Takiej Katarzyny Figury jeszcze nie widzieliście. Pokazała orgazm, jakiego w polskim kinie nie było

Bartosz Godziński
14 stycznia 2023, 20:04 • 1 minuta czytania
Katarzyna Figura zagrała w filmie "Victoria" scenę orgazmu, jakiej jeszcze w polskim kinie nie było. To właśnie za nią została niedawno wyróżniona przez "Wysokie obcasy", a cała produkcja zdobyła w zeszłym roku nagrodę na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Dodajmy, że już niedługo film w końcu będzie szerzej dostępny. O głośnej scenie rozmawiamy z reżyserką, Karoliną Porcari.
Katarzyna Figura zagrała scenę "oszałamiającego orgazmu" w filmie "Victoria". Fot. materiały promocyjne / Studio Munka SFP

"Amelia, atrakcyjna kobieta w średnim wieku, od wielu lat żyje w małżeństwie z rekonstruktorem średniowiecznych bitew. Związek stopniowo popada w rutynę, a przy tym nie daje kobiecie seksualnego spełnienia. Pięćdziesięciolatka nie jest nawet świadoma własnych pragnień i potrzeb. To, co przez całe życie pozostawało uśpione, zacznie budzić się wraz ze znalezieniem tajemniczej przesyłki pod drzwiami mieszkania" - czytamy w opisie filmu "Victoria".

Na taką scenę z Katarzyną Figurą niektórzy czekali całe życie. Jak wypadła?

Tajemniczą przesyłką jest właśnie wibrator. To dzięki niemu Amelia przeżywa swój pierwszy w życiu orgazm. To przełom nie tylko w życiu głównej bohaterki, ale również rodzimej kinematografii. Wielu fanów Katarzyny Figury z pewnością też czekało od dekad na taką scenę z jej udziałem.

Jest na tyle "oszałamiająca", że został wyróżniona w plebiscycie "Wysokich obcasów". Scena masturbacji z wibratorem kończy się "happy endem", ale nie pozostawia w widzu uczucia zażenowania. Widziałem film i muszę przyznać, że jest pokazana ze smakiem, realistycznie i bez przesady, jak to często bywa w filmach typowo erotycznych.

No właśnie, dlaczego polskie kino tyle czekało na takie "momenty"? Wydaje się, że ogólnie w filmach (nie tych typowo erotycznych) to rzadkość. Porozmawiałem o tym z reżyserką "Victorii" Karoliną Porcari. Jest aktorką od 20 lat (występowała m.in. w "Małym zgonie", "Barwach szczęścia" i ostatnio w "Korona królów. Jagiellonowie"), ale od kilku lat staje też po drugiej stronie kamery.

– Nie do końca się zgodzę z tym, że takich scen nie ma w filmach. Niedawno oglądałam "Powodzenia, Leo Grande" z Emmą Thompson, który jest o podobnej tematyce, ale oczywiście z inną fabułą. Również i w nim jest przepiękny orgazm w samotności, w zupełnie innym stylu. Aktorka także gra kobietę w pewnym wieku (obecnie ma 63 lata, ale film jest z 2020 r. - red.), która nigdy wcześniej czegoś takiego nie przeżyła – mówi reżyserka.

W polskim kinie to faktycznie rzadkie zjawisko, choć scen erotycznych z pewnością nie brakuje. Myślę, że to kwestia ageizmu, czyli dyskryminacji ze względu na wiek, którego ofiarami często padają aktorki. Takich scen nie daje się kobietom po 40-stce, czy nawet 30-stce. Pożądane są młode ciała, bo tylko takie są uważane za atrakcyjne. Szczególnie kobiece ciało jest często traktowane jako obiekt do adorowania, a nie jako pole walki czy pole emancypacji, która w "Victorii" zaczyna się od sfery zmysłowej i erotycznej. Rozkwitanie zmysłów w późniejszym wieku jest metaforą do osiągnięcia niezależności.Karolina PorcariReżyserka "Victorii"

Czy trudno się kręci takie rzeczy, jak nam się wszystkim wydaje? Reżyserka przyznaje, że większym wyzwaniem była dla niej "klasyczna" scena seksu w jej pierwszym krótkim metrażu pt. "Grzesznica". W tym wypadku Katarzyna Figura była pozostawiana sama ze sobą.

Z mojego punktu widzenia, jako reżyserki, to nie była najtrudniejsza scena. O wiele gorzej kręciło mi się scenę potańcówki na barce na Wiśle w czasie najkrótszego dnia w roku. Ta, o której mowa, była delikatna, wymagała dużej intymności i taktu. Znalazłyśmy z Kasią i z operatorem Tomkiem Wierzbickim bardzo dobre rozwiązanie. Kasia była sama w pokoju, zamontowaliśmy jej nad głową ramię dźwigające kamerę, a ekipa w okrojonym składzie siedziała przed monitorami w drugim pomieszczeniu. To też jest scena, do której można dać pewne referencje, nie można jej wyreżyserować (śmiech).Karolina PorcariReżyserka "Victorii"

Karolina Porcari napisała scenariusz z Krzysztofem Szekalskim pod tych konkretnych aktorów, także wiedziała, co potrafią i mogła im zaufać w ich kreacji. – Może i jestem ignorantką, jeśli chodzi o wiele spraw w reżyserii, bo ciągle się uczę. Od lat jednak jestem też aktorką, więc podchodząc do sceny, próbuję pomyśleć, czego bym sama oczekiwała od reżysera – mówi.

"Vitoria" to jednak nie tylko film o orgazmie i kobiecej emancypacji. Pokazuje też, że opowieści o dojrzałych ludziach też mogą być ciekawe

Jednak Katarzynę Figurę doceniono przede wszystkim za brawurową rolę (całkiem słusznie). Wcieliła się w bohaterkę, jakiej jeszcze raczej nie miała okazji grać - szarą myszkę żyjącą w cieniu męża, wstydzącą się własnych potrzeb, a o niektórych niemająca nawet pojęcia. Tak więc zupełnie inaczej niż ją wszyscy zapamiętaliśmy z "Kilera" czy "Kingsajzu".

Ta kreacja również w pewien sposób odzwierciedla aktorki, które w średnim wieku stają się "niewidoczne" (takiego słowa użyła sama Katarzyna Figura w czasie wystąpienia na jednym z festiwali - w zeszłym roku skończyła równo 60 lat), nawet jeśli kiedyś były uznawane za seks-bomby i wzdychała do nich cała Polska. Ewentualnie... grają babcie.

Jak Kate Winslet, która w "Mare z Easttown" miała 45 lat i grała "szorstką babcię detektywkę", jak napisało o niej ABC News. Dla kontrastu również w 2021 roku wyszedł "Nie czas umierać", gdzie 52-letni Daniel Craig wcielał w postać Jamesa Bonda. To jednak powoli zaczyna się zmieniać.

Myślę, że jako społeczeństwo wpadamy w pułapkę młodości, nie czerpiemy mądrości lub nie bierzemy przykładu ze starszych od nas ludzi. Średnia długość życia się wydłuża, ale z drugiej strony historie o ludziach po 50-tce są dla nas mało ciekawe. To się na szczęście zaczyna zmieniać, czego przykładem jest serial Netfliksa "Gang Zielonej Rękawiczki", "Biały Lotos" produkcji HBO, gdzie są bohaterowie w przeróżnym wieku lub głośny film "Miłość" Michaela Hanekego.Karolina PorcariReżyserka "Victorii"

Czy nasza rozmówczyni chciałaby to zmienić? Nie do końca. Potrzebą przewodnią Karoliny Porcari jest przede wszystkim opowiadanie o kobietach. – Uważam, że wciąż jest za mało kobiecych głosów w sztuce, nie tylko w filmie. Moje bohaterki będą w różnym wieku. Następny projekt, który przygotowuję, jest również o emancypacji – to historia trzydziestoparoletniej kobiety, która zachodzi w ciążę. Ważną jej częścią będą rodzice, którzy będą mieli po 60, 70 lat. Tak więc nie planuję wykluczać aktorów ze względu na wiek – zapewnia.

Tymczasem film "Victoria" będziemy mogli zobaczyć m.in. w konkursie festiwalu Zoom-zbliżenia w Jeleniej Górze (6-12 marca).

Produkcja będzie miała też premierę w telewizji – jesienią. Na razie nie można jej zobaczyć w streamingu lub na VOD – trafi tam dopiero po emisji w telewizji. Warto więc na film po prostu polować i sprawdzać program festiwali filmowych oraz serwisów z filmami online.