Nietypowa zagadka od Igi Świątek tuż po meczu w Australii. "Chyba przesadziłam"
- Iga Świątek bez większych przeszkód awansowała w Australian Open
- 21-letnia Polka ma świetny humor, jest w formie i gra jak wielka mistrzyni
- Po meczu drugiej rundy zadała nawet kibicom niespodziewaną zagadkę
Drugi mecz na kortach w Melbourne i drugie zwycięstwo. Iga Świątek błyskawicznie poradziła sobie z drugą rywalką na kortach Australian Open. Kolumbijkę Camilę Osorio pokonała 6:2, 6:3 i zameldowała się w trzeciej rundzie wielkoszlemowej imprezy, Mecz trwał raptem 85 minut, a nasza faworytka tym razem zaprezentowała naprawdę dobrą grę. Jej forma rośnie na Antypodach z dnia na dzień i to jest wspaniała wiadomość.
Po meczu nasza mistrzyni była w świetnym humorze i nic w tym dziwnego, bo zaprezentowała się naprawdę dobrze. Owszem, w jej grze wciąż są błędy, straciła trzy gemy serwisowe i jeszcze nie jest w idealnym rytmie turniejowym, ale na koncie ma dwie pewne wygrane, nie straciła w Melbourne seta i widać, że jej dyspozycja rośnie. W zasadzie nie ma się do czego przyczepić, bo turniej jest długi i będzie okazja grać lepiej, lepiej i lepiej.
Niepisaną tradycją po meczu jest dedykacja, którą zawodniczki i zawodnicy składają na jednej z kamer tuż po wygranym meczu. Zazwyczaj lądują tam podziękowania, czasem jakiś zabawny rysunek, może jakieś motto czy inna złota myśl. Iga Świątek wszystkich zaskoczyła, bo zadała kibicom nietypową zagadkę. O co poszło 21-letniej lidercie swiatowych list?
"Sushi czy stek dziś wieczorem?" – napisała rozbawiona Polka, dzieląc się swoim dylematem w związku ze zbliżającą się kolacją. Cóż, oby tylko takie problemy miała w Australii. O preferencje na kolację zapytali ją dziennikarze, 21-latka wszystkich zafrapowała. Zatem stek czy jednak sushi? – Właśnie nie wiem, ale chyba dzisiaj coś innego, bo z sushi już przesadziłam –żartowała przed kamerą Eurosportu nasza tenisistka.
Humor dopisuje naszej mistrzyni i trzeba się z tego cieszyć, bo to oznaka pewności siebie i świadomości swojej sportowej siły. A to na najwyższym poziomie jest bardzo ważne. – Musiałam sobie to zwycięstwo wywalczyć, cieszę się, że byłam solidna. Wiem, że błędy się pojawią, ale wiedziałam, że mogę przyspieszyć rękę i tak było w drugim secie – tłumaczyła dziennikarzom nasza zawodniczka. Teraz czeka ją przerwa, a w piątek trzecie wyzwanie.
W trzeciej rundzie Australian Open stawi czoła Hiszpance Cristinie Busce albo Kanadyjce Biance Andreescu, która na pewno jest faworytką tego pojedynku. Obie miały już wyjść na korty i zagrać o awans, ale w Melbourne we wtorek pada i trzeba będzie poczekać na rozstrzygnięcie ich pojedynku. Na razie Iga Świątek może odpoczywać i czekać na to, co przyniesie los. Na Antypodach wszystko idzie zgodnie z planem.