Jest decyzja w sprawie dwóch europosłów. Deputowani mają stanąć przed sądem
- W grudniu w związku z aferą korupcyjną zatrzymano wiceszefową PE Evę Kaili
- Służby chcą zakończyć prace ws. "Katargate" do 13 lutego 2023 roku
- W związku ze sprawą przed sądem staną eurodeputowani z Belgii i Włoch
Parlament Europejski przegłosował na czwartkowej sesji zawieszenie immunitetu dwóm europosłom: Marcowi Tarabelli z Belgii i Andrei Cozzolino z Włoch. Są oni podejrzani o udział w aferze korupcyjnej, tzw. Katargate. Wcześniej, we wtorek Komisja Prawna Parlamentu Europejskiego opowiedziała się za uchyleniem im immunitetów.
Eurodeputowani wykluczeni z frakcji Socjalistów i Demokratów
Jak donosi "The Brussels Times", podejrzewa się, że każdy z nich przyjmował łapówki i inne korzyści od rządów Kataru i Maroka w zamian za wspieranie ich polityki.
Eurodeputowani zostali wykluczeni z grupy Socjalistów i Demokratów, do której należała także aresztowana była już wiceprzewodnicząca PE Eva Kaili. Obaj zaprzeczają, aby mieli udział w tej aferze.
Marc Tarabella miał otrzymywać łapówki o łącznej kwocie od 120 do 140 tysięcy euro. Co ciekawe, Tarabella również głosował za uchyleniem immunitetu dla siebie. Jak argumentuje, pomoże mu to "wyrazić się przed śledczymi".
Z kolei Andrea Cozzolino, według zeznań byłego włoskiego europosła Piera Antonio Panzeriego, miał przyjmować korzyści majątkowe od władz z Kataru i Maroka.
Afera korupcyjna PE. W tle nazwiska polskich europosłów
Przypomnijmy, że belgijska prokuratura bada relacje i przychylność europarlamentarzystów wobec państw między innymi takich jak Katar, Maroko czy Azerbejdżan. Jak pisała "Rzeczpospolita", śledczy sprawdzają około 60 nazwisk, w tym polskich europosłów.
Dziennik zauważył, że europoseł Prawa i Sprawiedliwości Tomasz Poręba w 2016 roku odbył spotkanie z szejkiem Ali bin Jassim Al Thanim, ambasadorem Kataru w Belgii i szefem Misji Państwa Kataru przy Unii Europejskiej.
Spotkanie miało dotyczyć sposobów na zacieśnianie współpracy między Katarem a Parlamentem Europejskim. Polityk PiS zapytany przez "Rz" o to spotkanie wyjaśnił, że miało charakter kurtuazyjny i zostało odnotowane na stronie internetowej. Jak dodał, z aferą "nie ma nic wspólnego".
Z kolei europoseł PiS Ryszard Czarnecki podróżował do Kataru nie raz, co sam przyznał. Celem podróży polityka było między innymi Doha Forum. Rok wcześniej Czarnecki wyjechał na Malediwy, kiedy przebywał tam "z misją obserwacyjną przed tamtejszymi wyborami prezydenckimi, czym spowodował dyplomatyczną awanturę i naraził się na reprymendę kolegów z PE".
Ambasador Malediwów w UE złożył skargę do PE w sprawie wizyty posłów. Mieli oni przylecieć na wizach turystycznych i podać się za oficjalną delegację. W odpowiedzi UE odparła, że nie wysyłała tam żadnej grupy posłów. – Nigdy, nigdy publicznie nie powiedziałem, że byłem tam jako oficjalny przedstawiciel PE! – przekazał wówczas Czarnecki portalowi Politico, twierdząc, że był to wyjazd prywatny. Z kolei zapytany przez "Rz" o podróże do Kataru, europoseł nie odpowiedział, ile razy tam był oraz w jakich celach.