Zwrot ws. Mejzy. Sprawę przejmuje inna prokuratura, przedsiębiorcy chcą go pozwać

Katarzyna Nowak
04 stycznia 2023, 09:37 • 1 minuta czytania
Sprawę dotyczącą interesów posła Łukasza Mejzy przejęła od śledczych z Zielonej Góry Prokuratura Regionalna w Poznaniu. Trwa też walka urzędników o zwrot pieniędzy zakwestionowanych po audycie szkoleń prowadzonych przez firmę byłego wiceministra. Na ten moment urzędowi w Zielonej Górze udało się odzyskać 752 tys. zł, a niektórzy przedsiębiorcy zapowiadają pozwy przeciwko politykowi.
Łukasz Mejza fot. ANDRZEJ IWANCZUK/REPORTER

Od afery ws. działań Łukasza Mejzy, byłego wiceministra sportu, minął już rok. Choć polityk podał się do dymisji, a wcześniej zorganizował kuriozalną konferencję prasową, na którą zaprosił swojego wspólnika i wymijająco odpowiadał na zarzuty ws. zarabiania na nieskutecznej terapii dla ciężko lub nieuleczalnie chorych dzieci, nie wycofał się z życia publicznego.

Mejza wciąż jest posłem, choć niezrzeszonym, a w kluczowych głosowaniach popiera projekty PiS. Od czasu do czasu występuje też w Sejmie: choć najczęściej przy prawie pustej sali.

Czytaj też: Mejza nagle wyszedł na mównicę, a potem było tylko gorzej. Połączył Tuska z Nitrozyniakiem [WIDEO] Choć polityk publikacjach Wirtualnej Polski, która w serii tekstów ujawniła kulisy działań Mejzy, zapowiadał pozwy, w ciągu ostatniego roku nie złożył ich. Działaniami Mejzy interesuje się za to prokuratura: toczą się dwa śledztwa, jedno w sprawie organizowania szkoleń za unijne pieniądze przez założoną przez niego firmę Future Wolves, a drugie w sprawie firmy medycznej, która miała wysyłać chorych na leczenie za ocean.

WP: Urzędnicy odzyskali 752 tys. zł dotacji na szkolenia prowadzone przez firmę Mejzy

Teraz – jak informuje Wp.pl – pojawiły się nowe informacje w pierwszym ze śledztw. Z ustaleń dziennikarza portalu wynika, że Urząd Marszałkowski w Zielonej Górze odzyskał już 752 tysiące złotych dotacji na szkolenia, które prowadziła firma Mejzy.

Nadal trwają starania urzędników o odzyskanie kolejnych środków. Wszystkie pochodziły z UE i były przyznawane w ramach programów "Lubuskie Bony Rozwojowe" oraz "Lubuskie Bony Szkoleniowe". Jak to działało? Biznesmeni, którzy zgłaszali się do wspomnianych programów, dostawali bony na szkolenia, a następnie realizowali je właśnie w firmie Mejzy.

Wcześniej odbył się audyt, w którym urzędnicy zakwestionowali zasadność przyznania wszystkich środków, które trafiły do firmy polityka, i zażądali ich zwrotu. Następnie pracownicy Urzędu Marszałkowskiego zawiadomili o sprawie prokuraturę ws. możliwych nieprawidłowości w przyznawaniu unijnych pieniędzy. Wskazali też, że nie są pewni, czy szkolenia w ogóle się odbyły, bo nie znaleziono ich pełnej dokumentacji, a przedsiębiorcy, którzy mieli brać w nich udział, nie zostawili śladów po logowaniach na żadnej platformie.

Urzędnicy zażądali zwrotu środków od Agencji Rozwoju Regionalnego oraz Zachodniej Izby Przemysłowo-Handlowej w Gorzowie Wielkopolskim, czyli operatorów programu odpowiedzialnych za podział środków. Jak pisze Wp.pl, ARR – nie czekając na rozstrzygnięcie sądowe (po wcześniejszym odwołaniu się) – zwróciła urzędowi całość kwoty, która trafiła do firmy byłego wiceministra sportu, wraz z odsetkami.

WP: Sprawa Mejzy nabiera rozpędu w prokuraturze, przejęła ją inna jednostka

Prezes ARR Rafał Adamczak przekazał w rozmowie z portalem, że "Agencja próbuje ściągnąć kwotę za zakwestionowane szkolenia od beneficjentów". Z ustaleń WP wynika też, że sami beneficjenci szkoleń będą mogli żądać zwrotu środków od firmy Mejzy. W rozmowie z portalem część przedsiębiorców zapowiada wejście na drogę sądową z politykiem.

Jednocześnie sprawa nabiera rozbiegu, a śledztwo w sprawie przejęła w grudniu od zielonogórskich śledczych Prokuratura Regionalna w Poznaniu "ze względu na obszerność i duże skomplikowanie". Trwa gromadzenie kolejnych dowodów, przesłuchiwani są też świadkowie.

Mejza nie odpowiedział na pytania Wp.pl na temat szkoleń. Spółka Future Wolves została zawieszona 14 października 2021 roku.