Dawid osierocił dwoje dzieci, zginął też jego brat Kacper. Druhowie z OSP rozbili się w Belgii
- W minioną sobotę polskie i zagraniczne media obiegła informacja o wypadku w Belgii, we Flandrii Zachodniej
- Maserati zderzyło się z wysepką dla pieszych i kilkoma drzewami. Uderzenie rozerwało auto na pół. W środku było trzech Polaków
- Zmarli Dawid i Kacper byli braćmi. Dawid osierocił dwoje dzieci. Trwa zbiórka na sprowadzenie ciał do kraju
Nowe fakty ws. wypadku maserati. Ofiarami bracia i druhowie OSP
Jak się okazało, wśród ofiar wypadku maserati był 28-letni Dawid i 22-letni Kacper. Dawid pozostawił żonę i dwójkę malutkich dzieci. Obaj mężczyźni byli druhami Ochotniczej Straży Pożarnej w Polnicy na Pomorzu.
W sprawie wypadku specjalny komunikat wydali druhowie z Polnicy. "Brakuje nam słów, by opisać, co czujemy. Jest to dla nas ogromny cios i nikt nam nie zastąpi duetu braci" – napisali.
"Zawsze pozostaniecie częścią tej jednostki i zawsze będziemy o was pamiętać" – dodali, po czym udostępnili zdjęcie, przedstawiające ostatnią wspólną akcję tragicznie zmarłych braci.
Do komunikatu dołączono link przekierowujący do zrzutki pieniędzy. Lokalna społeczność chce pomóc bliskim ofiar wypadku w przetransportowaniu ciał z powrotem do kraju. Do wypadku doszło 18 lutego, już udało zebrać się 58 tys. zł.
Do zakończenia zbiórki brakuje jeszcze 2 tys. zł. "Ich największym sensem życia była rodzina, która teraz będzie starała się sprowadzić ciała do Polski. Koszta są ogromne, a do tego dochodzi jeszcze pogrzeb" – czytamy.
19 lutego o godzinie 20 w Polnicy uczczono pamięć druhów poprzez uruchomienie syren w wozie strażackim. Na miejscu zebrali się też przedstawiciele jednostek z Przechlewa i miejscowości Charzykowy.
Wypadek maserati w Belgii – wszystko, co wiadomo o tragedii
O okolicznościach wypadku Polaków w Belgii pisała w naTemat Natalia Kamińska. Z informacji przekazanych przez prokuraturę Flandrii Zachodniej do zdarzenia doszło w minioną sobotę na jednej z obwodnic.
Kierowca maserati około godziny 21:15, jadąc z nadmierną prędkością, najpierw uderzył w wysepkę dla pieszych, następnie zderzył się z kilkoma drzewami, a na koniec wylądował na poboczu. Pojazd dosłownie rozpadł się na pół.
W mediach społecznościowych udostępniono także zdjęcie, które pokazuje miejsce wypadku. Jak możemy zauważyć, z samochodu została tylko kupa złomu.
Druhowie mieli przebywać w Belgii jako dwaj sezonowi robotnicy budowlani. Razem z braćmi zginął ich 33-letni pracodawca. Najprawdopodobniej to 33-latek kierował pojazdem.
– Był dobrym człowiekiem, który zrobiłby wszystko dla wszystkich. Do Belgii przyjechaliśmy w 2016 roku i prowadziliśmy firmę budowlaną. Pracowało dla nas już 30 podwykonawców – powiedziała dla "Het Laatste Nieuws" żona 33-latka.
W aucie zamontowany był także fotelik dziecięcy, co wywołało natychmiastową reakcję służb. Policja i straż pożarna rozpoczęły przeczesywanie szczątków samochodu oraz miejsca wypadku, jednak na szczęście, wraz z mężczyznami nie było dziecka.