Waży tyle co kot, jest ze złota i marzy o nim każdy dzieciak. Co trzeba wiedzieć o pucharze świata?

Krzysztof Gaweł
18 grudnia 2022, 12:06 • 1 minuta czytania
Puchar świata to marzenie każdej piłkarki oraz piłkarza jak świat długi i szeroki. Złoty, niezbyt skromny, ale piękny w swej prostocie. Dziś przypada jeden z nielicznych dni czterolecia, gdy opuści sejf w Zurychu i trafi w ręce kapitana nowych mistrzów świata. Ale tylko na chwilę, bo potem wróci do banku, a zwycięzcy dostaną niemal wierną replikę. Pytanie, czy tym razem wzniesie go Lionel Messi, czy znów Hugo Lloris?
Fot. JUAN MABROMATA/AFP/East News

Wznosił go ku niebiosom Fabio Cannavaro, całując i tuląc jedncześnie. Diego Maradona trzymał go w rękach tak mocno, jakby już nigdy miał nie oddać nikomu, a Zinedine Zidane sam chyba nie wierzył, że oto dostał do rąk własnych najważniejsze trofeum w futbolu. Puchar świata, o którym śni każda dziewczynka i każdy chłopiec kopiący piłkę, ma już 48 lat. Teraz znów zmieni właściciela, choć to za dużo powiedziane, bo mistrz świata dostaje tylko jego kopię. Oryginał należy do FIFA i pozostanie w jej rękach już na zawsze.

Puchar za mistrzostwo świata waży dokładnie 6,175 kilograma, mierzy 36 cm i jest wykonany ze szczerego, 18-karatowego złota. Został przygotowany przez rzeźbiarza Silvio Gazzanigę na mundial w 1974 roku, bo poprzednie trofeum zabrali na własność Brazylijczycy. Gdy wygrali w 1970 roku mundial, zgodnie z obietnicą Złota Nike (zwana też Pucharem Rimeta) trafiła do nich na własność. I tak pojawiła się potrzeba, by zrobić nowe trofeum.

FIFA słono za niego zapłaciła i w zasadzie trofeum niemal nie opuszcza Szwajcarii, gdzie zdeponowane jest w sejfowym banku. Pojawi się w niedzielę na chwilę w Dausze, gdzie wzniesie go kapitan nowych mistrzów świata. A potem? Trafi do sejfu i pozostanie tam przez kolejne miesiące. Triumfatorzy dostają replikę, pozłacaną i wiernie podobną do oryginału. Niby to tylko symbol, wszak na mundialu wygrać można nieśmiertelną sławę i miliony dolarów. Ale to jednak replika.

Dlaczego FIFA tak zazdrośnie strzeże swojego cennego trofeum?

Bo poprzednie kilka razy było kradzione, a w trakcie drugiej wojny światowej Niemcy wywieźli oryginał Złotej Nike z Rzymu i umieścili w Berlinie. Po wojnie nie brakowało przygód, trofeum zaginęło w Anglii w 1966 roku, a znalazł je w śmietniku sympatyczny psiak imieniem Pickles, który stał się bohaterem mediów z dnia na dzień. Gdy w 1970 roku Brazylia dostała Puchar Rimeta na stałe, wydawało się, że to koniec przygód. Nic z tego, w 1983 roku obrabowano siedzibę CBF (brazylijskiej federacji), a puchar trafił na aukcję. Legenda mówi o tym, że od złodziei kupiła je... FIFA, która tym samym w sejfie zamknęła również Złotą Nike.

Teraz puchar świata niemal nie opuszcza sejfu w Zurychu. A że podróżuje po świecie własnym samolotem i jest elementem atrakcji przygotowanych przez Coca Colę? Cóż, to niemal na pewno replika, nikt nie narażałby oryginalnego trofeum, któremu kolejne loty po świecie na pewno by się nie przysłużyły. Gdy był projektowany i rzeźbiony w latach 70., kosztował około 9390 dolarów, co dziś dałoby jakieś 110 tysięcy dolarów (wg "The Athletic").

Ile faktycznie jest wart? Cóż, z pewnością kilkanaście razy więcej.

W geście triumfu wznosili go kapitanowie najlepszych drużyn świata: jako pierwszy Franz Beckenbauer, a potem Daniel Passarella, Dino Zoff, Diego Maradona, Lothar Matthaeus, Dunga, Didier Deschamps, Cafu, Fabio Cannavaro, Iker Casillas, Philipp Lahm i Hugo Lloris. Ten ostatni może być pierwszym, który po raz drugi dostąpi tego zaszczytu, co nie zdarzyło się po 1962 roku. I jednym z nielicznych, którzy mogą go dotknąć, bo nawet w samej FIFA to surowo zakazane dla większości pracowników.

Acha, jeszcze jedno. Puchar świata nigdy nie zostanie przekazany na własność żadnej drużynie, choćby wygrała i dziesięć mundiali. Na malachitowej podstawie trofeum, które swoją drogą przedstwia dwóch zawodników podtrzymujących globus (piłkę?) i splecionych ze sobą, jest miejsce na kolejnych mistrzów świata do 2038 roku. Potem nie będzie się już dało wygrawerować kolejnego, trzeba będzie coś wymyślić. Znając FIFA, zaskoczą nas i to pewnie nie jeden raz.

Finał piłkarskich mistrzostw świata w Katarze Argentyna – Francja odbędzie się w niedzielę 18 grudnia 2022 roku. Pojedynek mistrzów Ameryki Południowej z mistrzami świata rozegrane zostanie na Lusail Iconic Stadium, a poprowadzi go pan Szymon Marciniak z Płocka. Pierwszy gwizdek już o godzinie 16:00 czasu polskiego, transmisja w TVP1.