Zmarł jeden z pięcioraczków z Krakowa. Rodzice opublikowali poruszającą wiadomość

Dorota Kuźnik
18 lutego 2023, 09:25 • 1 minuta czytania
O śmierci jednego z pięcioraczków, które urodziły się w krakowskim szpitalu, poinformowali rodzice. Informację potwierdziła także rzeczniczka krakowskiej placówki. Dziecko żyło trzy dni.
Nie żyje jeden z pięcioraczków z Krakowa. Dziecko zmarło po trzech dniach Fot. NewsLubuski / East News / zdjęcie ilustracyjne

Pięcioraczki urodziły się w Krakowie 13 lutego. Przyszły na świat przez cesarskie cięcie, jednak niestety jedno z dzieci zmarło po trzech dniach.

Rodzice przekazują smutną informację

O śmierci swojego synka w poruszającym liście poinformowali sami rodzice:

"Oto my. Wciąż tu jesteśmy. Jesteśmy zdruzgotani śmiercią naszego najmłodszego syna. Henry James, mający trzy dni, zmarł 15 lutego. Stało się to nagłe i było to zbyt wiele, by mały Henry sobie poradził" – czytamy w liście. Rodzice dodali, że ich poglądy się nie zmieniły, dlatego po żałobie zamierzają wrócić do normalnego życia.

Po czasie smutku pozostaniemy pozytywni. Wciąż będziemy wspierać naszych 11 dzieci i pomożemy im w zrozumieniu wiadomości o ich bracie Henrym Jamesie. Zapamiętamy małego Henry'ego w naszych sercach, szanując to, że pojawił się w naszym Świecie i dostał imię w świetle lamp. W zaledwie dwa dni stał się gwiazdą na tym Świecie.Rodzice zmarłego pięcioraczkafrafment listu

W liście rodzice także podziękowali pracownikom szpitala, w którym przeszły na świat ich dzieci: "Dziękujemy szpitalowi za wszystko, co zrobił do tej pory i za ciągłą opiekę nad pozostałą czwórką naszych dzieci. Nasza wiara i zaufanie do całego Zespołu Medycznego pozostają niezachwiane".

Byciewybranym na rodziców małego Henry'ego było dla nas prawdziwym zaszczytem. Cieszyliśmy się każdą sekundą, którą mogliśmy z nim spędzić. Proszę, uszanujcie nasze prawo do opłakiwania go w ciszy, z szacunkiem. Szczegóły jego pogrzebu nie zostały jeszcze ustalone. Prosimy jedynie o wasze modlitwy. Mamy 11 wspaniałych dzieci i jednego wspaniałego anioła. Spoczywaj w pokoju Henry Jamesie. Rodzice zmarłego pięcioraczkafragment listu

Problem z ciążami mnogimi

Onet cytuje neonatologa, który zajmował się dziećmi rodziny Clarków. Jak powiedział w rozmowie: "to, co dla świata i mediów jest sensacją, dla zespołu lekarzy od początku budzi wiele obaw"

– Zasada jest taka, że im więcej małych w łonie matki, tym zagrożenie dla nich samych jest kilkukrotnie większe – powiedział prof. Lauterbach, który zaznaczył, że ciąże mnogie kończą się cesarskim cięciem i to zazwyczaj o wiele szybciej, niż powinny. Zwykle między 28. a 29. tygodniem ciąży.

– To oznacza, że zostają odcięte od tego najważniejszego transportu składników od matki o 13 tygodni za wcześnie. Nie dostają najważniejszych porcji witamin, mikroelementów, kwasów tłuszczowych potrzebnych do budowy mózgu, siatkówki oka, bo ten transport przezłożyskowy jest najbardziej aktywny w ostatnich kilkunastu tygodniach ciąży – wyjaśnił w Onecie neonatolog. Rodzina Clarków, oprócz czwórki narodzonych w lutym dzieci, ma jeszcze siódemkę. Jedenastoosobowa rodzina mieszka na Podkarpaciu, w miejscowości Horyniec-Zdrój. Ponieważ ojcem dzieci jest Brytyjczyk, imiona dzieci to: "Charles Patrick, Elizabeth May, Evangeline Rose, Arianna Daisy oraz zmarły Henry James.

Dzieci mają zostać pod opieką zespołu Oddziału Klinicznego Neonatologii, gdzie zostaną jeszcze przez najbliższych kilka tygodni".