Szef MKOl nie zamyka drzwi przed Rosją i Białorusią. "Historia pokaże, kto robi więcej dla pokoju"

Maciej Piasecki
13 lutego 2023, 13:34 • 1 minuta czytania
Wiele wskazuje na to, że igrzyska w Paryżu będą wzbudzać mnóstwo kontrowersji. Międzynarodowy Komitet Olimpijski, na czele z szefem Thomasem Bachem, nadal idzie w zaparte w kwestii udziału sportowców pochodzących z Rosji i Białorusi. Kolejna wypowiedzi tylko pogarszają i tak już napiętą sytuację.
Thomas Bach najwyraźniej nie ma zamiaru zmienić swojego stanowiska, przybliżając Rosję i Białoruś do igrzysk. Fot. AP/Associated Press/East News

Atmosfera dotycząca przyszłości igrzysk olimpijskich robi się coraz bardziej gęsta. Rosyjscy i białoruscy sportowcy oraz kadry narodowe z tych krajów, zostały wykluczone z międzynarodowej rywalizacji. Takie decyzje zapadły m.in. w piłkarskich FIFA oraz UEFA, jasno wojnie sprzeciwił się również Międzynardowy Komitet Olimpijski.

Niestety, od wybuchu wojny minął już niemal rok, a na wschodzie nadal giną niewinni ludzie. Coraz większy nacisk ze strony rosyjskich federacji sportowych oraz wysoko postawionych działaczy, nadal funkcjonujących w strukturach ważnych organizacji, prowadzą do pomysłów dotyczących zmniejszenia sankcji. Myślą o tym m.in. we wspomnianym MKOl-u, co daje lekko otwartą furtkę Rosji i Białorusi do udziału w igrzyskach olimpijskich.

– Uważam, że Rosjanie i Białorusini nie powinni być dopuszczeni do igrzysk. Z jednej strony nie mogą odpowiadać za przywódców swoich krajów. Ale jeśli raz powiedziano "nie", to nie widzę powodów, dla których powinno się teraz podejmować inną decyzją. Coś się zmieniło w Ukrainie? Nie, jest jeszcze gorzej. Ciągle nowe ataki, ginie coraz więcej ludzi – powiedział dla dziennikarzy WP/SportoweFakty szef Polskiego Związku Narciarskiego, Adam Małysz.

Niezadowolony z uchylania drzwi dla Rosji oraz Białorusi jest również Wołodymyr Zełenski.

"Wiemy, jak często tyrani próbują wykorzystywać sport do swoich ideologicznych interesów. To oczywiste, że każda neutralna flaga rosyjskich sportowców jest splamiona krwią. Zapraszam pana Bacha do Bachmutu. Żeby mógł zobaczyć na własne oczy, że neutralność nie istnieje" – napisał w mediach społecznościowych Zełenski.

Wywołany do tablicy przez prezydenta Ukrainy Thomas Bach nie zamierza jednak zmieniać zdania. Niemiecki szef MKOl postanowił wysłać do strony ukraińskiej list, w którym... potępia ostatnie kroki poczynione przez sportową federację.

Jak informowały kilka dni temu zagraniczne media, Bach stwierdził, że "wywieranie presji" przez Ukrainę na inne kraje, w sprawie bojkotu igrzysk, jest "godne ubolewania". Dodatkowo szef MKOl stwierdził, że takie działania są "sprzeczne z ideą Ruchu Olimpijskiego i zasadami, za którymi się opowiadamy".

Bach podkreślił również, że decyzje w sprawie ew. występu sportowców z Rosji i Białorusi, w wersji neutralnej, są na etapie "badania ścieżki". I tak naprawdę "nie zostały nawet jeszcze szczegółowo przedyskutowane". Adresatem słów niemieckiego prawnika jest szef Ukraińskiego Komitetu Olimpijskiego, Wadym Hutcajt.

Bach o "złej stronie" historii

W miniony piątek (tj. 10 lutego) odbyła się wideokonferencja, podczas której przedstawiciele kilkudziesięciu państw dyskutowali o stanowisku MKOl, dotyczącym przyszłości Rosji i Białorusi na igrzyskach. Głos zabrał m.in. polski minister sportu i turystyki Kamil Bortniczuk.

– Bojkot igrzysk olimpijskich nie jest naszym celem, tak jak nie są naszym celem igrzyska bez Ukrainy, Litwy czy Polski. Naszym celem jest świętowanie igrzysk olimpijskich bez Rosji i Białorusi. Ewentualna neutralność rosyjskich i białoruskich sportowców na igrzyskach olimpijskich to czysta fikcja. Jedyny sposób, aby sportowcy z Rosji i Białorusi mogli rywalizować w Paryżu, to jako dysydenci rywalizujący pod flagą uchodźców – takie stanowisko przedstawił minister Bortniczuk.

W wideokonferencji wzięło udział łącznie przedstawiciele ponad 20 europejskich państw.

Za to prezydent Bach podczas wizyty we francuskim Courchevel, gdzie odbywają się mistrzostwa świata w narciarstwie alpejskim, postanowił zabrać głos.

– Historia pokaże, kto robi więcej dla pokoju. Ci, którzy starają się utrzymywać otwarte linie, komunikować się, czy ci, którzy chcą izolować lub dzielić. Staramy się znaleźć rozwiązanie, które odda sprawiedliwość misji sportu – powiedział niemiecki szef MKOl.

Trudno wnioskować, żeby obie strony potrafiły dojść do jakiegokolwiek porozumienia. Ewentualny bojkot igrzysk wydaje się coraz bardziej realny. Przypomnijmy, że olimpijska rywalizacja w Paryżu zaplanowana jest na rok 2024.