Bracia skatowali kolegę siekierą i długopisem. Mieli dwa dni imprezować z ciałem denata
Do zbrodni doszło 21 lutego 2021 roku. "Policjanci z Komisariatu Policji w Olsztynku otrzymali informację o tym, że kilka dni wcześniej w jednym z mieszkań na terenie miasta mogło dojść do zabójstwa 56-latka. Policjanci ustalili dokładny adres, pod którym mógł przebywać mężczyzna. Gdy tam pojechali i zapukali do drzwi, nikt im nie otwierał" – pisała dwa lata temu KMP w Olsztynie.
W dostaniu się do środka mieszkania pomogli strażacy, którzy wyważyli drzwi. Mundurowi znaleźli w jednym z pomieszczeń na podłodze ciało mężczyzny, który nie żył od kilku dni. Według osoby zgłaszającej denat miał wraz z braćmi oraz jego znajomą pić alkohol. W pewnym momencie doszło do sprzeczki.
Według ustaleń prokuratury mężczyźni bili 56-latka po całym ciele, okładali go m.in. obuchem od siekiery. Protokół sekcji zwłok wykazał, że ofiara miała co najmniej kilkanaście urazów, które mogły przyczynić się do jej śmieci.
Starszy z przyrodnich braci, Sławomir N. wbił ofierze w udo długopis na głębokość sześciu centymetrów. Prokuratura twierdzi, że katowanie 56-latka trwało około pół godziny. Przez kolejne dwie mężczyzna konał. Potem N. przykrył ciało denata kocem, bo nie wiedział, co z nim zrobić, po czym wrócił do dalszego imprezowania z bratem i ich znajomą.
Kobieta chciał uciec, ale N. miał jej zagrozić i stosować wobec niej przemoc. Dopiero po trzech dniach udało jej się zbiec, ukryć w domu znajomego, a ten wezwał policję.
Tymczasem mężczyźni zastanawiali się, co zrobić z ciałem 56-latka. Ostatecznie zostało ono na podłodze do przyjazdu policji.
W międzyczasie do mieszkania przyjechała matka obu braci. Przywiozła im alkohol. Ona także, według zeznań kobiety, która była świadkinią zabójstwa, miała widzieć ciało i nawet wspomnieć synom, że "pójdą siedzieć na 25 lat".
Wyrok jest nieprawomocny
I taki też wyrok usłyszał starszy z braci, Sławomir N. Jego młodszy brat, Łukasz O. ma spędzić 15 lat za kratami. Wyrok nie jest prawomocny i przyrodnim braciom przysługuje prawo do odwołania się do sądu wyższej instancji.
– Powód był błahy, nieistotny, w codziennym życiu nie byłoby to podstawą do utraty życia, ale gdy wszyscy byli po spożyciu alkoholu, doszło do tragedii – powiedział w poniedziałek podczas uzasadnienia wyroku sędzia Adam Barczak.
– Gdyby wezwano pomoc, być może ofiara by przeżyła, choć trudno mówić o tym z pewnością, bo miała bardzo liczne i bardzo poważne obrażenia – dodał Barczak.