Wraca wielkie granie w ligach. Manchester City znów zabawił się z Liverpoolem
- Manchester City wyrzucił za burtę Carabao Cup piłkarzy Liverpool FC
- Bramkę już na początku meczu strzelił zgłodniały gry Erling Haaland
- Dwie asysty zaprezentował kibicom na Etihad Stadium Kevin De Bruyne
Wielka piłka nie przestaje nas zachwycać przez cały rok. Przecież dopiero w niedzielę oglądaliśmy kapitalny finał mundialu w Katarze i triumf Argentyny nad Francją (3:3 i karne 4:2), a już budzi się z zimowego snu piłka ligowa i od środka tygodnia zaczyna się rywalizacja klubowa na dobre. Jak zawsze w awangardzie są Anglicy, którzy przed tradycyjną kolejką ligową w Boxing Day rozgrywają 1/8 finału Pucharu Ligi, czyli popularnego Carabao Cup.
I już w 1/8 finału rozgrywek spotkały się Manchester City i Liverpool FC, a mistrzowie Anglii swoich wielkich rywali gościli w czwartek na Etihad Stadium. Ostatnie w tym roku starcie Josepa Guardioli z Juergenem Kloppem zapowiadało się smakowicie, choć w obu ekipach najważniejsi piłkarze dopiero wracają do rywalizacji po zmaganiach na mundialu, albo po wakacjach, jeśli ktoś na MŚ się nie zakwalifikował.
Pod palmami mógł wypoczywać Erling Haaland, który z murawą przywitał się w jedyny znany sobie sposób, czyli bramką na 1:0 dla MC. Norweg w 10. minucie starcia gigantów strzelił swoją 44 bramkę w 2022 roku na wszystkich frontach. Kapitalnie dorzucił mu piłkę Kevin De Bruyne z lewej flanki, a gigant wyskoczył jak diabeł z pudełka i wpakował piłkę do bramki The Reds. Sześć tygodni przerwy nie zostawiło na jego formie strzeleckiej żadnego śladu.
Piłkarze z Liverpoolu odpowiedzieli dość szybko, w 20. minucie zgubili krycie w polu karnym gospodarze, a James Milner dograł kapitalnie do Fabio Carvalho, który płaskim strzałem pokonał Stefana Ortegę. I znów obie ekipy szły łeb w łeb w tym meczu, a jego losy miały się rozstrzygnąć po przerwie. Faktycznie tak się stało, a już w 47. minucie Rodri zagrał długą piłkę do Riyada Mahreza, który znakomicie przyjął piłkę, by wpakować ją do siatki Liverpoolu.
Tym razem piłkarze The Reds odpowiedzieli natychmiastowo. 81 sekund zajęło im zbudowanie akcji na 2:2. Darwin Nunez dostał podanie na lewo, pognał jak szalony na bramkę rywali, a Aymeric Laporte nie miał szans, by doścignąć Urugwajczyka. W polu karnym Man City Nunez podał do Mohameda Sahala, który tylko dołożył nogę i strzelił obok bezradnego i zagubionego Nathana Ake. I znów giganci wzięli się za łby.
Ale po raz kolejny błysnął Kevin De Bruyne, który po fatalnym mundialu zaczyna brylować w barwach The Citizens. W 58. minucie wrzucił znakomitą piłkę w pole karne The Reds, a tam był inny as, który z poczuciem klęski wracał z Kataru. Holender Nathan Ake dołożył tylko głowę i trafił na 3:2, rehabilitując się częściowo za swój fatalny błąd przy drugiej bramce dla rywali. Do końca meczu zostało pół godziny i tyle czasu miała ekipa Juergena Kloppa, by uratować wynik.
Josep Guardiola odrobił lekcję w przerwie mundialowej, a Jurgen Klopp wpuścił zmienników i liczył na jakiś przełom, a przede wszystkim na trzeciego gola. Nie doczekał się, mecz bardzo się zaostrzył, ale bramki nie padły. A jeśli któraś ekipa była bliżej, to z pewnością Obywatele, gdzie dzielił piłkę za piłką Kevin De Bruyne. The Citizens są w ćwierćfinale, a The Reds nadal grają średnio i mają problem.
Dla obu drużyn to nie był ostatni mecz w 2022 roku. Manchester City już w środę 28 grudnia na Elland Road zmierzy się z Leeds United Mateusza Klicha w meczu 17. kolejki Premier League. A Liverpool FC jedzie w poniedziałek 26 grudnia do Birmingham, gdzie czeka go starcie z Aston Villą Matty'ego Casha i Jana Bednarka. Obie ekipy ścigają lidera rozgrywek, czyli Arsenal Londyn. Kanonierów czeka tym razem derbowa bitwa z West Hamem United.