Lawinowo chorujemy nie tylko na grypę. Zapytaliśmy lekarzy, o co chodzi z "tridemią"

Katarzyna Rochowicz
27 grudnia 2022, 13:25 • 1 minuta czytania
Minister zdrowia Adam Niedzielski przekazał, że skala zachorowań na grypę jest zbliżona do najgorszego stanu epidemii COVID-19. Eksperci uważają, że możemy mówić o swego rodzaju tridemii w Polsce. Zapytaliśmy lekarzy, jak obecnie wygląda sytuacja.
W Polsce obecnie występuje bardzo dużo zakażeń grypą. Fot. Tomasz Kudala/REPORTER

Jak informowaliśmy w naTemat, minister zdrowia Adam Niedzielski skomentował falę zachorowań na grypę w Polsce.

– Skala zachorowań na grypę rzeczywiście jest zbliżona do najgorszego stanu epidemii COVID w Polsce. W tygodniu przedświątecznym mieliśmy blisko 300 tys. zakażeń – zaznaczył minister. – Czyli dziennie mamy 40-50 tys. zachorowań. I tak było w najgorszych czasach pandemii – dodał.

Po pandemii i okresie izolacji odporność populacyjna naturalnie spadła

W związku ze słowami ministra zdrowia Adama Niedzielskiego zwróciliśmy się do wirusologa profesora Krzysztofa Simona po komentarz w sprawie obecnej sytuacji epidemicznej.

– Rzeczywiście liczba przypadków ciężkich powikłań grypy, głównie chodzi o zapalenia płuc u ludzi starszych, przekroczyła tę liczbę, jaka była z covidem. Obecnie mamy na zmianę po ok. 3-5 przypadków z covidem tygodniowo i mniej więcej tyle z grypą o podobnym przebiegu, z ciężkim zapaleniem płuc. Niewątpliwie jest bardzo duży wzrost przypadków grypy. Trzeba również pamiętać, że większość chorych nie zgłasza się do lekarzy – potwierdził profesor.

Dodał, że oprócz grypy czy zachorowań na COVID-19, nakłada się również u dzieci epidemia RSV. Do tego także dziesiątki podobnych wirusów, które dają objawy podobne do grypy.

– To, co widzimy w praktyce, jeśli chodzi o zachorowania u dzieci, to są to zakażenia wirusem RSV, co nie jest wirusem grypy. To wirus atakujący dzieci głównie do 5. roku życia i takich przypadków obecnie jest bardzo dużo – przekazał nam profesor.

Profesor Simon podkreślił także, że po okresie pandemii i izolacji, odporność populacyjna naturalnie trochę spadła. Zwrócił uwagę, że metody zapobiegania zakażeniom są natomiast takie same: dystans, mycie rąk, noszenie masek i przede wszystkim szczepienia. Dodał, że obecnie mamy również skuteczne leki przeciwgrypowe, które można zażywać profilaktycznie bądź już na początku objawów.

Bardzo istotna rola szczepień w przeciwdziałaniu epidemii

– Czynników obecnie jest więcej, ale jeśli chodzi o dominujące to z pewnością wirus COVID i ta epidemia się nie zmniejsza; grypa, której występuje zdecydowanie więcej przypadków niż w ubiegłym roku oraz RSV głównie u dzieci. To jest swojego rodzaju potrójna epidemia – powiedział prof. Simon. Zachęcił również do szczepień. To dzięki nim zmniejszamy nasze szanse na zachorowania, a zwiększamy swoją odporność na danego wirusa.

– W Niemczech zaszczepiło się na grypę, mimo COVID-19 ok. 70 proc. Z kolei na sam COVID-19 ok. 85-90 proc. U nas ta sytuacja wygląda gorzej. Chociaż możemy zauważyć, że coraz więcej osób przychodzi na szczepienia, głównie ludzi starszych. Zmniejszają w ten sposób ryzyko ciężkiego przebiegu choroby – zauważył profesor.

– Społeczeństwo powinno funkcjonować w warunkach racjonalnych, czyli czynna i bierna profilaktyka w tym szczepienia oraz prawidłowe leczenie – podsumował.

Ekspert: Tridemia to uzasadnione sformułowanie

Rzecznik Kolegium Lekarzy Rodzinnych dr Michał Sutkowski także potwierdził słowa ministra Niedzielskiego.

– Sytuacja narasta od kilku tygodni. Jest duża liczba zakażeń, z tym że w każdym obszarze są inne przypadki. Szczególnie narastająca jest skłonność zachorowań na grypę. Możemy odnotować również dużo przypadków wirusa RSV, jeśli chodzi o dzieci, który jest najbardziej groźny. Przypadki COVID-19 również narastają, ale relatywnie nie jest ich bardzo dużo. Na pewno mamy obecnie wyraźny wzrost zakażeń u dzieci – podkreślił dr Sutkowski.

Jeśli chodzi o użycie pojęcia tridemii, dr Michał Sutkowski odpowiedział, że jest to uzasadnione sformułowanie.

– Mamy obecnie do czynienia z trzema rodzajami zakażeń. Ich liczba jest większa niż w innych okresach. Choruje również personel, o czym nie można zapominać. Sprawia to, że stosunek pacjentów do lekarzy może stwarzać problemy, jeśli chodzi o sprawne leczenie w placówkach – zauważa.

Dr Sutkowski również podkreśla ważną rolę szczepień. – Ludzie przestali się szczepić, co jest problemem. Nie izolują się, chodzą do pracy, zapominają również o maskach. Ważnym jest także, aby się izolować, nawet w święta, jeśli jesteśmy chorzy – podkreśla.

Doktor zauważa jednak, że paradoksalnie okres świąteczno-noworoczny może nam pomóc w zmniejszeniu liczby zachorowań, ze względu na izolację i spędzanie większości czasu w domach. To dzięki temu właśnie liczba zachorowań może się zmniejszyć.