"Róża von Thun coś tam po niemiecku". Skandaliczne słowa Czarnka w Sejmie

Natalia Kamińska
13 stycznia 2023, 12:54 • 1 minuta czytania
W piątek był ostatni dzień obecnego posiedzenia Sejmu. Posłowie przeprowadzili głosowanie nad m.in. projektem noweli ustawy o Sądzie Najwyższym. Poprzedziła je jednak gorąca debata, w tym skandaliczne wystąpienie Przemysława Czarnka.
Przemysław Czarnek w Sejmie. Fot. Zbyszek Kaczmarek/REPORTER

- Padają tu piękne słowa z ust opozycji o jakiejś dziejowej chwili, o jakichś momentach, w których ważą się losy Rzeczpospolitej. Są takie chwile i takie kawały o szczycie bezczelności. Szczytem bezczelności jest zabieranie przez was wszystkich głosu z tej mównicy przy okazji tej ustawy - wykrzykiwał na sali plenarnej minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek.

I dodał:" Przez wiele lat jeździliście do Brukseli, Strasburga, kłamaliście na temat Polski i Polaków. Namawialiście brukselskich urzędników, żeby zabrali Polakom pieniądze".

Czarnek: Róża von Thun coś tam po niemiecku

Podało też pogardliwe określenie wobec europosłanki Róży von Thun. - Wasi europosłowie, Biedroń, nie Biedroń, Róża von Thun coś tam po niemiecku, codziennie namiętnie kłamali na temat Polski i Polaków. A wy dzisiaj mówicie, że jest jakaś dziejowa chwila? - perorował w Sejmie Czarnek.

Minister przekonywał także, że nowela SN ma naprawić "wasze antypolskie, zdradzieckie błędy". - O tym jest ta ustawa - podsumował.

Dodajmy, że w piątek posłowie zagłosowali nad ustawą o Sądzie Najwyższym, która jest decydująca w kwestii odblokowania unijnych miliardów dla Polski z KPO. Za przyjęciem ustawy głosowało 203 posłów, przeciwko było 52, a 189 wstrzymało się od głosu. Prace nad ustawą będzie prowadzić obecnie Senat.

Co zrobi Duda, kiedy ustawa w końcu do niego trafi?

Na koniec pod ustawą podpis musi złożyć Andrzej Duda, który nie był przychylnie nastawiony do pomysłu PiS, gdy partia rządząca zaproponowała pierwszą wersję projektu.

Projekt ustawy otwarcie skrytykowała także I prezes Sądu Najwyższego, Małgorzata Manowska. Jak powiedziała, ustawę w tym kształcie ocenia "jednoznacznie negatywnie".

– Wiem, że czegokolwiek bym nie powiedziała na tej sali, najprawdopodobniej nic to nie zmieni, ale chciałabym zabrać głos – zaczęła swoją wypowiedź, a następnie dodała, że "nie będzie brała udziału w dyskusji szczegółowej nad projektem". – Jednoznacznie negatywnie oceniam ten projekt co do zasady – powiedziała Manowska.

Co teraz zrobi jednak prezydent? Paweł Szrot, szef gabinetu prezydenta, w rozmowie z TVN 24 nie chciał wprost odpowiedzieć na to pytanie. – Prezydent obserwuje to, co się dzieje od wczoraj w parlamencie (...) Jestem zmuszony uchylić się od odpowiedzi – stwierdził w czwartek.