Radni PiS chcą zdemontować pomnik-wizytówkę Rzeszowa. Ten, który dwuznacznie się kojarzy
- Inicjatorem pisma jest Bogdan Romaniuk, wiceprzewodniczący klubu PiS w sejmiku podkarpackim
- Według polityków Pomnik Czynu Rewolucyjnego niesie ze sobą zagrożenie budowlane
- Konieczność przejęcia działki i wyburzenia pomnika radni tłumaczą także interesem publicznym
Radni PiS chcą usunąć pomnik-wizytówkę Rzeszowa
Dokument złożony przez wojewódzkich radnych PiS nosi datę 30 stycznia. Wynika z niego, że przejęcie terenu wiązałoby się z demontażem pomnika "w związku z zagrożeniem budowlanym, jakie niesie w obecnej chwili ten monument".
"Dodatkowo taka decyzja wypełni przesłanki Ustawy Dekomunizacyjnej, a także będzie zgodna z opinią Instytutu Pamięci Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, która jednoznacznie wskazała, iż budowla ta propaguje ideologię komunistyczną" – brzmi fragment pisma do Zarządu Województwa Podkarpackiego, pod którym podpisali się radni PiS.
Prośbę o demontaż pomnika poparło 8 radnych wojewódzkich:
- Bogdan Romaniuk,
- Jacek Magdoń,
- Stefan Bieszczad,
- Maria Fajgier,
- Jan Dziubiński,
- Monika Brewczak,
- Joanna Bril,
- Maria Napieracz
Jak radni motywują konieczność wyburzenia pomnika? Jako argumenty wymieniają fakt, że jego zniknięcie jest dobre dla interesu publicznego, ponieważ jego demontaż pozwoli na: "polepszenie komunikacji w stolicy województwa przez budowę podziemnego przejścia dla pieszych pod aleją Łukasza Cieplińskiego, co ułatwi bezpieczne dotarcie mieszkańców województwa do Urzędu Marszałkowskiego". Bogdan Romaniuk jest inicjatorem pisma. Pełni on funkcję wiceprzewodniczącego klubu PiS w sejmiku i przewodniczącego komisji edukacji, kultury i kultury fizycznej. Portal "Nowiny 24" postanowił zapytać radnego, czy przejęcie działki od jej właściciela, czyli zakonu bernardynów, leży w kompetencji samorządu.
– O tym będzie rozstrzygał Zarząd Województwa, ale według mnie nie ma przeciwwskazań – powiedział Bogdan Romaniuk. Podkreślił, że aktualnie wniosek nie wiąże się z żadną konkretną sumą pieniędzy, ale jeśli Zarząd Wojewódzki uzna, że pomysł jest dobry, w grę wejdzie rozmowa o konkretach.
– Nabycie bezkosztowe albo na zasadzie wykupienia terenu od oo. Bernardynów, a także koszt projektu zagospodarowania terenu pod kątem rozwiązań komunikacyjnych oraz koszt realizacji tego zamierzenia. Dzisiaj trudno jest oszacować cały koszt przedsięwzięcia – powiedział w rozmowie z portalem.
To nie pierwszy raz, gdy dyskutowana jest przyszłość Pomnika Czynu Rewolucyjnego. Temat był poruszany przez wiceprzewodniczącego sejmiku Czesława Łączaka z Prawa i Sprawiedliwości. Zgłosił on do projektu budżetu województwa na 2023 roku wniosek o udzielenie pomocy finansowej dla oo. bernardynów w wysokości 850 tys. zł na usunięcie pomnika. Wniosek Łączaka został odrzucony.
W czasie tamtej debaty Bogdan Romaniuk zgłosił do Zarządu Województwa własny wniosek z propozycją, żeby samorząd województwa przejął teren i wyburzył pomnik. Pomnik budzi jednak kontrowersje od lat, a właściwie od momentu, gdy się pojawił.
Pomnik kojarzy się dwuznacznie
Jak już pisaliśmy w naTemat, sam monument przez mieszkańców Rzeszowa rzadko bywa nazywany Pomnikiem Czynu Rewolucyjnego. Rzeszowianie mówią o nim wprost... "Wielka Cipa" ze względu na skojarzenia, jakie budzą stylizowane liście lauru. Seksualne skojarzenie miało być gwoździem do trumny dla pomnika, który stoi na działce należącej do Kościoła.
W 2006 r. głosami samorządowców z PiS i Ligi Polskich Rodzin rzeszowscy radni podjęli uchwałę o sprzedaży działki, na której stoi pomnik, zakonowi oo. Bernardynów. Sprzedaż to w sumie trochę za duże słowo – nieruchomość przekazano zakonnikom za 1 proc. jej wartości – ok. 30 tys. zł. Sam monument nie został wyłączony w akcie przekazania gruntu. A że nie jest wpisany do rejestru zabytków – nie podlega ochronie.
I chociaż o jego wyburzeniu jako o sprawie pewnej mówiono już w 2017 roku, to decyzja wciąż nie została podjęta. A mieszkańcy nie zgadzają się z opiniami radnych czy Kościoła i chcą zachować pomnik-wizytówkę ich miasta.