Kilkukrotnie ranił Tomasza scyzorykiem, 30-latek nie przeżył. Zaskakujący wyrok sądu
- 25 sierpnia 2021 roku w Chełmku koło Oświęcimia 30-letni Tomasz zaczepił Mariana K. na ulicy, prosząc o papierosa
- Między mężczyznami doszło do szarpaniny, bowiem 64-latek nie spełnił prośby. W wyniku bójki senior zadał 30-latkowi śmiertelne ciosy scyzorykiem
- Sąd Okręgowy w Krakowie skazał Mariana K. na sześć lat pozbawienia wolności. Miał jednak ku temu wyraźny powód
Chełmek koło Oświęcimia. Jest wyrok ws. Mariana K.
Wróćmy do wydarzeń z 25 sierpnia 2021 roku. Późną nocą, około 23.00 policja otrzymała zgłoszenie w sprawie rannego 30-latka. Służby zawiadomił sam Marian K., jednak początkowo zapewniał, że na Tomasza trafił przypadkiem, gdy wracał z pracy.
Policja i ratownicy medyczni natychmiast ruszyli na miejsce zdarzenia. Pomimo podjętej reanimacji nie udało się uratować rannego. Pierwszej pomocy jeszcze przed przyjazdem służb udzielił mu także 64-latek.
Dopiero w wyniku policyjnego śledztwa udało się ustalić, że to właśnie Marian K., który wezwał pomoc, zamordował swojego sąsiada. O szczegółach dotyczących zdarzenia w oficjalnym komunikacie poinformowało biuro prasowe policji.
"Mężczyzna, wracając osiedlową ulicą z pracy do domu, został zaczepiony przez 30-latka, który zażądał od niego papierosa. Kiedy zaczepiony odmówił, wywiązała się bójka, w trakcie której starszy z mężczyzn scyzorykiem kilkakrotnie ugodził młodszego w klatkę piersiową" – czytamy.
Sąd Okręgowy w Krakowie wydał wyrok ws. Mariana K.
Już w trakcie procesu mężczyzna przyznał się do zarzucanych mu czynów. Z zeznań, które sąd uznał za wiarygodne, wynika, że jego celem nie było zamordowanie 30-latka. Co więcej, w trakcie procesu Marian K. zwrócił się do matki ofiary, przepraszając za wyrządzone krzywdy.
Warto także podkreślić, że z jego zeznań oraz ustaleń policji wynika, iż to on został napadnięty. Z tego powodu wymierzono mu jedynie karę sześciu lat pozbawienia wolności. Dodatkowo 64-latek musi zapłacić matce Tomasza 50 tysięcy złotych za pogorszenie warunków życia.
Jak ustalił "Super Express", kobieta cierpi na dystrofię mięśniową. Choroba uniemożliwia jej chodzenie. Co więcej, jej młodszy syn zmaga się ze schizofrenią. Całą rodziną opiekował się głównie 30-latek.
– Z Tomkiem łączyła mnie szczególna więź, często rozmawialiśmy o filozofii, bo syna podobnie jak i mnie interesowała ta dziedzina, był bardzo dobry z matematyki – powiedziała w rozmowie z tabloidem matka Tomasza.
Wyrok nie jest prawomocny.