Mniejszość niemiecka nie chce spotkać się z Dudą. Czuje się dyskryminowana

Agnieszka Miastowska
25 stycznia 2023, 08:30 • 1 minuta czytania
25 stycznia w Pałacu Prezydenckim jak co roku odbędzie się spotkanie głowy państwa z przedstawicielami mniejszości narodowych i etnicznych. Tym razem może ono jednak przebiegać trochę inaczej, bo przedstawiciele mniejszości niemieckiej zaproszenie Andrzeja Dudy odrzucili. Powodem ma być ograniczenie godzin lekcji niemieckiego dla mniejszości niemieckiej.
Przedstawiciele mniejszości niemieckiej odrzucili zaproszenie Andrzeja Dudy Gian Ehrenzeller/Associated Press/East News

Reprezentanci mniejszości niemieckiej odrzucili zaproszenie Dudy

Minister edukacji Przemysław Czarnek w lutym ubiegłego roku rozporządzeniem zmniejszył liczbę godzin  lekcyjnych języka niemieckiego jako języka mniejszości narodowej w polskich szkołach - z trzech do jednej. Mniejszość niemiecka poczuła się dyskryminowana w związku z tą zmianą, szczególnie że inne mniejszości nie zostały nią objęte i mogą nadal uczyć się swojego języka w dotychczasowym wymiarze godzin.

Z tego powodu Związek Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych (ZNSSK) napisał list, w którym zwrócił się do prezydenta, wyjaśniając wprost, że ta decyzja jest powodem odrzucenia przez nich zaproszenia do Pałacu Prezydenckiego - przeczytać możemy o "dyskryminowanych niemieckich dzieciach".

"Nie wiemy, jak mielibyśmy odczytywać słowa i zapewnienia padające przy okazji takich spotkań, podczas których mowa jest o tym, jaką wartością są mniejszości narodowe i etniczne zamieszkujące Polskę od pokoleń wobec faktu, że jedna z tych mniejszości (...) jest traktowana gorzej od innych mniejszości narodowych i etnicznych zamieszkujących nasz kraj" - cytuje pismo ZNSSK Polsat News. Przedstawiciele związku decyzje polskich władz potraktowały bardzo poważnie, mówiąc nawet o tym, że niemieckim dzieciom, ich rodzicom, nauczycielom i wszystkim przedstawicielom mniejszości niemieckiej: "zabrano nie tylko język, ale też zraniono ich godność". Przypomnijmy, że przepisy, które mniejszość niemiecka uznała za dyskryminujące, weszły w życie z dniem 1 września 2022 r. - podał w lutym portal "Głos Nauczycielski".

Germanofobia ziobrystów

Przypomnijmy, że w listopadzie Janusz Kowalski z "Solidarnej Polski" wnioskował właśnie o "symetryczne wykreślenie" z budżetu państwa pieniędzy na mniejszość niemiecką w Polsce. "Tyle praw dla mniejszości niemieckiej w Polsce, ile praw dla mniejszości polskiej w Niemczech. W związku z brakiem niemieckich działań w sprawie zapewnienia Polakom finansowania nauki języka ojczystego w RFN złożyłem poprawkę do budżetu o symetryczne wykreślenie pieniędzy naukę języka dla mniejszości niemieckiej" – poinformował Janusz Kowalski. Jak zauważył Jakub Noch w naTemat.pl problem polega na tym, że Polacy w RFN nie mają statusu mniejszości narodowej i wynika to z przyczyn obiektywnych. Ostatni raz federalne Ministerstwo Spraw Wewnętrznych przypomniało o tym w 2014 roku w odpowiedzi na wniosek Związku Polaków w Niemczech.

Zwrócono wówczas uwagę przede wszystkim na fakt, iż "Polacy nie są ludnością rodzimą i tradycyjnie osiadłą" na terenach, które aktualnie najliczniej zamieszkują po zachodniej stronie Odry. "Osoby posiadające polskie obywatelstwo, które są niemieckiego pochodzenia albo przyznają się do języka, kultury lub tradycji niemieckiej" traktat wprost nazywa "mniejszością niemiecką w RP". O żadnej mniejszości nie ma natomiast mowy, gdy opisywane jest status "osób w RFN, które są polskiego pochodzenia albo przyznają się do języka, kultury lub tradycji polskiej".