Ich bohaterowie opuścili nas za szybko. Osiem seriali, które skończyły się za wcześnie

Maja Mikołajczyk
02 marca 2023, 19:46 • 1 minuta czytania
Twórcy telewizyjnych produkcji czasami nie potrafią wycelować – część seriali przedłużają w nieskończoność, aż mamy ich dość, a inne za szybko ucinają. Oto osiem seriali, z którymi musieliśmy pożegnać się zbyt wcześnie.
Seriale, które skończyły się za wcześnie. Fot. kadry z seriali "Fleabag", "Westoworld", "Krzyk", "Archiwum 81"

Westworld (2016-2022)

"Westworld" był nie tylko jednym z najpopularniejszych seriali science fiction ostatnich lat, ale także sztandarową produkcją HBO, będącą w czołówce jej najpopularniejszych tytułów. Pod koniec ubiegłego roku włodarze stacji zaszokowali informacją, że czwarty sezon był tym ostatnim.

Zdziwieni byli nie tylko widzowie serialu z Evan Rachel Wood w roli głównej, ale również jego twórcy, którzy krótko przed ogłoszeniem decyzji o usunięciu produkcji opowiadali na jednym z Comic Conów, że zaplanowali swoją historię na pięć sezonów.

"Praca nad 'Westworld' była jednym z jaśniejszych punktów naszych karier. Jesteśmy głęboko wdzięczni naszej niezwykłej obsadzie i ekipie za stworzenie tych ponadczasowych bohaterów i genialnego świata. Mieliśmy ogromny przywilej, mogąc opowiedzieć te historie o przyszłości świadomości – ludzkiej i nie tylko – w tak krótkim okienku czasu, zanim nasi władcy AI zabronili nam tego robić" – przekazali w odpowiedzi na oświadczenie Warner Bros. Discovery.

Pani dziekan (2021)

"Pani dziekan" to serial Netfliksa, który powstał na fali popularności Sandry Oh, znanej jako Dr Cristina Yang z "Chirurgów" czy Eve Polastri z "Obsesji Eve". Komediodramat skupiał się na wyzwaniach, jakie czekały Ji-Yoon Kim jako głowę chylącego się ku upadkowi wydziałowi anglistyki oraz nabijał się z uczelnianych patologii.

Świetnie napisany serial zdobył wysokie noty od widzów i krytyków, jednak nie cieszył się popularnością – w pierwszej dziesiątce najpopularniejszych produkcji Netfliksa obecny był jedynie przez tydzień. Platforma nie wydała oficjalnego oświadczenia o usunięciu serialu, ale raczej nie ma co liczyć na jego powrót.

"Nikt do mnie nie zadzwonił, więc zgaduję, że nic się nie dzieje. Byłabym zachwycona, ponieważ uważam, że jest tam tak wiele wątków do potencjalnego zbadania. Scenografia i postacie były już rozpisane… Cieszę się jednak, że udało mi się wziąć udział w tym projekcie, to było wspaniałe doświadczenie. Ale smutno mi, że to już koniec" – powiedziała Oh w rozmowie z "Variety".

Wychowane przez wilki (2020-2022)

"Wychowane przez wilki" to serial science fiction w estetyce retro produkcji tego gatunku, który był reklamowany nazwiskiem Ridleya Scotta. Legendarny reżyser wyreżyserował niektóre odcinki, jednak jego twórcą jest Aaron Guzikowski ("Labirynt", "Papillon. Motylek").

Pomimo dość marginalnej roli Scotta w serialu można znaleźć sporo nawiązań do jego najbardziej ikonicznych dzieł z gatunku, takich jak "Łowca androidów" oraz "Obcy". Wraz z rozwojem akcji historia Matki (Amanda Collin) i Ojca (Abubakar Salim) staje się coraz bardziej zawikłana i trudna do ogarnięcia.

Być może to stało się powodem, dla którego serial został wykasowany zaledwie po dwóch sezonach. Wielu widzów było jednak rozczarowanych i pragnęło poznać wszystkie tajemnice, jakich nie rozwiązano, więc stworzono specjalną petycją z apelem o stworzenie kolejnych odcinków. Niestety, nie podziała.

Krzyk (2015-2019)

"Krzyk" to telewizyjny slasher, który luźno oparty jest na kultowej serii horrorów stworzonej przez Wesa Cravena. W serialu występują jednak zupełnie inni bohaterowie, a chociaż morderca również chodzi w długiej pelerynie, nie przywdziewa na twarz kultowej maski Ghostface'a.

Tytuł doczekał się łącznie trzech sezonów. Problem jest z nim jednak taki, że dwa pierwsze sezony... nie mają nic wspólnego z trzecim. Ostatni jest bowiem rebootem, wyprodukowanym przez m.in. Queen Latifę.

Dlaczego produkujące serial MTV zdecydowało się na taką strategię – tego nie wie nikt. Pewne jest, że widzowie pragnęli dowiedzieć się, jak skończyła się historia Emmy Duval, a nie poznać nowych bohaterów. Trzeci sezon "Krzyku" zebrał najgorsze noty zarówno od publiczności, jak i od krytyków.

Fleabag (2016-2019)

"Fleabag" to komediowa perełka od Phoebe Waller-Bridge (scenarzystki i aktorka, znanej w tej pierwszej roli z "Obsesji Eve"), która wciela się również w główną bohaterkę. Serial został obsypany nagrodami, w tym dwoma Złotymi Globami w 2020 roku oraz sześcioma statuetkami Emmy w 2019.

Decyzja o zakończeniu serialu u szczytu jego popularności może dziwić, jednak została podjęta przez nikogo innego, jak samą jego twórczynię. "Chociaż tak miło jest słyszeć, że tak wielu ludziom serial się podobał i łatwo pomyśleć: 'Cholera, może nie powinnam jeszcze żegnać się z produkcją". Wydaje mi się jednak, że ta historia jest już zakończona… Myślę, że dobrze jest ją zakończyć na tym poziomie. Nie sądzę, żeby udało mi się ją wznieść na wyższy. Dlatego uważam, że to idealny moment na pożegnanie" – mówiła Waller-Bridge w wywiadzie z "The Hollywood Reporter".

Dla fanów serialu jest jednak nadzieja. Scenarzystka zdradziła bowiem, że jej marzeniem jest przywrócić "Fleabag" do życia, gdy sama będzie miała 45-50 lat. Żeby zobaczyć, czy tak faktycznie się stanie, widzowie muszą poczekać jeszcze co najmniej siedem lat – Waller-Bridge ma obecnie rocznikowo 38 lat.

Archiwum 81 (2022)

"Archiwum 81" to serial produkcji Jamesa Wana, czyli mistrza współczesnego horroru, znanego z takich hitów, jak "Naznaczony" czy "Obecność". Produkcja przygotowana dla Netfliksa mniej ma jednak wspólnego z jego popcornowymi filmami grozy, a więcej z horrorami psychologicznymi.

"Świat 'Archiwum 81' tworzą mroczne stowarzyszenia, demony, inne wymiary, tajemnicze korporacje oraz pradawne rody czarownic, które z jednej strony wydają się znajome, a z drugiej wszystkie razem tworzą oryginalną mitologię z potencjałem na dalsze rozwijanie i wciąganie w swoje szpony kolejnych widzów – co twórcy z pewnością planują, pozostawiając widzów po zakończeniu ostatniego odcinka w niemym osłupieniu" – przeczytacie w recenzji opublikowanej na łamach naTemat.

Niestety, choć wszystko wskazywało na to, że to nie koniec, Netflix zadecydował o usunięciu serialu. Chociaż oceny widzów i krytyków były wysokie, platforma najprawdopodobniej nie uwierzyła, że drugi sezon może odnieść taki sam sukces, jak poprzedni.

Dom grozy (2014-2016)

"Dom grozy" to niezwykle klimatyczny serial dla fanów grozy w gotyckim stylu. Produkcja inspirowana jest m.in. takimi klasycznymi powieściami, jak "Dracula", "Frankenstein" czy "Portret Doriana Greya".

Poza oryginalną i wciągająca fabułą produkcja stała na wysokim poziomie pod względem aktorstwa. W główną rolę Vanessy Ives wcielała się Eva Green, a kroku na ekranie dotrzymywali jej m.in. Josh Hartnett ("Gra fortuny"), Timothy Dalton ("Licencja na zabijanie") oraz Rory Kinnear ("Men").

Produkcja doczekała się zaledwie trzech sezonów i pomimo docenienia przez krytyków i widzów została usunięta, gdyż zwyczajnie była zbyt niszowa. Dwa lata temu pokazano jej spin-off, czyli "Dom grozy: Miasto aniołów", ale nie odniósł on nawet w połowie takiego sukcesu, jak oryginał, i zakończył się na jednym sezonie.

Carnivàle (2003-2005)

"Carnivàle" to serial, który często poleca się fanom "Twin Peaks". Trudno nie zgodzić się z tą rekomendacją – i to wcale nie dlatego, że w telewizyjnej produkcji zagrał znany z arcydzieła Davida Lyncha niskorosły Michael J. Anderson.

Opowieść snuta przez Daniela Knaufa również jest pełna zagadek, a pomimo realistycznego settingu wśród grupy cyrkowców, ma w sobie także elementy fantastyczne, które nadają całości niezwykle oniryczny klimat.

Dlaczego "Carnivàle" zakończono zaledwie po dwóch sezonach? Powodem najprawdopodobniej była druga odsłona serialu, która doczekała się znacznie gorszych opinii niż ta pierwsza.