"Humans of Ukraine". Pojechaliśmy do Ukrainy zapytać o pierwsze wspomnienie z wybuchu wojny
Minął rok od wybuchu wojny w Ukrainie. "Tylko" czy "aż" rok? Na wschodzie Ukrainy fotoreporter wojenny Maciej Stanik zapytał ośmioro "zwykłych Ukraińców" o ich pierwsze wspomnienie z 24 lutego – dnia, w którym Rosja zaatakowała ich kraj.
1. Larysa
O czwartej nad ranem obudził mnie alarm przeciwpowietrzny. Od razu było słychać wybuchy, prawdopodobnie z Czuhujewa. Byłam na to już przygotowana, bo rozmowy o wojnie toczyły się w kraju i wśród nas już od dłuższego czasu. Jako rodzina mieliśmy spakowane wcześniej najważniejsze rzeczy i wiedzieliśmy, dokąd uciekać, jaki mamy plan. Później całą okupację spędziliśmy w hostelu dla uchodźców w Perwomajsku.
2. Julia
W dniu wybuchu wojny byłam w Charkowie. Pamiętam, że o świcie obudził mnie odgłos wybuchów. Od razu podbiegłam do okna, tam zobaczyłam, że nieopodal coś się pali, to były okolice naszego lotniska. Chcieliśmy wyjść i zobaczyć co się w ogóle dzieje, ale dosłownie na nasze podwórko spadł pocisk. Potem szybko pobiegliśmy schować się do metra.
3. Maksym
W środku nocy obudziłem od nietypowych hałasów. Za oknami wyły syreny, widziałem, że w okolicach bazy wojskowej coś się pali. Od razu rzuciliśmy się pakować rzeczy, wszyscy w domu byli w panice. Ale potem pojawił się spokój i w końcu nawet nie wyjechaliśmy. Spędziliśmy w naszym domu całe pół roku okupacji.
4. Rima
Pierwsza myśl, która przyszła mi do głowy, gdy zaczęła się wojna to... czy pójdę dzisiaj do szkoły. Mama spojrzała na mnie i krzyknęłą: "Córko! Jakiej szkoły?! Właśnie bombardują Charków". Nie wiedziałyśmy co robić, byłyśmy zdezorientowane, szybko zaczęłyśmy się pakować. Zabraliśmy nie tylko rzeczy, ale też nasze koty i psy. Jechaliśmy do wsi Husariwka, która niebawem potem znalazła się pod okupacją. Pamiętam, że po drodze wszędzie widziałam czołgi. Bardzo się bałam, wszędzie dookoła było słychać eksplozje.
5. Eugenia
Pierwszego dnia siedzieliśmy z bratem we dwoje sami w domu. Mimo wszystko, mama musiała iść do pracy do urzędu miasta. Nie było jej przez cały dzień. Wszędzie panowała atmosfera nadchodzącej apokalipsy, zwłaszcza kiedy nad miastem zaczęły krążyć myśliwce. Żyliśmy z dnia na dzień. Pogodziliśmy się z tym, że w każdej chwili rakieta może trafić w nasz dom.
6. Ulyana*
24 lutego z samego zadzwoniła do mnie córka: "Mamo! Zaczęła się wojna". Nie mogłam w to uwierzyć. Dzień wcześniej rozmawialiśmy z koleżankami z pracy. Przekonywałam je, że wojny nie będzie, że takie rzeczy już się nie dzieją, ale Moskale zdecydowali inaczej. Przed oczami od razu przebiegły mi obrazy z drugiej wojny światowej.
7. Oleksij
Od samego rana czułem się dziwnie pobudzony. Tak naprawdę dla nikogo kompletnie nie było jasne, co się właściwie dzieje. Gdzie stoją ukraińskie wojska, a gdzie rosyjskie? Kto jest gdzie? Zadawałem sobie pytania, czym to się skończy, co mamy robić? Uciekać czy zostawać? Jeśli tak, to gdzie? Nie było żadnych oficjalnych komunikatów. Wszyscy byliśmy tacy... bezwolni. Baliśmy się ruszyć czy wyjechać. Czekaliśmy, że może przyjdą nasi... W końcu spędziliśmy pół roku w okupacji. To trauma na całe życie…
8. Oksana
24 lutego zadzwoniła do mnie siostra. Była w panice. Charków bombardowano. Mówiła mi, żebyśmy uciekali. Baliśmy się, ale gdzieś ciągle była nadzieja, że wszystko się uspokoi. Dwa dni później obchodziłam nawet urodziny, na które przyszła cała rodzina. W domu pięcioro dzieci, najmłodsze miało dwa lata. Tego dnia Rosjanie zaczęli bombardować Izium. Uciekliśmy do lasu. Uznaliśmy, że jeśli będą lecieć odłamki, to drzewa nas osłonią. W lesie znaleźliśmy okop, nad nimi zbudowaliśmy blindaż. Żeby ogrzać dzieci, zawijaliśmy je w worki na śmieci. Kiedy bombardowania ucichały, ktoś biegł do domu po jedzenie i wodę. Wiele osób schroniło się w lesie. Po dwóch tygodniach Rosjanie zaczęli ofensywę. Nacierali od strony lasu. Ludzie znowu zaczęli uciekać do miasta.