"Horror", "Słoma im z butów wyszła". Posłowie ostro o zachowaniu prawicowych dziennikarzy w Sejmie
- – Nie pamiętam, aby ktokolwiek, kiedykolwiek, będąc na posiedzeniu komisji, nazwał posła chamem – mówi posłanka Iwona Śledzińska-Katarasińska.
- Joanna Scheuring-Wielgus: – Obnażyli się. Pokazali, kim tak naprawdę są. Można by powiedzieć kolokwialnie, że wczoraj po prostu słoma im z butów wyszła. Zachowywali się, jakby byli u siebie.
- Poseł Wojciech Król: – Pokazali, czym jest brak kultury połączony z bezczelnością
- Oto jak odebrano zachowanie prawicowych dziennikarzy podczas posiedzenia sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu
Iwona Śledzińska-Katarasińska jest posłanką od 1991 roku. W Sejmie V, VI i VII kadencji była przewodniczącą Komisji Kultury i Środków Przekazu, a od 2015 roku jest zastępcą przewodniczącego.
Przez lata uczestniczyła w dziesiątkach posiedzeń tej komisji. Jednak to, co zadziało się 7 lutego – z udziałem polityków PiS i ich gości: Tomasza Sakiewicza z "Gazety Polskiej Codziennie" oraz Samuela Pereiry i Rafała Jarząbka z TVP Info – przerosło wyobrażenia wszystkich.
– Nie pamiętam ani takiego zwołania posiedzenia i takiego prowadzenia posiedzenia jak we wtorek zaprezentował poseł Babinetz. Nie pamiętam, żeby poseł z większości sejmowej wykrzykiwał do posłanki opozycji: "Chciałaby pani wiedzieć, jaki był ten nasz wniosek? Niedoczekanie". Nie pamiętam takiego zachowania żadnych gości. Nie pamiętam, aby ktokolwiek, kiedykolwiek, będąc na posiedzeniu komisji, nazwał posła chamem. W ogóle czegoś takiego nigdy w Sejmie – od pierwszej kadencji – nie widziałam, nie słyszałam i w niczym takim nie uczestniczyłam – mówi naTemat Iwona Śledzińska-Katarasińska.
Przypomnijmy, grupa posłów należących do Komisji Kultury i Środków Przekazu wystąpiła do jej przewodniczącego Piotra Babinetza (PiS) o pilne zwołanie posiedzenia i zorganizowanie debaty na temat "nękania" dziennikarzy przez stację TVN. Wniosek podpisała m.in. wiceprzewodnicząca komisji Joanna Lichocka.
Dyskusja miała dotyczyć pozwów, które TVN złożył w styczniu przeciwko Telewizji Polskiej i Samuelowi Pereirze. Pozew otrzymał też Sakiewicz – za słowa o tym, że TVN "kłamie", jest "stacją Putina", "TVN ukrywa prawdę o katastrofie smoleńskiej", i że publikacje TVN są zmanipulowane.
"Żaden cham nie będzie mnie obrażał"
Iwona Śledzińska-Katarasińska: – Pani Lichocka, w trybie artykułu 152, chyłkiem zwołała posiedzenie komisji i zaprosiła na nie pana Sakiewicza, pana Pereirę, pana Jarząbka. Prawdę powiedziawszy, zastanawiam się, czy wszystkie posiedzenia komisji tak będą wyglądały. Jeśli tak, to chyba trzeba będzie zrezygnować z pracy w tej komisji i nie mówię tylko o sobie. Ponieważ w Polsce jest parę tysięcy dziennikarzy i nie wiem, dlaczego akurat ja mam słuchać i oglądać najgorszych przedstawicieli tego zawodu.
Ci przedstawiciele tego zawodu dali pokaz, po którym wielu brakuje słów. A słowo "cham" rzucone do posła pewnie przejdzie do historii.
Przypomnijmy tę kwestię Tomasza Sakiewicza w reakcji na słowa posła KO Krzysztofa Mieszkowskiego: "Kogo wy chcecie pouczać? Nie beczcie jak takie beksy, cholera jasna. Bądźcie damami przynajmniej w jakimś momencie, żebyście mogli sprostać swojemu wysokiemu zadaniu dziennikarskiemu".
– Przepraszam, czy ten cham może nas przestać obrażać? Jestem dziennikarzem. I nie przyszedłem tutaj, żeby jakiś niewychowany facet poniżał dziennikarzy.
– Pan nie jest przy głosie....
– Ale mam swoją godność i żaden cham, nawet jeżeli nosi mandat poselski, nie będzie mnie i moich dziennikarzy obrażał. Jak pan chce sprawdzić, kto jest mężczyzną, to proszę przed Sejm.
– Przerywać? Wrzeszczeć? Nazwać kogoś chamem? Ja antysemitka? To horror. Po prostu horror. Zachowywali się, jakby byli właścicielami Sejmu, tej komisji, Polski. Jak wróciłam do domu, byłam chora. W życiu z taką porcją chamstwa i agresji się nie spotkałam. Mało tego to był jeden front. To byli posłowie i ich goście – mówi Iwona Śledzińska-Katarasińska.
W pewnym momencie to ją Pereira zaczął dopytywać, czy pamięta 1968 rok. – Pan tu jest gościem – zwróciła mu uwagę posłanka.
– Był taki materiał, ale sprawa jest znana, wyjaśniona. Ten pan jest za młody, żeby wiedzieć, jak powstawały artykuły w 1968 roku. Tylko ktoś, kto ma jakiś swój cel polityczny, używa tego typu argumentów – mówi.
Zachowanie na komisji wcięło w fotel niejednego Polaka.
Jak podsumował "Press", posiedzenie "miało być poświęcone nękanym procesami dziennikarzom TVP i "Gazety Polskiej", tymczasem to nękani narzucili jej kształt daleki od parlamentarnych standardów". A posiedzenie odbywało się w atmosferze pyskówki.
– Trudno określić zachowanie Sakiewicza jako kulturalne. W każdym razie nie pasowało do komisji kultury. Można uznać, że było skrajnie chamskie. Proponowanie panu posłowi, by wyszli przed budynek i zmierzyli się np. na pięści, to już zupełnie przypomina zachowania jak spod jakiejś remizy, ze stereotypowo postrzeganego balu wiejskiego – komentuje Wiesław Gałązka, ekspert ds. wizerunku politycznego.
Dodaje jeszcze: – Ten pan zapomina o jednym. Sam obrażał obecnych, a uważał się, że jest obrażany. To dowodzi skrajnej bezmyślności. Raczej nie skorzystał z okazji, żeby zamilknąć. To kolejny skandal, który minie. Ale dla ludzi jest usprawiedliwieniem chamstwa drzemiącego chyba w sporej części społeczeństwa. Aktualna władza zgloryfikowała to chamstwo. Pozwala na to, żeby licytować się głupotą. Są to bardzo nieprzyzwoite czasy. Myślę, że obyczaje podupadły.
Inni członkowie komisji z opozycji też byli w szoku.
"Pokazali totalny brak kultury"
Wojciech Król, poseł KO: – Niewątpliwie zapamiętam wczorajszą komisję Kultury. Pracuję już 7 lat w tej komisji i pierwszy raz zdarzyło się, aby gość komisji (dziennikarz) zaproponował posłowi pojedynek a właściwie mordobicie pod Sejmem.
Joanna Scheuring-Wielgus, posłanka Lewicy, również wiceprzewodnicząca tej komisji: – Mówią dużo o szacunku i godności, ale w ogóle tego w sobie nie mają. I to wychodzi w takich momentach.
Wspomina, że od dziennikarzy, którzy byli wczoraj na sali, sama często słyszy, że, że jest kontrowersyjna, radykalna.
– Tylko że ja nigdy nikogo nie wyzwałam. Nigdy tak się nie zachowałam. Nigdy nie przekroczyłam pewnej granicy. I to nie dlatego, że nie trzymam języka za zębami, tylko uważam, że pewnych rzeczy się nie robi, bo tak mnie wychowali rodzice. To są rzeczy, które wynosi się z domu. Nie wyobrażam sobie, żebym mogła powiedzieć do kogoś "Ty chamie". To było straszne – mówi naTemat.
– Co to w ogóle jest za tekst, że dziennikarz wyzywa posła na pojedynek? Co to jest za styl? Dla mnie to jest nieznane. A oni szczycą się tym, że są tą nową elitą. To przepraszam, ja nie chcę takiej elity, która jest butna, arogancka, pyszna. Która nie traktuje z godnością drugiego człowieka – dodaje.
Wiesław Gałązka: – Pokazali totalny brak kultury. Tymi zachowaniami się wyzerowali.
Jak zaznacza, starając się wpasować w zaprezentowany w Sejmie poziom kultury pana Sakiewicza, tak ocenia jego gazetę: – Moim zdaniem, mimo pięknej nazwy, w opinii ludzi inteligentnych ma raczej niską pozycję. Prawdę mówiąc, ja bym jej nie użył nawet w toalecie, gdyby brakowało papieru toaletowego.
Od propagandy do kultury
Za występem podczas sejmowej komisji stoją ci, których media karmią widzów i czytelników propagandą PiS. Dobrze znani są z atakowania opozycji. Co jako ci, którzy raczą pół narodu propagandą PiS, pokazali o sobie?
Wojciech Król: – Na komisji kultury tzw. prawicowi dziennikarze pokazali, czym jest brak kultury połączony z bezczelnością. Wnioskodawcy pomylili Sejm z sądem. Nie jest naszym zadaniem oceniać pracy dziennikarzy. Przewodniczący KRRiT nie przeczytał ustawy o KRRiT i pomylił kolegium z kolegami.
– Obnażyli się. Pokazali, kim tak naprawdę są. Można by powiedzieć kolokwialnie, że wczoraj po prostu słoma im z butów wyszła. Zachowywali się, jakby byli u siebie i jakby mieli parasol ochronny stworzony przez polityków PiS. Pomyślałam, że oni wiedzą, że ta ich hossa, współpraca z PiS, może się za moment skończyć. I być może stąd ta nerwowość i niepanowanie nad emocjami – mówi posłanka Scheuring-Wielgus.
Podkreśla, że to posiedzenie w ogóle było bez sensu: – Przyszli się tylko wyżalić i wypłakać politykom? Powiedzieć, jak jest im źle? Przecież to jakiś absurd.
Ale to też pokazuje, jak oni traktują polityków ze strony PiS. Nie wyobrażam sobie, że przychodzi pani do mnie i chce zwołać komisję, bo chce się wyżalić, jak jest źle traktowana na korytarzach sejmowych przez innych dziennikarzy. To jednak też pokazuje, że tam nie ma granicy w relacjach dziennikarz-polityk. Nie wyobrażam sobie czegoś takiego. Dziennikarze to dziennikarze, a politycy to politycy. Jak w ogóle można wpaść na taki pomysł?
Dlatego słuchając Sakiewicza i Pereiry posłowie żywiołowo reagowali. A także na wypowiedzi Jarząbka.
– Mówił o tym, że dziennikarze TVN nękają dziennikarzy TVP na korytarzach sejmowych. Zapytałam go więc, czy jest tym dziennikarzem, który mówił o kobietach faszystkach. O kobietach, że są tłuściochami. Przypomniałam im, że są 183 procesy, które zostały zweryfikowane przez Towarzystwo Dziennikarskie, gdzie dziennikarze są nękani przez instytucje i polityków rządowych. Na tym trzeba się skupić – mówi Joanna Scheuring-Wielgus.
Iwona Śledzińska-Katarasińska: – Samuel Pereia mówił, że chciał zadać pytanie prezydentowi Komorowskiemu, a dziennikarka TVN, która do tej pory jest w Sejmie, mu to uniemożliwiała? Przecież to chore. To przedszkole. Żłobek. Na komisji obecna była też pani Jolanta Hajdasz z Centrum Monitoringu Mediów SDP. Raczej się skarżyła niż atakowała, ale złośliwości i agresji też nam nie oszczędziła.
Posłanka KO wspomina jeszcze o ogólnym ataku gości na TVN: – Za wszystkie ich sugestie i opinie na temat TVN, za wygadywania jak to służby i ubecja tworzyły TVN, wytoczyłabym kolejny pozew. Jak tak można?
"Sejm staje się coraz bardziej groteskowy"
Sakiewicz i "cham" to jedno. Ale wiadomo przecież, że i posłowie potrafią nieźle ze sobą rozmawiać.
– Ten Sejm staje się coraz bardziej groteskowy. Bez względu na to, czy to jest grupa rządząca, czy opozycja, te zachowania budzą niekiedy duży sprzeciw, żal, przykrość. Że ludzie będący naszymi przedstawicielami i sługami narodu zachowują się w taki sposób – zauważa Wiesław Gałązka.
– Optuję za taką opinią, że obie opcje, i ta rządząca i opozycyjna, powinny dogadać się pod jednym względem – należy wmurować w ścianę Sejmu tablicę pamiątkową na cześć Andrzeja Leppera, który powiedział, że w tej izbie Wersalu nie będzie – dodaje.
Można jeszcze zadać pytanie, czy ten Wersal w ogóle kiedykolwiek w polskim parlamencie był.
– Myślę, że od początku demokracji w Polsce było kiepsko. Myślę, że to się zaczęło od sformułowań Wałęsy, typu "Masz pan gorączkę, stłucz pan termometr". Ale wydaje mi się, że agresywniejszą formę przybrało to podczas ataków prawicy w czasie rządów SLD, zwłaszcza na rząd Oleksego. Później coraz bardziej to eskalowało. Lepper to podsumował, ale szczerze mówiąc, w porównaniu z obecnymi posłami, wydaje się być człowiekiem niezwykłej kultury. Bo jeśli popatrzymy, co dziś wyprawiają posłowie, to w tamtym czasie był dżentelmenem – uważa Wiesław Gałązka.
Wracając jednak do sytuacji i scen na komisji kultury...
– Jest mi bardzo przykro, że takie rzeczy w ogóle mają miejsce. Wyobraża pani sobie sytuację, gdy np. dziennikarz TVN, czy naTemat, czy jakiejkolwiek innej redakcji, mówi do posła PiS "ty chamie"? Co by się działo? – zwraca uwagę Joanna Scheuring-Wielgus.
Dodaje: – Zawsze jak stanie się coś strasznego, czy wstydliwego przed opinią publiczną, to wydaje się, że już nic gorszego nie może się wydarzyć. Ale zawsze nas coś zaskoczy tak, że człowiek łapie się za głowę. A z drugiej strony jest wstyd, że w parlamencie, w miejscu, gdzie powinna odbywać się demokratyczna debata na poziomie, dochodzi do takich sytuacji.
Czytaj także: https://natemat.pl/467489,sakiewicz-do-posla-ko-zapraszam-przed-sejm