Donald Tusk z rządową ochroną. Powód decyzji był uzasadniony
- Donaldowi Tuskowi towarzyszy nie jeden, lecz aż dwóch ochroniarzy Służby Ochrony Państwa
- Z dziennikarskich ustaleń wynika, że powodem udzielenia Tuskowi rządowej ochrony były pogróżki
- Ochrona SOP przysługuje tylko osobom sprawującym ściśle określone funkcje w kraju, jednak w wyjątkowych sytuacjach ochrony można udzielić również innym osobom
Informacje o tym, że Donald Tusk ma być objęty ochroną, podają gazeta "Rzeczpospolita" i portal Wirtualna Polska. "Rzeczpospolita" informuje, że Tuska ochrania funkcjonariusz, który chronił go, kiedy ten piastował funkcję szefa Rady Europejskiej. Wirtualna Polska w bliskich SOP źródłach ustaliła, że to nie jedna, lecz dwie osoby.
Skąd Tusk ma ochronę SOP?
Obecność ochroniarzy SOP w pobliżu polityka, który nie sprawuje żadnych funkcji w kraju, a na dodatek jest z opozycji, może dziwić. Tymczasem decyzję, by Tuskowi przydzielić ochronę, wydał szef resortu spraw wewnętrznych z Prawa i Sprawiedliwości Mariusz Kamiński.
Taka sytuacja może świadczyć jednak wyłącznie o tym, że obawy o bezpieczeństwo Donalda Tuska są faktycznie uzasadnione. Jak ustaliła "Rzeczpospolita", lider Platformy Obywatelskiej miał zetknąć się z pogróżkami pod swoim adresem. Na razie nie udało się ustalić, jakie to pogróżki.
Mimo teoretycznie realnego zagrożenia decyzja ma się nie podobać w strukturach Służby Ochrony Państwa.
– Moim zdaniem Tusk nie powinien jej przyjmować, lecz otrzymać ochronę z funduszy partyjnych, jaką ma od lat Jarosław Kaczyński – powiedział jeden z funkcjonariuszy, cytowany przez "Rzeczpospolitą".
Formalnie możliwość korzystania z ochrony SOP przysługuje wyłącznie kilku przedstawicielom w państwie. To prezydent, premier, marszałkowie sejmu i senatu, a także dwóch ministrów – MSZ i MSWiA. W ramach wyjątku zapaść może jednak decyzja, by "ze względu na dobro państwa" objąć ochroną także inne osoby w kraju.
Tusk o "największej aferze XXI wieku"
Donald Tusk zaszedł ostatnio za skórę partii rządzącej, ponieważ podniósł w mediach temat sprzedaży udziałów gdańskiej rafinerii, która to była flagową inwestycją rządu PO. Jak powiedział w nagraniu, które ilustrował klockami LEGO, sprzedaż inwestorom z Arabii Saudyjskiej polskich udziałów jest największą aferą XXI wieku, której "nie zostawi".
Rafineria w Gdańsku była flagową inwestycją Grupy Lotos, która została połączona z Orlenem. Jak pisaliśmy w INN:Poland, z ujawnionych przez TVN materiałów wynika, że nasz kraj może utracić kontrolę nad obiektem. Saudi Aramco ma bowiem mieć możliwość blokowania decyzji rządu.
Pod naciskiem Komisji Europejskiej umowy z Arabią Saudyjską ma zawierać dwie dodatkowe klauzule. Pierwsza zabrania sprzedaży udziałów w ciągu pierwszych 3 lat od ich wykupienia, a druga daje prawo pierwokupu Orlenowi.
Informacje o tym, by Arabowie mieli pakiet kontrolny i możliwość podejmowania decyzji bez zgody strony polskiej odpierali przedstawiciele Orlenu, w tym Daniel Obajtek. Przedstawiciele państwowego podmiotu poinformowali, że interesy Polski są zabezpieczone.