Nowe fakty ws. wypadku w Berlinie. Polak uderzył w Bramę Brandenburską
- W weekend 26-letni Polak uderzył w Bramę Brandenburską, a wcześniej z ogromną prędkością jechał przez Berlin
- W sprawie pojawią się nowe fakty. – Takiej prędkość w środku miasta jeszcze nie widziałem – powiedział jednej z niemieckich gazet świadek wypadku
- Zostanie także przeprowadzono sekcja zwłok. Lekarze mają zbadać, czy Polak był pijany lub był pod wpływem narkotyków
Jak informowaliśmy w naTemat.pl, wypadek udziałem 26-letniego kierowcy z Polski rozegrał się w niedzielę 16 stycznia późnym wieczorem w Berlinie. O godzinie 23:30 niemieckie służby dostały zgłoszenie, że samochód osobowy jadący z ogromną prędkością z alei Unter den Linden uderzył w filary Bramy Brandenburskiej.
Polak uderzył w Bramę Brandenburską. Zginął na miejscu
Pojazd został całkowicie zmiażdżony od przodu. Kierowcy nie udało się uratować, zmarł na miejscu. Służby uprzątnęły miejsce zdarzenia dopiero w poniedziałek nad ranem. Filary bramy, podobnie jak okoliczne słupki, są uszkodzone.
Na krótko po zdarzeniu niemieckie media poinformowały nieoficjalnie, że samochód miał polskie numery rejestracyjne. W poniedziałek po południu ta informacja się potwierdziła. Konsul RP w Berlinie Marcin Król przekazał, że "kierowcą mercedesa, który uderzył w Bramę Brandenburską, był obywatel Polski. Samochód również był zarejestrowany w Polsce".
Coraz więcej wiadomo o tym, co wydarzyło się feralnego wieczoru. "Tagesspiegel" rozmawiał ze świadkami zdarzenia. – Takiej prędkość w środku miasta jeszcze nie widziałem – powiedział rozmówca gazety i dodał, że samochód musiał jechać z prędkością ponad 200 km/h. Oczywiście jest to bardzo subiektywna ocena.
Nowe fakty ws. wypadku w Berlinie
Z kolei policja w Berlinie jest przekonana, że Polak musiał poruszać się samochodem z prędkością "znacznie wyższą niż 100 km/h". Zbadają to biegli, którzy pracują przy jego samochodzie.
Zostanie także przeprowadzono sekcja zwłok. Lekarze mają zbadać, czy Polak był pijany lub był pod wpływem innych środków odurzających. Polak miał także zarejestrowaną w Niemczech skrzynkę pocztową na swoje nazwisko. Nie wiadomo, czy mieszkał w tym mieście.
Wiadomo również, że uderzenie w bramę poprzedził "rajd" Polaka po centrum Berlina. Portal zdf.de, odtwarzając trasę mercedesa, opisuje, iż "kierowca pędził w stronę Bramy Brandenburskiej ze wschodu, centralną aleją Unter den Linden".
"Następnie wjechał na Pariser Platz (leży po wschodniej stronie Bramy Brandenburskiej i stanowi zakończenie Unter den Linden - red.), który był zamknięty dla ruchu publicznego, przed hotelem Adlon. Na placu prawe przednie koło mercedesa uderzyło w krawężnik. Z opony uszło powietrze, a auto skręciło w lewo i według policji staranowało drugą kolumnę (Bramy Brandenburskiej - red.) z prawej strony" – czytamy.