujawnili także szczegóły dotyczące zdarzenia. Do wybuchu doszło 20 sierpnia o 21:00 w obwodzie moskiewskim. Gdy Daria Dugina rozpędziła się na autostradzie, uruchomiono ładunek wybuchowy.

Toyota Land Cruiser Prado, należąca do jej ojca najpierw stanęła w płomieniach, a później rozleciała się na kawałki. Kobieta zginęła na miejscu.