Kuriozalne wystąpienie Szydło w PE. Pomyliła praworządność z... korupcją

Mateusz Przyborowski
18 stycznia 2023, 12:32 • 1 minuta czytania
Beata Szydło skomentowała sprawę korupcji w Parlamencie Europejskim. – Mówi się o praworządności w krajach, które praworządności nie łamią, tylko dlatego, żeby przykryć afery i łamanie praworządności w UE – stwierdziła była premier. Problem jednak w tym, że praworządność i korupcja to dwa różne pojęcia.
Beata Szydło w Parlamencie Europejskim Fot. Zrzut ekranu / Europarl.europa.eu

Od poniedziałku trwa sesja plenarna Parlamentu Europejskiego. We wtorek odbyła się także debata na temat korupcji w PE, natomiast w środę do całej sprawy odniosła się europosłanka PiS Beata Szydło.


Szydło: "To przykrycie afera i łamania praworządności w UE"

Była premier zaczęła swoje wystąpienie od – jak sama powiedziała – "bardzo pozytywnych decyzji".

– Przede wszystkim wsparcie dla Ukrainy. Ta pomoc, która płynie również z Unii Europejskiej, jest konieczna. Ukraina potrzebuje przede wszystkim broni i dziękuję panu przewodniczącemu Rady Europejskiej za deklarację, że takie wsparcie powinno być przekazane – powiedziała Beata Szydło.

Dodała też, że musi powiedzieć o czymś, czego "nie ma w konkluzjach Rady Europejskiej, a powinno być".

– Dzisiaj Unia Europejska, wszystkie instytucje europejskie, wszystkie organy UE, stanęły w obliczu ogromnego kryzysu korupcyjnego. Nie można tego przemilczeć, bo jeżeli chcemy mówić o podejmowaniu decyzji o przyszłości, o transformacji energetycznej, o tym, że decyzje, które zapadają w organach i instytucjach europejskich, mają być wiarygodne, to powinniśmy w tej chwili przede wszystkim zrobić wszystko, żeby oczyścić UE z tego skandalu korupcyjnego – oświadczyła europosłanka.

I dodała:

Trzeba wyjaśnić wszystkie kwestie i nie dać więcej podstaw do tego, że jeżeli w UE mówi się o praworządności, to wielu z nas ma poczucie, że mówi się tylko o praworządności w wielu krajach europejskich, które praworządności nie łamią, tylko dlatego, żeby przykryć afery i łamanie praworządności w UE.Beata Szydłowystąpienie w PE

Praworządność i korupcja to dwa różne pojęcia

Beata Szydło porównała korupcję do łamania praworządności. Niestety, europosłanka PiS – celowo lub też zupełnie nieświadomie – pomyliła te dwa pojęcia. Dodajmy, że kwestia praworządności jest poruszana na forum unijnym od wielu lat, bo praktycznie od początku rządów PiS w 2015 roku.

Jak można przeczytać na przykład na platformie edukacyjnej Ministerstwa Edukacji i Nauki:

Przypomnijmy, że sprawa, o której mówiła Beata Szydło, dotyczy katarskiej korupcji w UE. W grudniu wiceszefową PE Evę Kaili oskarżono o przyjmowanie łapówek w związku z organizacją mundialu w Katarze. Greczynka została aresztowana i usłyszała zarzuty dotyczące nie tylko korupcji, ale także udziału w grupie przestępczej i prania brudnych pieniędzy.

W domu Kaili belgijska policja znalazła "worki z gotówką", zarzuty usłyszały też m.in. trzy inne osoby podejrzane w tej samej sprawie – jej ojciec, partner i asystent. Zdaniem śledczych osoby pracujące w imieniu Kataru miały europejskim politykom dawać łapówki, aby wpłynąć na brukselską debatę polityczną.

"Katargate" nabiera rozpędu

W następstwie ustaleń belgijskiej prokuratury Eva Kaili została odwołana z funkcji wiceprzewodniczącej europarlamentu, jednak "Katargate", jak nazywana jest ta sprawa, nabiera rozpędu.

Jak podaje "Politico", były włoski europoseł Pier Antonio Panzeri, główny podejrzany o udział w skandalu korupcyjnym, zawarł ugodę z belgijską prokuraturą. Ma dostać niższy wyrok w zamian za szczegółowe informacje o łapówkach.

Belgijska prokuratura przekazała, że Panzeri przekaże informacje, które dadzą odpowiedź na pytanie, czy inne kraje – w tym Katar – nielegalnie wpływały na prace PE. "Politico" podaje, że Panzeri zgodził się również ujawnić, kogo sam przekupywał.